Rozdział 45

4.4K 280 22
                                    


Przełknęłam głośno ślinę, spoglądając na kobietę średniego wieku, stojącą w progu.

- Co ty tu robisz? - niskie warknięcie chłopaka, rozeszło się po korytarzu.

Nieznajoma kobieta zmierzyła mnie wzrokiem, obdarowując zimnym spojrzeniem. Zagryzłam nerwowo wewnętrzną stronę policzka, cofając się kawałek do tyłu. Zerknęłam na Janka, który kurczowo zaciskał rękę na klamce, przez co miałam wrażenie, że zaraz ją wyrwie.

- Odwiedzam swojego syna. To chyba normalne? - odpowiedziała spokojnym tonem, wchodząc głębiej do domu.

Rozchyliłam zaskoczona usta, spoglądając na chłopaka. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje.

- Nie, nie jest normalne. Wyjdź. - podniósł swój głos, spoglądając na kobietę w ten sposób, w jaki nikt w normalnych relacjach, nie patrzyłby na własną mamę.

Wycofałam się jeszcze bardziej do tyłu, czując się zażenowana faktem, że Janek stoi owinięty tylko i wyłącznie ręcznikiem, a ja jestem w jego bluzce.

- Nie zmieniłeś się wcale - zignorowała jego rozkaz, idąc w stronę salonu, tym samym powodując, że moja ucieczka poszła na marne.

Kiedy przekroczyła próg, spojrzała na mnie ostrym wzrokiem, unosząc jedną brew do góry. Po moich plecach przeszły ciarki, czując ogromne zimno, uderzające z jej wnętrza. Nie wiedziałam co powinnam zrobić, czując się całkowicie przytłoczona.

- Gówno mnie obchodzi co o mnie myślisz. Powiedziałem, żebyś stąd wyszła - syknął przez zaciśnięte zęby, wchodząc do pomieszczenia, będąc już ubranym w spodnie dresowe, częściowo zakrywające jego ciało. Jego twarz nabrała już normalnych kolorów, ale nie wyglądała zdrowo. Jego oczy były przepełnione nerwami, a ręce mocno zaciskały się w pięści. Wystarczyło tylko na niego spojrzeć, i od razu można było zauważyć, że jest bliski wybuchnięciu.

- Nie zachowuj się jak dziecko - skarciła go, ponownie przenosząc swój wzrok na mnie - No, koleżanko, chyba skończyłaś już swoją pracę na dzisiaj, możesz stąd wyjść - powiedziała wskazując ruchem głowy na drzwi.

Otworzyłam usta, chcąc zaprzeczyć, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Ona naprawdę wzięła mnie za dziwkę swojego syna? Moje oczy powędrowały na jej twarz, posyłając puste spojrzenie.

- Co te kobiety nie zrobią w tych czasach dla pieniędzy - mruknęła pod nosem, kręcąc z dezaprobatą głową.

Odwróciłam się, jak najszybciej kierując do wyjścia z salonu.

- Zostań - ręka chłopaka wylądowała na moim ramieniu, chcąc mnie zatrzymać.

Pokręciłam przecząco głową, szybko znikając za ścianą pomieszczenia.

- Nie tak Cię wychowałam - rozżalony głos kobiety, rozszedł się echem po domu.

- Ty mnie wcale nie wychowałaś.

Oparłam się plecami o zimną ścianę, zaciskając mocno szczękę.

- Wynoś się z mojego domu i już nigdy więcej tutaj nie przyjeżdżaj - warknął takim tonem głosu, że mimowolnie po moich plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz, mimo że nie znajdowałam się w salonie.

- Uspokój się Janek. Myślałam że przez ten czas dorosłeś i będziemy mogli normalnie porozmawiać, a tymczasem zastaję Cię w domu z jakąś panną na jedną noc, z którą nie chce wiedzieć co robiłeś, ale domyślam się, widząc cały ten bałagan - odpowiedziała, przemierzając wzdłuż pokoju, przez co dźwięk stukania bardzo niskich obcasów rozchodził się po mieszkaniu.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz