Potrzebowałam dłuższej chwili, aby przeanalizować jego słowa.

- Co proszę? - wykrztusiłam, odpychając jego rękę od swojego ciała. Nie wierzyłam w to co się w tym momencie stało. Zerknęłam kątem oka na grupkę chłopaków wpatrujących się w nas jak w ekran telewizora. Pokręciłam przecząco głową, układając rękę na czole.

- Powiedz że żartujesz - jęknęłam, patrząc na Janka, który nie próbował powstrzymać uśmiechu - No powiedz to - podeszłam do niego, uderzając ręką w jego klatkę piersiowa. Moja broda zaczęła drgać, zdając sobie sprawę z tego, że to nie jest żaden dowcip.

- Jak mogłeś - mój głos się załamał, a ręka powędrowała do ust.

Głośny śmiech chłopaka dobiegł do moich uszu, przez co poczułam się jeszcze bardziej poniżona.

- Jesteś taka łatwa - zaśmiał się, podchodząc do mnie bliżej.

Jego ręka wylądowała na moim podbródku unosząc go.

- Kolejna poukładana dziewczyna, żyjąca w świecie filmów romantycznych, chcąca być każdego dnia, obsypywana milionem czułych słów - cmoknął ustami.

Odepchnęłam go od siebie resztką sił czując, jak mój obraz staje się coraz bardziej zamazany.

- Jesteś największym chujem chodzącym po tej planecie. Nienawidzę Cię - wysyczałam przez zaciśnięte zęby, odchodząc od niego tyłem.

Całe wydarzenie widocznie rozbawiło chłopaków, siedzących pod daszkiem przystanku.

- Takie życie kochanie. Jesteś zbyt płytka, bym mógł z Tobą być na poważnie - pokręcił rozbawiony głową.

Cofałam się, próbując być jak najdalej od nich wszystkich. Nadal w to nie wierzę, bo to są żarty, prawda? Nie zostałam oszukana, nie ja.

Kiedy moje plecy zetknęły się z zimnym murem, osunęłam się po nim, czując że to najlepsze co mogłam w tej chwili zrobić. Chciałam żeby ktoś teraz do mnie podszedł i mnie zastrzelił. To co czułam w środku jest nie do opisania. Rozczarowanie? Nienawiść? Pustkę? Zaniosłam się płaczem, nie zważając na to, że wszyscy widzą jak stałam się ofiarą jakiegoś zakładu, jak moja psychika rozpada się z powodu jednego człowieka.

- Halo, proszę pani! Proszę pani, proszę się obudzić! - poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramie. Otworzyłam oczy, patrząc zdezorientowana na pochyloną nade mną młodą stewardessę.

- Wszystko w porządku? - spytała, widocznie zaniepokojona.

Rozejrzałam się dookoła ignorując jej pytanie. Przejechałam wzrokiem po zajętych siedzeniach w samolocie i kilku osobach patrzących na mnie dziwnym wzrokiem. Nabrałam głębszego oddechu, co trochę zabrzmiało jakbym miała problemy z jego zaczerpnięciem.

- Odpowiedz, dobrze się czujesz? - powiedziała do mnie już bardziej bezpośrednio.

Spojrzałam na nią, mierząc ją wzrokiem. Przełknęłam nerwowo ślinę, nadal próbując dojść do siebie. Pokiwałam twierdząco głową, opadając całym ciężarem swojego ciała na fotel. Czyli to był tylko sen? Nic z tego co miałam wrażenie, że naprawdę się wydarzyło nie miało miejsca, a ja bezpiecznie lecę na Teneryfę?

- Chyba...tak. Mogłaby mi pani przynieś wody? - spytałam, bo naprawdę zaschło mi w gardle.

- Jestem Emila. Może nie powinnam tak w pracy, ale fakt, że jestem chyba nie wiele starsza od ciebie, chyba to usprawiedliwia - uśmiechnęła się przyjemnie, dzięki czemu rozluźniłam się trochę bardziej - Ach, wody? Chwileczkę - mrugnęła do mnie okiem, odwracając się i idąc prawdopodobnie do swojego stanowiska.

You saved my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz