Rozdział 32

5K 343 33
                                    

Siedziałam na swoim miejscu, nie spuszczając z niego wzroku. Jego szczęka zaciskała się miarowo, a wzrok odbiegł od mojego, przenosząc go na przednią szybę. Zagryzłam dolną wargę, oczekując na jego ruch. Jego lewa ręka wylądowała na klamce od drzwi, otwierając je i wychodząc na zewnątrz. Przeszedł naokoło samochodu, łapiąc mnie za rękę bym w końcu z niego wyszła. Uniosłam prawą brew do góry, próbując wymusić od niego jakiekolwiek słowo.

- Mówiłem, że powinnaś już iść - mruknął, wyjmując z mojej dłoni klucze od domu i odwracając na pięcie skierował się w tym kierunku.

Przełknęłam nerwowo ślinę, ruszając zaraz za nim, dokładnie obserwując jego ruchy. Wsunął klucz do drzwi, przekręcając go w prawą stronę, dzięki czemu ciszę między nami przerwał odgłos otwieranego zamka. Nacisnął klamkę, jak gdyby nic wchodząc do środka. Niedbale zdjął buty, które wylądowały pod szafką, kierując się do salonu. Weszłam zaraz za nim i zamknęłam za sobą powoli drzwi. Ściągnęłam kurtkę, wieszając ją na wieszaku obok lustra, następnie zdejmując buty, które ułożyłam w bardziej ogarnięty sposób w półce gdzie miały swoje miejsce.

- Poszłam tak jak chciałeś. Czy teraz zrobisz to o co ja cię prosiłam? - spytałam, siadając na stoliku naprzeciwko chłopaka spoczywającego na kanapie.

- Masz coś do picia? - odchrząknął, pytając wymijająco.

Wywróciłam oczami, wzdychając przeciągle, na co jego wzrok przeniósł się na moją twarz.

- Wiesz że zachowałaś się jak suka? - rzucił, patrząc na mnie z poważną miną.

Popatrzyłam na niego chwilę bez słowa, następnie przenosząc wzrok na swoje uda. Czyli tym razem też nie mogę oczekiwać normalnego wyjaśnienia sprawy, tylko znów zostanę obrzucona obelgami, które nie mają w sobie krzty prawdy.

- Teraz to ty powinieneś iść - mruknęłam oschle, stając na równe nogi.

Brwi chłopaka powędrowały do góry, ukazując zdziwienie. Pochylił się do przodu podpierając łokcie na kolanach.

- Nie chcesz porozmawiać? - spytał, dążąc za mną wzrokiem, kiedy przemieszczałam się w stronę parapetu.

Zaśmiałam się ironicznie, przeczesując włosy do tyłu.

- Jeśli dla ciebie rozmowa wygląda tak, że mówisz o mnie w samych "superlatywach" - pokazałam cudzysłów z palców, uśmiechając się sztucznie - To wolę sobie teraz odpuścić niż potem męczyć się z kolejnymi wyrzutami sumienia - pokręciłam zrezygnowana głową, opierając się rękoma o parapet. Po pokoju rozszedł się dźwięk ciężkich kroków chłopaka, skierowanych w moją stronę.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że męczą Cię wyrzuty sumienia? - mruknął, stając w bliskiej odległości od mojego ciała.

Zagryzłam wargę, czując jak jego klatka piersiowa jest na tyle blisko, by zaraz zetknąć się z moimi plecami. Nabrałam więcej powietrza do ust, zaciskając ręce w pieści. Powolnym ruchem okręciłam się w jego stronę, zadzierając delikatnie głowę do góry, by spojrzeć na jego twarz,

- Tak, nawet kurwa nie wiesz jakie. Mimo że gówno wiesz jak było naprawdę i ciągle ranisz mnie swoimi słowami, to nie mogę spać w nocy mówiąc sobie "a może naprawdę jestem taka jak powiedział?", "może jestem nic niewartą suką, która nie zasługuje na szacunek?" - sapnęłam zirytowana, łapiąc z frustracji materiał jego bluzki w rękę, gniotąc ją.

- Nie przeklinaj - powiedział stanowczym, a zarazem spokojnym głosem jakbym własnie przed chwilą mówiła mu o fajniej pogodzie, która panuje za oknem.

- Będę, jeśli tylko zechce - wywróciłam oczami, puszczając jego bluzkę i nieskutecznie odpychając go ręką od swojego ciała.

Ręce chłopaka wylądowały w kieszeniach spodni, patrząc na mnie z góry.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz