- Przeprowadź się do mnie. Nie możesz dalej tu mieszkać - przekręcił się w moją stronę, podpierając na łokciu.

- Niby dlaczego?- zmarszczyłam czoło, podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Dlatego - wskazał palcem na moją twarz.

Momentalnie zdałam sobie sprawę z tego, że moja twarz jest świeżo poobijana, co nie wygląda zdrowo.

- To? - położyłam rękę na policzku - Wiesz jaka ze mnie niezdara... spadłam dzisiaj ze schodów - zaśmiałam się nerwowo.

Chłopak spojrzał na mnie z boku, posyłając ironiczne spojrzenie. Spuściłam głowę nie wiedząc co powiedzieć w tej sytuacji.

- Albo jeszcze dziś przeprowadzasz się do mnie, albo w tej chwili idę do twojego ojca i porozmawiam z nim na temat przemocy w domu i tego jaka grozi mu kara.

Rozmowa z udziałem pięści? Czy czasem nie chodzi mu o pobicie?

- Jak ty to sobie wyobrażasz? Co mu powiem? - westchnęłam, łapiąc w rękę róg kołdry.

- Dziewczyno, masz osiemnaście lat, nie musisz mu nic mówić. Masz prawo decydować o swoim życiu - teraz on podniósł się do pozycji siedzącej.

- Ty nic nie rozumiesz, nie wiesz jaki on jest i co może zrobić - przeczesałam ręką włosy.

- Więc co, masz zamiar do końca życia, mieszkać... tutaj - wskazał ruchem ręki na mój pokój - i służyć swojemu tatusiowi, który na każdym kroku sprawia, że odechciewa ci się żyć? - powiedział z irytacją w głosie.

Spojrzałam przed siebie nic nie odpowiadając. Miał cholerną rację, już dawno powinnam odejść z tego domu.

Zagryzłam wargę, nie wiedząc co mam zrobić. Ręka chłopaka wylądowała na moim podbródku uwalniając moją wargę spod nacisku zębów.

- Pakuj się - wskazał głową na szafę.

- Że niby dziś? Teraz? Wstrzymajmy się kilka miesięcy. Ja naprawdę dam sobie radę, wynajmę jakąś kawalerkę i wszystko będzie okej - sięgnęłam po bluzę zakładając ją na swoje ramiona.

Śmiech Janka dobiegł do moich uszu.

- Boisz się ze mną mieszkać, co? - rozłożył się jak gdyby nic na moim łóżku.

Pokręciłam przecząco głową.

- Nie, po prostu wystarczy mi to, że dużo mi płacisz, nie chcę jeszcze zajmować miejsca w twoim domu - wzruszyłam ramionami podchodząc do lustra, patrząc na swoje odbicie.

- No to umówmy się w ten sposób, że będziesz u mnie, aż do czasu, kiedy będziesz w stanie wynająć swoje mieszkanie.

Ledwo go usłyszałam, bo jego głos został stłumiony przez poduszki, w które wsadził głowę. Nic nie odpowiedziałam. Nie wiem czy to jest dobry pomysł. Nie powinnam mu na tyle ufać.

A co jeśli on to robi tylko po to, by mnie wykorzystać?

Po moim ciele przeszły dreszcze na samą myśl o takiej sytuacji. Ale w sumie gdyby miał to zrobić, nie czekałby tyle miesięcy. Zagryzłam wewnętrzną stronę policzka i oparłam czoło o lustro.

- Pakuj się - ponowie usłyszałam rozkaz ze strony Janka.

Przekręciłam głowę, by na niego spojrzeć. Wskazał głową na szafę, by dać mi znowu do zrozumienia, żebym w końcu zaczęła to robić. Podeszłam do łózka i schyliłam się, by wyciągnąć spod niej niewielką walizkę. Następnie podeszłam do szafy i zaczęłam pakować do niej najważniejsze rzeczy. Zaryzykuję.

***

Perspektywa Janka:

- Więc to będzie twój pokój - otworzyłem drzwi przed Anią, pozwalając jej wejść jako pierwszej do pomieszczenia.

Jej ciało było widocznie spięte. Położyłem rękę na jej plecach, by pomóc jej wejść do środka. Była widocznie zdziwiona jego wyposażeniem.

- Podoba ci się? - wsadziłem ręce w kieszenie spodni, zerkając na dziewczynę.

- Jeszcze się pytasz? - spojrzała na mnie, widocznie zaszokowana.

To dziwne uczucie, kiedy widzisz, że dziewczyna w twoim wieku cieszy się z tak nie wielkich rzeczy, jak na przykład pokój, który jest koloru fioletowego. To jest przecież normalne.

Uśmiechnąłem cię delikatnie, puszczając do niej oczko.

- Rozpakuj się, tam masz swoją łazienkę - wskazałem palcem na drzwi po lewej stronie, wychodząc z pokoju, by zostawić ją samą.

Perspektywa Ani:

Rozglądałam się po pokoju. Nigdy nawet nie myślałam o tym, że będę spać w takim ogromnym łóżku. Jednak najbardziej zastanawiające było to, po kim jest ten pokój. Było on typowo dziewczęcy, a skoro mieszka sam, nie miałoby to sensu, by taki robić. Na środku stało wielkie dwuosobowe łóżko z białą pościelą i wielkimi poduszkami, ściany i dywan były koloru fioletowego. Było tu przestronnie i przytulnie.

Zatargałam swoją walizkę pod szafę z zamiarem rozpakowania się, ale czułam wewnętrzny opór. To wszystko nie jest moje i dziwnie jest mi tak to traktować.

Kiedy wszystko było na swoim miejscu postanowiłam znaleźć Janka, by mu podziękować. Wyszłam po cichu z pokoju rozglądając się. Na tym piętrze było jeszcze kilka drzwi, mimo to postanowiłam zejść na dół.

Westchnęłam, powoli schodząc ze schodów, jadąc ręką po poręczy i stawiając nogę za nogą. Kiedy byłam na samym końcu schodów moje oczy powędrowały w stronę chłopaka, stojącego i opierającego się o blat w kuchni. Wszystko by było w normie gdyby nie to, że był bez koszulki.

Widocznie usłyszał kroki, bo jego głowa zwróciła się w moją stronę. 

You saved my lifeWhere stories live. Discover now