Rozdział 17

6.3K 471 103
                                    

Stałam za drzewem, przyciskając się do niego całym swoim ciałem. Miałam nadzieję, że jedynie się przesłyszałam. On naprawdę chciał mnie tylko do łóżka? Miałam ochotę podejść do niego i uderzyć prosto w twarz, ale nie miałam na tyle odwagi. Zamknęłam oczy biorąc kilka głębokich oddechów. Zaczynam się coraz bardziej przyzwyczajać do pecha w życiu i takich sytuacji.

- Zabawimy się - usłyszałam śmiech Janka. Doprawdy? Chcesz zabawy, to mogę się z tobą pobawić. Odeszłam kilka kroków do tyłu, następnie przechodząc pewnym krokiem zza drzewa.

- Wszędzie Cię szukałam - uniosłam zirytowana ręce do góry. Głowy wszystkich chłopaków zwróciły się w moją stronę, a na twarzy Janka pojawiło się delikatne zaskoczenie. Czyżby bał się, że coś usłyszałam? - Masz wyłączony telefon - wskazałam ręką na jego kieszeń. Podeszłam do niego, naciągając rękawy kurtki na swoje dłonie. Patrzyłam na wszystkich tak jakbym nie miała o niczym pojęcia. Między nami nastała kompletna cisza. Zmarszczyłam brwi, mierząc wzrokiem wszystkich po kolei. - O co chodzi? - zaśmiałam się, robiąc głupią minę. Wzrok Filipa wypalał dziurę na mojej twarzy, próbując dać mi jakiś znak. Miałam ochotę do niego podejść i go przeprosić za to, że mu od razu nie uwierzyłam, ale nie teraz. Udałam, że kompletnie nie mam pojęcia o co mu chodzi, przenosząc wzrok na Jasia.

- O nic, jedźmy do domu - mruknął łapiąc mnie za rękę. Oblizałam usta, zaczesując włosy na plecy. Poruszałam się do tyłu z chęcią wyrwania od niego ręki, ale powstrzymałam się od tego ruchu. Splotłam nasze palce razem, ściskając delikatnie jego dłoń. Wzrok Janka przeniósł się na nasze ręce, następnie posyłając cwany uśmiech chłopakom. Co za sukinsyn. Ścisnęłam jego dłoń mocniej, wbijając w nią paznokcie.

- Kurwa, ała - warknął, wyrywając swoją rękę.

- Przepraszam - mruknęłam, wzruszając ramionami. Wyminęłam go, idąc szybko w stronę samochodu. Może z zewnątrz wydawałam się nadto spokojna, ale wewnątrz wszystko we mnie wrzało. Poczułam się oszukana przez tego idiotę. Dałam mu drugą szansę, którą stracił tego samego dnia. Zacisnęłam usta, odwracając się w stronę chłopaka i rzucając mu kluczyki od samochodu, które z impetem uderzyły o jego klatkę piersiową i opadły na ziemię. Spojrzał na mnie unosząc brwi do góry.

- Coś się stało? - jego głos zadrżał. Własnie usłyszałam od chłopaka, któremu zaufałam, że ma mnie zamiar dzisiaj wyruchać. Jestem po prostu szczęśliwa.

-Nie, wydaje Ci się - uśmiechnęłam się do niego sztucznie, wsiadając na miejsce pasażera. Szarpnęłam za pas, biorąc głęboki oddech. Zaraz obok mnie, pojawił się chłopak, odpalając samochód.

- Przepraszam, że nie odbierałem - spojrzał na mnie przelotnie.

- Och, nic się nie stało - posłałam mu delikatny uśmiech, przenosząc wzrok na przednią szybę. Gdybyś odebrał, nie dowiedziałabym się tak cennej rzeczy. Swoją drogą niezły z niego aktor. Przymknęłam oczy, stukając nogą w rytm piosenki, która w tej chwili również grała mi na nerwach. Miałam ogromną ochotę się rozpłakać. Nie mam pojęcia dlaczego zawsze przytrafia mi się takie gówno. W tym momencie nie wiem czego bardziej żałować. Tego, że w ogóle wyprowadziłam się z domu, czy tego że dałam mu kolejną szansę. Siedziałam w ciszy, gryząc swój policzek.

- Długo mnie szukałaś? - głos chłopaka, sprawił że przeniosłam na niego wzrok. Wystarczająco, żeby znaleźć w odpowiednim momencie.

- Trochę, ale potem usłyszałam wasz śmiech i Cię rozpoznałam - wzruszyłam ramionami. Ręce Janka rozluźniły się na kierownicy, widocznie czując ulgę, że naprawdę nic nie wiem. Przybrał cwany wyraz twarzy, przenosząc jedną rękę z kierownicy na moją nogę.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz