Jego usta dążyły wzdłuż mojej szczęki. Otworzyłam szeroko oczy, zaczerpując głośno powietrza. Jednym mocnym ruchem ręki, odsunęłam jego ciało od swojego.
- Co ty robisz? - szepnęłam zdezorientowana, odsuwając się na brzeg łóżka.
- Daj się ponieść chwili - cichy głos chłopaka dobiegł do moich uszu.
- Żartujesz sobie? - zaśmiałam się ironicznie. - Nie znam cię, nie wiem o tobie nic.Nie wystarczy ci, że spałeś w moim łóżku? Wyjdź z mojego pokoju! - podniosłam głos, szarpiąc go delikatnie za koszulkę w stronę balkonu.
- Spokojnie mała - jego śmiech rozbrzmiał w pomieszczeniu. - Musisz się przyzwyczajać.
Uniosłam jedną brew do góry.
- Nie mam najmniejszego zamiaru, ponieważ ty w tej chwili opuścisz mój dom i raz na zawsze dasz mi święty spokój.
Byłam tak zirytowana, że do moich oczu napłynęły łzy. Zawsze tak mam, kiedy jestem bezradna. Wiem że jestem słaba, ale czy wy w mojej sytuacji nie mielibyście poszarpanych nerwów?
W pokoju rozległ się dźwięk pukania.
- Ania, z kim ty rozmawiasz? Otwieraj! - ojciec mamrotał waląc pięścią w drzwi.
Zaczęłam panikować. Spotkanie mojego ojca z Jankiem, to by była najgorsza rzecz w życiu. Co ja gadam? On nikogo nie może widzieć w naszym domu, nie mogę mieć znajomych.
Mój oddech przyśpieszył kilkakrotnie. Cholernie się bałam.
- Jezu, wyjdź szybko, proszę! - wyszeptałam spanikowana drżącym głosem, ciągnąc go za rękaw bluzki w stronę balkonu.
Mimo to jego ciało stawiało opór.
- Otwieraj te drzwi! - krzyk ojca stawał się coraz głośniejszy.
Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Janka, który patrzył na mnie z zadziornym uśmiechem. Moja ręka zacisnęła się wokół jego nadgarstka wyrażając frustrację.
- Proszę - jęknęłam.
Nawet nie wyobrażacie sobie jaką miałam ochotę sama wyskoczyć z balkonu.
Twarz chłopaka złagodniała.
- Dobra, wyjdę, ale pod jednym warunkiem.
Spojrzałam na niego wyczekująco, co chwilę zerkając na drgające drzwi.
- Pójdziesz dziś ze mną na imprezę do mojego kumpla. - powiedział jak gdyby nic.
Zachowywał się, jakby widok przestraszonej dziewczyny i ojca dobijającego się do drzwi, był dla niego codziennością. Przyłożyłam rękę do czoła, nerwowo oddychając.
- Dobra, jasne, a teraz idź już - wypchnęłam go na balkon, zamykając szybko za nim drzwi. Właściwie nie wiem na co się zgodziłam, bo go najzwyczajniej w świecie nie słuchałam. W sumie mało mnie to obchodzi. Najważniejsze jest to, że wyszedł z mojego domu. Szybko podbiegłam do drzwi, otwierając je. Przybrałam łagodny wyraz twarzy. Właściwie przynajmniej próbowałam to zrobić.
- Coś się stało? - spojrzałam na ojca, a chwilę później zostałam wepchnięta do wnętrza mojego pokoju.
- Z kim rozmawiałaś? - jego twarz wyrażała maksymalne zdenerwowanie.
Zmusiłam się do intensywnego myślenia, by wymyślić jakąś sensowną wymówkę.
- Och, rozmawiałam z szefową - machnęłam ręką - Powiedziała, że mam przyjść dziś godzinę wcześniej - uśmiechnęłam się do niego, próbując załagodzić sytuację.
CZYTASZ
You saved my life
Fanfiction"- Moja propozycja brzmi tak - spojrzał na mnie znacząco - Rzucasz pracę, jesteś moja, dostajesz trzy tysiące miesięcznie - wypowiedział na jednym tchu. Stałam w miejscu analizując to, co własnie powiedział. Pokręciłam niedowierzająco głową. - Co? C...