Rozdział 8

214 10 5
                                    

Ellen

Leżałam w łóżku wpatrując się w sufit. Oczy szczypały mnie od łez, choć już jakiś czas temu przestałam płakać. Leżałam i myślałam o tym, co się wydarzyło. Nie wiedziałam, czy mam żałować swoich słów, a prawdę mówiąc nie byłam pewna, czy którekolwiek z nas miało rację. Wiedziałam, że zrobiłam to wszystko dla dobra Christophera i czułam ukłucie żalu na myśl, że mężczyzna tego nie docenił. Jednak gdy pomyślałam o tym nieco głębiej, być może faktycznie popełniłam błąd. Zamiast od razu dzwonić do Phila, powinnam była najpierw poinformować o tym Jasona.

Byłam świadoma też tego, że powiedziałam o kilka słów za dużo, lecz z drugiej strony nie miałam wyrzutów sumienia, bo przecież powiedziałam wszystko to, co leżało mi na sercu. Od dawna chciałam to zrobić, brakowało mi tylko odpowiedniego momentu, choć nigdy nie przypuszczałabym, że wykrzyczę to Christopherowi prosto w twarz.

Po niedługim czasie od naszej kłótni usłyszałam odgłos otwieranych i zamykanych z głośnym hukiem drzwi wejściowych, a następnie dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Usiadłam na łóżku i przez moment nasłuchiwałam. Gdzieś w oddali rozległ się szelest żwiru pod kołami samochodu wyjeżdżającego na ulicę.

Wstałam i wyszłam z sypialni do pustego salonu. Nie zaświeciłam górnego światła, wystarczyło mi słabe światło ulicznych latarni wpadające do pokoju przez niezasłonięte okna. Jedynie one przewyższały wysoki mur otaczający podwórko wokół domu.

Drzwi sypialni Christophera były uchylone i to utwierdziło mnie w przekonaniu, że zostałam sama. Zawsze je zamykał, gdy tam przebywał.

Nie chcąc się zastanawiać, czy rano również obudzę się w pustym domu, wróciłam do swojego pokoju i ponownie położyłam się do łóżka. Pomyślałam o wciąż gojącej się ranie Christophera i dreszcz przeszedł mi po plecach. Minęło przecież tak niewiele czasu...

Dopiero kiedy dotarło do mnie – albo dopiero gdy zmusiłam się do tej myśli – że Christopher wie, co robi i nie postąpiłby nierozważnie, pozwoliłam powiekom opaść i po paru minutach pogrążyłam się w głębokim śnie.

* * *

Obudziły mnie jasne promienie słońca wpadające do pokoju przez okno. Nie spałam zbyt długo, na zegarze ściennym widniała godzina siódma dwadzieścia. Nie czułam się wypoczęta, a moje oczy wciąż były nieprzyjemnie opuchnięte.

Po cichu wstałam z łóżka, przeszłam przez sypialnię i ostrożnie otworzyłam drzwi. Wyjrzałam na zewnątrz, ale nie ujrzałam nigdzie Christophera. W ostatnich dniach przyzwyczaiłam się do widoku mężczyzny leżącego w salonie na kanapie i dochodzącego do siebie. Poszłam do kuchni, po drodze rzucając spojrzenie w stronę sypialni mężczyzny, która ciągle była otwarta.

Zanim usiadłam przy stole, wyjęłam mleko z lodówki oraz płatki z szafki wiszącej nad zmywarką. Prawdę mówiąc wcale nie byłam głodna, ale chciałam mieć pretekst do tego, aby nie być w swoim pokoju, gdy Christopher wróci do domu.

Myślałam o tym, co mu powiem, gdy w końcu usłyszę samochód wjeżdżający na podjazd. Zastanawiałam się, w jakim wróci stanie i przede wszystkim, czy wróci do domu sam.

Od czasu do czasu podchodziłam do okna, lecz nie miało to najmniejszego sensu, gdyż zza murowanego ogrodzenia i tak nie byłam w stanie niczego dostrzec. Siedziałam więc w kuchni, nie wychodząc do salonu i czekając aż do dziesiątej, gdy w końcu usłyszałam rosnący dźwięk silnika samochodu, który podjechał do bramy i zatrzymał się.

Natychmiast wsypałam porcję płatków do miski i zalałam je mlekiem. Usłyszałam kroki na ścieżce prowadzącej do drzwi wejściowych, a następnie głośny szczęk przekręcanego klucza. Serce zabiło mi mocniej, ale nie wstałam z krzesła. Czułam jak w brzuchu zaciska mi się niewidzialny węzeł i stwierdziłam, że nawet gdybym chciała się do tego zmusić, nie przełknęłabym ani odrobiny śniadania, które przygotowałam.

QUICKSANDWhere stories live. Discover now