- Więc spotkajmy się o ósmej tam gdzie zawsze. Do zobaczenia - odpowiedziałem rozłączając się.

Pora się trochę rozerwać, pójdziemy wieczorem do jednego z najlepszych klubów w mieście. Mam nadzieję, że Ania szybko złapie kontakt z Filipem i wyniknie z tego fajna noc.

Schowałem z powrotem telefon w kieszeń dresów. Skierowałem się w stronę tarasu, po czym otworzyłem drzwi, by na niego wyjść. W moje ciało uderzyło prawdziwe upalne powietrze. Podszedłem do jednego z leżaków stojących w jednym rzędzie. Usiadłem w słońcu korzystając z dobrej pogody. Przymknąłem oczy, odprężając się.

Perspektywa Ani:

Obróciłam się na drugi bok, powoli otwierając oczy. Kiedy zobaczyłam jak promienie słoneczne odbijają się na ścianie tworząc letnią poświatę, zaczęłam przeciągać się w łóżku przybierając śmieszne pozycje. Westchnęłam, kiedy przypomniałam sobie o dzisiejszej nocy. Sięgnęłam po telefon, który leżał na półce nocnej. Godzina dziesiąta trzydzieści. No to sobie pospałam. Rozpuściłam z już mocno rozwalonego koka włosy, przeczesując je dłonią. Oblizałam spierzchnięte usta, po czym ruszyłam do toalety. Wzięłam szybki prysznic, a następnie znowu przeszłam do 'swojego' pokoju z zamiarem wybrania odpowiednich ciuchów na dzisiejszy dzień. Wybrałam krótkie czarne szorty, a do tego zwykłą białą bluzkę na ramiączkach. Uwielbiam, kiedy można ubierać się na luzie, bez żadnych bluz i kurtek. Kiedy czesałam swoje włosy przed lustrem, zwróciłam uwagę na pozostałości po siniakach. Dość szybko fioletowo-szara opuchlizna zniknęła z moich policzków, przez co mój humor się poprawił. Co prawda bolało jeszcze w niektórych miejscach, ale to nic takiego, da się z tym żyć. Przejechałam ochronną pomadką po swoich wargach, po czym skierowałam się do wyjścia z pokoju. Strasznie chciało mi się pić, więc moim pierwszym celem stała się kuchnia. Podeszłam do suszarki, na której mieściły się czyste szklanki. W sumie jeśli Janek mieszka tu sam, to muszę powiedzieć, że dom jest dobrze utrzymany.

Wiecie o co chodzi, mężczyzna i porządek, to przeważnie nie chodzi w parze. Nareszcie po podłodze nie wala się masa puszek i innych brudów. Nalałam do naczynia trochę zimnego soku pomarańczowego, który znalazłam w lodówce. Wzięłam sobie do serca słowa Janka, że mam jeść i pić co tylko chce. Tak też zrobiłam. W domu panowała głęboka cisza, która mieszała się ze śpiewem ptaków.

Zauważyłam, że drzwi od tarasu są uchylone więc postanowiłam, że wyjdę na dwór. Kiedy tylko znalazłam się na zewnątrz, zauważyłam Janka, który odpoczywał na leżaku.

- Cześć - odchrząknęłam, przechodząc na krzesło naprzeciw niego.

Otworzył oczy i skierował wzrok w moją stronę. Na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.

- Cześć mała, jak się spało? - mrugnął do mnie okiem.

- Wiesz co? Bywało lepiej, twoje ręce mnie przygniatały - powiedziałam całkiem poważnie.

Uniósł do góry brwi, patrząc na mnie rozbawiony.

- Mówisz? Za to mi spało się całkiem dobrze, szczególnie kiedy mnie obejmowałaś - na jego twarzy pojawił się duży uśmiech.

Zmrużyłam oczy, przeszywając go wzrokiem.

- Nie przypominam sobie - zaśmiałam się, upijając kolejny łyk soku pomarańczowego, który wzięłam razem ze sobą.

- No, nie możesz sobie tego przypomnieć, bo spałaś. Ważne, że było miło - kolejny raz puścił do mnie oczko.

Rozejrzałam się po podwórku, mrużąc oczy od promieni słonecznych.

- Dziękuję za wczoraj - posłałam w jego stronę delikatny uśmiech.

- Daj spokój, to było po prostu to, co powinienem zrobić - powiedział podnosząc się z leżaka, podchodząc bliżej mnie.

You saved my lifeWhere stories live. Discover now