Rozdział 28

101 7 1
                                    

Ellen

Nie spodziewałam się, że przekonanie Lauren pójdzie tak łatwo. Z Jasonem miał porozmawiać Christopher, lecz domyślałam się, że siedząc w tym po uszy, ta dwójka o wiele przychylniej spojrzy na moją parszywą sytuację. Lauren natomiast, choć zdawała się zgrywać silną i pewną siebie, zapewne umierała ze strachu o mnie, bo tak samo, jak ona była moją jedyną przyjaciółką, sama również miała tylko mnie.

Jeśli Lauren miała jakieś większe obawy, nie wyraziła na głos żadnej z nich. Ku mojemu zdziwieniu, największym problemem dla niej stała się kwestia, o której ja sama nigdy bym nie pomyślała. Przyjaciółka zaciągnęła mnie do swojej sypialni, zamknęła za sobą drzwi i ściszyła głos, sprawdzając uprzednio, czy Christopher i Jason wciąż przebywają w kuchni.

– Ellie... – zaczęła niepewnie. – Ja pomimo tego wszystkiego, co się wydarzyło, nie mam nic przeciwko temu, żebyś zamieszkała u Chrisa. Świetnie jest mieć cię pod swoim dachem i móc porozmawiać w cztery oczy, kiedy tylko zechcemy – dodała, a jej usta zadrżały, jakby chciała się rozpłakać. – Wiem jednak, że ty i Chris... Och, Ellie, byłam taka głupia, każąc ci bawić się w te idiotyczne przebieranki. Ja nigdy nie pomyślałabym, że...

– Hej – rzuciłam z udawanym rozbawieniem, bo zaczynałam się coraz bardziej denerwować. – Przejdź do rzeczy, bo za chwilę eksploduję.

– Byłoby dobrze, gdybyś zrobiła pewną rzecz.

Spojrzałam na Lauren z naciskiem, gdyż ta wcale nie kwapiła się, aby od razu przejść do sedna. Coś ją widocznie gryzło.

– Wydaje mi się, że powinnaś powiedzieć o tym Philowi – powiedziała ostrożnie przyjaciółka. – To wszystko jest naprawdę wspaniałe i naprawdę się cieszę, ale... no wiesz... Phil powinien się o tym dowiedzieć. Dużo się tobą zajmował i bardzo się o ciebie martwi. Do tego wcale mu się to wszystko nie podobało i lepiej będzie, jeśli dowie się o twoich planach. Jesteś mu to winna.

Opuściłam głowę i zapatrzyłam się w jasny dywan. Chciałam zaprzeczyć, ale bardzo dobrze wiedziałam, że Lauren ma rację. Phil powinien wiedzieć. Miałam świadomość, że mężczyzna nie opiekuje się mną z obowiązku, lecz dlatego, że sam szczerze tego chce. Był dla mnie jak starszy brat i nie mogłam podjąć tak poważnej decyzji, nie mówiąc mu o tym. Nawet jeśli nie widywaliśmy się dość często, dobrze wiedziałam, że zawsze mogę zwrócić się do niego w każdej sprawie. To działało w obie strony i musiałam być wobec niego szczera, nawet jeśli nie do końca mi się to podobało.

– Dobrze. – Przygryzłam dolną wargę i westchnęłam. – Zadzwonię do niego. Nie chcę mówić mu tego przez telefon, ale może nie miałabyś nic przeciwko temu, żeby tu przyszedł?

– Oczywiście, że nie.

– Myślisz, że będzie lepiej, jeśli Chris zostanie przy tej rozmowie?

Lauren zamyśliła się, a ja denerwowałam się coraz bardziej. Chciałam sobie wyobrazić reakcję Phila, lecz za każdym razem, gdy jego twarz pojawiała się w mojej wyobraźni, nie wyrażała ona zadowolenia.

– Może lepiej porozmawiaj z nim w cztery oczy – powiedziała Lauren powoli. – Chris mógłby powiedzieć za dużo. A Phil nie zgodzi się od razu, wiesz o tym. – Odruchowo odwróciłam wzrok i skinęłam głową. – Nie byłoby dobrze, gdyby się pokłócili, bo wtedy...

– Wtedy nic z tego – dokończyłam za Lauren, która patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, a jej ściągnięte usta tworzyły teraz wąską linię.

– Ellie... – zaczęła niepewnie, czym znowu rozpędziła moje serce. – A czy ty... jesteś pewna tego wszystkiego?

W sypialni znowu zapanowała cisza. Zmusiłam się do uśmiechu. Pomimo tego, że byłam pewna swojej decyzji, nie potrafiłam powiedzieć tego na głos. Zastanawiałam się, jak ta cała sytuacja musi wyglądać dla kogoś, kto przygląda się temu z boku i domyślałam się, że zapewne nie najlepiej.

QUICKSANDWhere stories live. Discover now