Rozdział trzydziesty siódmy

6.9K 727 34
                                    

  Trzynaście - pechowe czy szczęśliwe? Oceńcie sami ♥

  Jejku, dziękuję za tysiąc gwiazdek pod opowiadaniem! Niesamowite jest to wszystko! ♥

  ***

  Przeszukiwaliśmy klasy na pierwszym piętrze. Zaczęliśmy od tych najbardziej oddalonych od schodów, jak zawsze. Mieliśmy już znowu dosyć całego tego przesuwania w tą i z powrotem mebli, które ważyły nie mniej niż tonę. Chłopaki non stop narzekali, że mają już zakwasy i nie dają sobie rady. Mówili też, że meble są cholernie ciężkie i że ta dziewczyna musiała być jakimś wypasionym koksem, żeby je sama poprzesuwać na tyle cicho i jeszcze obie popisać po ścianach. Trochę się śmialiśmy, ale oni mieli rację, każdy z nas miał już dosyć.

  Ciągle czekał nas zawód i rozczarowanie, gdy kolejny raz nie znajdowaliśmy nic pożytecznego, nic co mogłoby nas pocieszyć i zmotywować, a co dopiero naprowadzić na trop zaginionej dziewczyny. Byliśmy wykończeni psychicznie, chłopcy też fizycznie, ale w sumie nie dziwiłam się im. Moje kończyny po przelotnym pomyśle o przenoszeniu tych wszystkich rzeczy po dwa razy w jednej sali, cierpły i momentalnie bolały, jakby ktoś rozrywał mi mięśnie.

  Gdy przejrzeliśmy już prawie każdą salę najdokładniej jak tylko to było możliwe, straciliśmy nadzieję na jakikolwiek znak. Usiedliśmy zrezygnowani pod ostatnią z nieprzeszukanych klas i głośno wypuściliśmy powietrze z płuc. Chciało mi się płakać. Ostatnia sala lekcyjna, która mogła nam uratować tyłki od załamania nerwowego. Niby była ta iskierka nadziei, ale co jeśli tam też nic nie było? Co jeśli tylko z nami grała w kotka i myszka, i wodziła nas za nos?

  Krzysiek pomógł mi wstać z podłogi i wszedł przez otwarte już drzwi. Ted nie próżnował, odsunął już ławki i krzesła, tak by na ich miejscu mogły pojawić się regały. Razem niemalże od razu wzięli się za przemeblowanie, podczas gdy ja szperałam w biurku i oglądałam pozostałe ściany. Na jednej z nich widniał napis PSYCHIATRYK ŚMIERDZI, ale raczej nie był to wpis Klary.

  Zabrałam się za zdejmowanie tablicy. Odłożyłam ją na podłogę i dokładnie oświetliłam kawałek ścian znajdujący się za nią. Znowu nic. Gdy miałam już kopnąć tablice, coś zauważyłam. Z tyłu kredą, która była już trochę rozmazana, coś było napisane.

  Chrząknęłam głośniej, by chłopcy zwrócili na mnie uwagę. Natychmiast znaleźli się przy mnie i wspólnie odczytaliśmy napis widniejący na tyłach tablicy.

  Na górze róże,

  Na dole fiołki,

  Już chyba wiecie gdzie mnie szukać, Aniołki.

  K.

  - Ogarnijmy to i chodźmy spać - powiedział Krzysiek błagalnym tonem.

  Skinęłam głową.

  - Tak, pomyślimy o tym jutro, bo mój mózg już dzisiaj nie pracuje tak jak powinien. A ty Em, zmaż ten napis... Tak na wszelki wypadek.

  Skinęłam głową po raz drugi i rękawem bluzy starłam napis z tablicy.

  Mimo tego, iż ich mózgi nie pracowały o tak późnej godzinie, mój wskoczył na pełne obroty. Wiedziałam gdzie jest dziewczyna...

  ***

  A Wy wiecie gdzie jest? :)

  Jakieś pomysły? :* 

  Kocham♥

  Wasza Kejti xx


Niedoszły Samobójca ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz