Rozdział 15

7.5K 510 47
                                    

- Serio? - rozchylił usta, przyglądając mi się uważnie. Sama nie wierzę, że to powiedziałam, ale taka jest prawda. Zrobię to.

- Jeśli takie były warunki umowy, to mam jakiś wybór? - odeszłam kilka kroków od niego, by stanąć w cieniu. Janek patrzył na mnie nic nie mówiąc. Mierzył mnie wzrokiem od dołu do góry, uśmiechając się pod nosem.

- Czyli dzisiejszy wieczór będzie pełen wrażeń? - mruknął, łapiąc mnie za rękę.

- Nie dla mnie - mruknęłam oschle, wyrywając się od niego i kierując się w stronę samochodu. -Odwieź mnie do domu - stanęłam przy drzwiach auta, kładąc rękę na szybę. Spojrzałam w swoje odbicie, przeczesując dłonią włosy.

Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, więc odwróciłam się w stronę chłopaka.

- Słyszysz? - zmarszczyłam czoło, widząc jak stoi ciągle w tym samym miejscu. Patrzył na mnie nie mówiąc ani słowa. Miał minę jakby obmyślał plan, zamordowania mnie bez żadnych śladów. Oparłam się plecami o samochód, poprawiając okulary na nosie. Zagryzłam wnętrze policzka, myśląc o tym co muszę dziś zrobić. - Ale ze mnie idiotka -szepnęłam do siebie, zaczynając się stresować całą sytuacją. Ponownie przekręciłam głowę w stronę chłopaka, by zobaczyć czy ma zamiar się ruszyć. - Masz jakieś zawieszenie psychiczne? -mruknęłam w jego stronę, potrząsając głową. Ten chłopak jest bardziej dziwny niż się wydaje. Przejechał powoli językiem po swoich ustach, kierując się w stronę samochodu. Usłyszałam dźwięk odblokowanych zamków, wiec nacisnęłam klamkę, uchylając drzwi i wsiadając na miejsce pasażera.

*****

Siedziałam na łóżku ciągnąc za końce swoich włosów. Czuje, że zaraz wybuchnę. Jestem czerwona na samą myśl o nagości i jego wzroku na moim ciele, więc wyobraźcie sobie co będzie za chwile. Podeszłam do szafy wyciągając z niej czystą bieliznę, leginsy i białą koszulkę. Nie lepiej by było, jakbym od razu wyszła do niego nago? Na pewno było by łatwiej. Zsunęłam z siebie ręcznik, sięgając po majtki. Zatrzymałam się na chwilę, prostując plecy. Obróciłam się w stronę lustra, spoglądając na swoje ciało. Dlaczego nie mogłam się urodzić odważna i pewna siebie? Wszystko wyglądałoby wtedy inaczej. Potrafiłabym się postawić ojcu i nie pozwoliłabym na pomiatanie sobą. Ale teraz już jest za późno. Z gówna wpakowałam się w kolejne gówno. Jestem strasznie nieodpowiedzialna. Przede wszystkim nie powinnam ufać ludziom. Wzięłam głęboki oddech, poprawiając bluzkę i leginsy. Spojrzałam w okno, za którym panowała całkowita ciemność.

- Gotowa? - drzwi od pokoju uchyliły się na co podskoczyłam, obijając się plecami o szafę.

- O Boże - sapnęłam, przykładając rękę w miejsce serca. -Mogłeś zapukać - stęknęłam.

Janek wszedł do środka. Spojrzał na mnie pytająco. Stałam chwilę w jednej pozycji, patrząc przed siebie.

- Na trzeźwo nie dam rady - mruknęłam, śmiejąc się ironicznie.

Patrzył na mnie z cwanym uśmiechem na twarzy.

- Wiedziałem, że wymiękniesz. Jesteś zbyt niewinna. - zaśmiał się siadając na moim łóżku. Spojrzałam na niego, prostując się.

- Nie jestem - mruknęłam.

Nie jestem? Zauważyliście, że lubię okłamywać samą siebie?

Przeniósł na mnie wzrok, unosząc brwi.

- Dziś to wszystko zakończymy - mruknęłam, zgaszając górne światło i włączając małą lampkę nocną, która dała dobry nastrój.

Na twarzy chłopaka pojawił się chytry uśmiech. Potarł ręce rozsiadając się na moim łóżku. Wywróciłam oczami, odwracając się do niego tyłem. Stałam w miejscu, patrząc w szafę przed sobą. Byłam zupełnie sparaliżowana. Strach przejął kontrolę nad moim ciałem. Bałam się, że zrobię z siebie ponownie kompletną idiotkę.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz