Prompty ♥

By ziallxziall

196K 8.7K 1.1K

Skrzynka na prompty zamknięta! Cudowna okładka od @Madxxo ♥♥♥ More

Zamówienia ♥
Payment || Ziall
Payment || Larry
Consolation - Lilo/Nouis
All together || 1D
Lubber || Narry
Good boy || Cake
Fugitive || Mashton
Lonely hybrid || Larry + Niall
Educator || Ziall
My hero || Zouis
Hidden love || Nouis
Fire & Water || 1D&5SOS
Problematic ex-girlfriend || Ziall
Wedding || Larry
Red lines || Lashton
Banquet || Larry&Cake&Ziall&Mashton
Betrayal || Larry
Storm || Zouis
Powerless || Narry
Silence || Cashton
Boxer || Ziam
Rome || Larry&Ziall
Starvation diet || Ziall
Photomodel || Larry
Greece || Larry&Ziall
Fifty Shades of Styles || Larry
Difference || Ziall
Vampire || Ziall
Sex change ||Ziam
Transplantation || Larry
Party||Larry
Instinct|| Ziall
Adoption|| Mashton
Ridiculed || Larry
Suicide || Larry & Ziall
Benevolence || Cake
Disappearance || Larry
Homophobic || Lashton
Disneyland || Ziall/Larry
Organizacja!
Accident || Niam
Shame || Ziall
Journalist ||Larry
Operation || Larry
Need || Zaniam
Full moon ||Nouis
Perfect || Larry
Perfect 2||Larry
Better place || Zaniam
Elevator || Zouis
Drugs || Ziall
Tribute||Ziam
Pirates||Zilo
Caught||Ziall
Exchange|| Zouis
Avoidance||Ziall
Stockholm syndrome ||1D
Auction||Zourry
Kidnapping||Zourry
Jealousy||Ziam
Second chance || Larry
Scare ||Zouis
Trip || Lilo & Lashton
Offense||Ziall
Coming out||Larry
Birthday gift||Larry
Miracle || Larry
Youtube || Ziall
Delegation || Ziall
3 ważne sprawy!
Plodder || Cashton
Premiere || Larry
Just a little bit of your heart||Zarry
Debtor||Zouiall
Enough||Niam
Slave||Larry
Tattoo studio||Nouis
Provocation||Larry
Leaving||Ziall
Happyend||Muke
Fake boyfriend||Larry
When I see your face||Larry

Setback || Larry

1.7K 125 47
By ziallxziall

Pomysł od KarcikRudy ♥ Zdrowiej mi tam!

Uwagi:
♥a/b/o
♥ 3 k słów

Louis POV

- No dalej Louis, pozwolisz mi iść samemu? Na pożarcie tym wszystkim alfom? - Niall oparł się o blat.

- Pogadamy o tym w domu. - starałem się go zbyć.

- Muszę potwierdzić zaraz, że będziemy. - jęknął.

- Na litość boską Niall. Dobrze, pójdziemy. - odpuściłem.

- Dziękuję! - pisnął zadowolony.

- Pogadamy jeszcze w domu, kończę zmianę o osiemnastej. - westchnąłem zawiązując kokardę na dole bukietu, który akurat układałem. 

- Obiecuję, że będziesz się świetnie bawił! - krzyknął po czym wyszedł z kwiaciarni.

Pokręciłem głową i wstawiłem kwiaty do wazonu. Nialla znałem od małego, nasze rodziny się przyjaźnią, plus oczywiście należymy do jednej watahy. Blondyn nie raz miewał głupie i szalone pomysły, więc kolejna impreza to nie było nic nowego dla mnie. 

Po pracy wróciłem do domu, gdzie czekał już na mnie obiad. Przewróciłem oczami, ponieważ wiedziałem że Niall próbował mnie teraz udobruchać swoim zachowaniem i bał się, że jeszcze będę chciał się wycofać. Po posiłku i ogarnięciu się zszedłem na parter, Niall poprawiał fryzurę w lustrze i miał już ubrane buty.

- Gdzie ta impreza? - spytałem zakładając moje niezniszczalne vansy. 

- Niedaleeko. - rzucił Niall przeciągając odpowiedź.

- Horan... Powiedz gdzie. - zażądałem. 

- No mówię, że w okolicy. - nie patrzył na mnie.

- Niall bo się rozmyślę. - zaszantażowałem go.

- Okej. - westchnął - Pamiętasz Liama?

- Syn przyjaciółki twojej mamy nie? - przypomniałem sobie.

- No właśnie, to jego impreza. - wydusił z siebie.

- Oszalałeś Niall? Przecież on mieszka na terenie innej watahy, to jest pół godziny drogi stąd samochodem! - złapałem się za głowę - Jak ty chcesz się tam dostać?

- Tak się składa, że Liam przywiózł swoją mamę dziś do mojej i obiecał, że w drodze powrotnej nas weźmie. - wyszczerzył się blondyn - A jutro moja mama będzie odwozić jego i nas zabierze do domu. 

- Widzę, że masz idealnie obmyślony plan. - przewróciłem oczami.

- Wszystko dopięte na ostatni guzik. - powiedział zadowolony z siebie i w tym samym momencie jego telefon się odezwał - A Liam już stoi przed naszym domem. 

Tak jak myślałem droga do domu Liama zajęła nam godzinę, w środku było już wszystko przygotowane, więc mama chłopaka musiała o wszystkim wiedzieć. Pomogliśmy mu jeszcze w kilku kosmetycznych rzeczach, po czym zaczęli się schodzić ludzie.

Spodziewałem się, że to będzie spora impreza, ale nie przewidziałem, że osób będzie aż tyle. Będąc już w bardzo dobrym nastroju, chwyciłem Nialla za ramię i zaprowadziłem go do kuchni.

- Widzę, że dobrze się bawisz. - krzyknął blondyn starając się dotrzeć do mnie przez głośną muzykę.

- Bardzo dobrze! - odpowiedziałem nalewając cztery kieliszki alkoholu.

- Za szaloną noc! - wzniósł toast Niall i wypiliśmy do dna.

- I żeby kac jutro nas nie zabił. - chwyciłem za drugi kieliszek.

Wypiliśmy drugą porcję alkoholu i zaśmialiśmy się donośnie. Bez słowa wróciliśmy do salonu, uwielbiałem tańczyć, więc praktycznie cały czas byłem w tłumie ciesząc się głośną muzykę. W pewnym momencie poczułem na biodrach czyjeś duże dłonie, a po chwili dopiero dotarł do mnie wyraźny zapach alfy. Był on oszałamiający, przez chwilę napawałem się nim po prostu tańcząc, lecz moja ciekawość wzięła górę i obróciłem się przodem do alfy. Zaparło mi dech w piersiach widząc przed sobą cholernie przystojnego bruneta, zarys jego szczęki był mocny, włosy miał spięte w koka i był dobrą głowę wyższy ode mnie. Zarzuciłem dłonie na jego ramiona, dzięki czemu nasze ciała były jeszcze bliżej siebie. Przetańczyliśmy dłuższą chwilę, potem brunet zaproponował mi żebyśmy się napili razem, bez wahania przyjąłem propozycję. Złapał moją dłoń, która rzeczywiście w porównaniu do mojej była ogromna, zachichotałem widząc to. Chłopak posłał mi rozbawione spojrzenie, po czym dotarliśmy do pomieszczenia, które było naszym celem. Brunet uzupełnił nasze kieliszki i powiedział coś czego do końca nie usłyszałem, ponieważ zapatrzyłem się w jego oczy, teraz przy świetle było widać tą intensywną zieleń w której można było się utopić.


- Louis. - usłyszałem - Louis wstawaj. - poczułem klepanie w policzek.

- Co do kurwy? - bąknąłem czując potężny ból głowy.

- Za jakieś pół godziny będzie tu moja mama i musimy być ogarnięci do tego momentu. - odparł Niall.

- Twoja głowa też umiera? - wymamrotałem pytając.

- Nie jest najlepiej. - westchnął. 

Chwilę mi to zajęło, ale w końcu zebrałem się w sobie i ogarnąłem się na tyle, żeby dać radę przeżyć półgodzinną podróż z mamą Nialla. Jak tylko dotarliśmy do domu opadłem z jękiem na kanapę, a przyjaciel zrobił to samo tuż obok mnie. 

- W ogóle gdzie ty zniknąłeś potem jak piliśmy ostatni raz razem? - rzucił blondyn.

- Gdybym to ja wiedział... - odparłem - Ostatnie co pamiętam to jak śmialiśmy się z czegoś po wypiciu i czarna dziura. 

- No ja jeszcze wygłupiałem się z Liamem, wskoczyliśmy do basenu, potem się przebrałem w jego ciuchy i potem już też nic. - podkulił nogi na kanapie.

- Umarłbym chyba, jakbym miał dziś zmianę w kwiaciarni. - stwierdziłem. 

- Nie piję więcej tyle. - zarzekł się Niall.

- I kogo ty próbujesz oszukać? Na kolejnej imprezie będziesz pijany w trzy dupy. - prychnąłem.

- Jak ty dobrze mnie znasz. - westchnął i zaśmialiśmy się.

***

- Louis idź lepiej do domu. - westchnęła pani Fox.

- Właśnie Lou posłuchaj się szefowej. - dodał Niall.

- Nic mi nie jest, zaraz mi przejdzie. - zaprotestowałem.

- Mówiłeś to samo przedwczoraj, wczoraj i dziś rano też. - oburzył się blondyn.

- Czymś się strułem, wyrzucę to z siebie i będzie lepiej. - stałem przy swoim.

- Niall zabierz go do domu, to polecenie służbowe. - tym razem pani Fox powiedziała to ostrzej.

- Dobrze, już dobrze. - poddałem się. 

Założyłem kurtkę i po pożegnaniu się z szefową wyszedłem za Niallem na chłodne październikowe powietrze. Miałem nadzieję, że świeże powietrze dobrze mi zrobi. Zaciągnąłem się nim porządnie, po czym zakręciło mi się w głowie i zrobiło ciemno przed oczami.

Kolejny widok to był Niall trzymający moje nogi w górze, gdy spojrzał na mnie odetchnął i położył moje stopy na ziemi.

- Jezu Louis, ale mi napędziłeś stracha. - pokręcił głową - Oddychaj, zaraz pojedziemy do szpitala.

- To tylko osłabienie. - pokręciłem głową i pożałowałem od razu.

- Uderzyłeś o chodnik, masz rozcięty łuk brwiowy. Nie dyskutuj Lou i po prostu daj sobie pomóc. - westchnął Niall.

- Dobrze. - odparłem.

Niall pomógł mi najpierw usiąść, a potem poniósł mnie i wsadził mnie da auta. Zgłosiłem się w odpowiednie miejsce, wypełniłem dokumenty i czekałem na wizytę lekarską. Po rozmowie z lekarzem, postanowił mnie zostawić na obserwacji koło dwóch dni i zrobić podstawowe badania. Pierwszą sprawą było zszycie łuku brwiowego, co na szczęście potrwało dosłownie chwilę. Potem pielęgniarka pobrała mi krew i odprowadziła do sali, westchnąłem siadając na łóżku i wyciągnąłem telefon. Niall napisał mi wiadomość, że pojechał po rzeczy dla mnie i będzie za jakąś godzinę. Zdjąłem buty i położyłem się na łóżku, blondyn na szczęście uwinął się szybciej, więc po chwili przebrałem się w dresy i luźną koszulkę po czym wdrapałem się z powrotem na łóżko.

- Jak się pan czuje panie Tomlinson? - do sali wszedł lekarz.

- Już lepiej, jednak dalej boli mnie głowa i czuję się osłabiony. - westchnąłem.

- W porządku, chciałbym omówić pana wyniki, więc byłbym wdzięczny gdyby pana przyjaciel poszedł po coś do picia lub do łazienki. - zasugerował.

- Już się zmywam. - rzucił Niall.

- Dobrze. - westchnął lekarz ja blondyn tylko opuścił pomieszczenie - Wyniki krwi są poprawne, chociaż żelazo jest na dolnej granicy. - mruknął lekarz - Mieliśmy robić jeszcze tomografię głowy, no ale ze względu na rozwijającą się ciąże to musimy pominąć, więc pobędzie pan na obserwacji u nas trzy dni. 

- Ze względu na co?! - zrobiło mi się słabo.

- Oh, widzę że to niespodzianka, dla pana. - uśmiechnął się lekko lekarz - Badania krwi potwierdziły ciążę u pana. Skoro pan tutaj już leży przyślę do pana doktor Hilton, która zrobi panu usg i zobaczymy jak się ma maleństwo. - dodał lekarz zapisując coś na karcie - Jakieś pytania?

- Chy-y-yba nie. - przełknąłem ślinę. 

Jak lekarz wyszedł, do sali wpadł Niall z dwoma kubkami kawy w ręku. Skrzywiłem się na jej zapach i miałem wrażenie, że zaraz ponownie wszystko zwrócę.

- Nie chcesz kawy? Mam taką jak lubisz. - zdziwił się.

- Jestem w ciąży. - powiedziałem bez ogródek.

- Co?! Masz kogoś i mi nie powiedziałeś! - oburzył się Niall.

- Tu mamy problem bo nie mam nikogo. - pokręciłem głową - A ostatni raz kiedy uprawiałem seks był jakieś pół roku temu? Pamiętasz Toma z którym się spotykałem?

- Niestety. - przewrócił oczami Niall.

- Ale wtedy się zabezpieczaliśmy. - westchnąłem.

- To dziwna sprawa. - skomentował blondyn - A ostatni impreza u Liama?

- Nie pamiętam z niej prawie nic. - pokręciłem głową czując jak łzy napływają mi do oczu.

- Hej Louis. - Niall usiadł koło mnie - Pomożemy ci przecież. Ja, twoja mama i siostry. - zapewnił mnie.

- Mama to mnie wydziedziczy. - pociągnąłem nosem - Jest w ciąży, nie mam alfy i jeszcze nie wiem, kto jest ojcem. Jestem dziwką.

- Nie mów tak Louis. Jesteś bardzo wartościowy. - blondyn mnie objął.

- Dziękuję. - wtuliłem się w chłopaka i starałem pogodzić z zaistniałą sytuacją.

***

Listopad przywitał nas beznadziejną pogodą, całe dnie przesiadywałem w kwiaciarni starając się zająć czymś umysł. Tak jak podejrzewałem początek mojej ciąży był w lipcu, więc to było na imprezie Liama. Teraz jestem już w czwartym miesiącu i mój brzuszek z dnia na dzień jest coraz większy. Moja mama to jakoś zaakceptowała, nie było łatwo i nie obyło się bez wykładu, ale jest podekscytowana na wnuka. Niall cały czas sprawdza jak się czuję i przywozi mi obiady do pracy pilnując czy wszystko jem, co było ciężkie przez męczące mnie jeszcze wymioty. Kończyłem układać bukiet, kiedy usłyszałem dzwoneczek przy drzwiach, byłem prawie pewny że to Niall. Podniosłem głowę i ku mojemu zdziwieniu, przede mną stał mulat, od którego na kilometr było czuć alfę. 

- W czym mogę pomóc? - starałem się być miły, jednak coś mnie w nim niepokoiło.

- Potrzebuję ładny bukiet z róż oraz twój numer słodki chłopcze. - powiedział opierając się o blat.

- Ten bukiet na jakąś specjalną okazję? Przystrajać go? - nie skomentowałem drugiej części wypowiedzi bruneta.

- Urodziny mamy. - przewrócił oczami - Ja jestem Zayn, a twoje imię to? 

- Jestem Louis. - rzuciłem nie spoglądając na niego.

- Czy ty przypadkiem nie byłeś na imprezie u Liama w wakacje? - spytał nagle.

- Byłem. - zamarłem - Znamy się? - tym razem zwrócił moją uwagę.

- Nah. - pokręcił głową - Widziałem cię jak piłeś z nim i jeszcze takim blondynem. - rzucił.

Po części odetchnąłem, że to nie on był ojcem mojego dziecko, bo w innym wypadku nie wiem co bym zrobił, raczej mu się nawet nie przyznał.

- Więc Louis, jesteś może dziś wieczorem zajęty? - spytał.

- Tak jestem, idę do lekarza po pracy. - odparłem, dalej przygotowując bukiet - Ile róż w num chcesz? 

- Piętnaście. - rzucił - A jutro? - męczył mnie dalej.

- Już jestem umówiony. - przyspieszyłem tempo mojej pracy.

Mulat zagadywał mnie cały czas, ale w końcu skończyłem i wręczyłem mu efekt mojej pracy.

- Dziękuje, masz rękę do tych spraw. Do zobaczenia Louis. - puścił mi oczko i wyszedł, a ja w końcu odetchnąłem.

***

- Weź od Liama ten cholerny adres i mnie tam zawieź! - burknąłem do Nialla.

- Lou uspokój się nie możesz się denerwować, jesteś w piątym miesiącu ciąży. - zaznaczył blondyn.

- Nie musisz mi mówić w którym miesiącu ciąży jestem, bo to ja sam w niej jestem! - warknąłem - Mam dość tego dupka, który nie rozumie słowa nie. Wysyła mi te prezenty i jakieś popieprzone listy, których już nawet nie odbieram. - Niall skrzywił się na moje słownictwo.

- Już usiądź, oddychaj, a ja idę ogarnąć sprawę. - skapitulował. 

- Dzięki bogu! W końcu! - opadłem na kanapę i przymknąłem oczy. 

Godzinę później byliśmy pod domem bruneta, wyszedłem od razu z samochody i poluzowałem szalik na mojej szyi. Zrobiło mi się dosłownie gorące przed emocje we mnie buzujące, czekając aż ktoś otworzy mi drzwi rozpiąłem kurtkę i zdjąłem czapkę.

- Louis! - uśmiechnął się Zayn - Skąd wiesz gdzie mieszkam?

- Słuchaj, odpieprz się ode mnie raz na zawsze. - wszedłem do jego mieszkania - Mam dość twoich głupich prezentów i liścików, skończ z tym raz na zawsze.

- Przestań Louis, przecież wiem że to ci się podoba. - odparł.

- Nie, nie podoba mi się! Ile razy mam ci to jeszcze tłumaczyć! - złapałem się za głowę.

- Nie udawaj tak niedostępnego Lou. - mulat zrobił kilka dwa kroku w moją stronę, tak że wpadłem na ścianę - Wiem, że podoba ci się zamieszanie wokół siebie. - dotknął mojego policzka, a ja miałem łzy bezsilności już w oczach.

Harry POV

Usłyszałem podniesione głosy z przedpokoju, miałem wrażenie że znam głos drugiej osoby. Stanąłem na końcu korytarza i zobaczyłem Zayna kłócącego się z jakimś chłopakiem, wychyliłem się bardziej żeby zobaczyć tą osobę. Ku mojemu zdziwieniu to był chłopak z którym przespałem się na ostatniej imprezie Liama, doskonale pamiętałem go bo to był najlepszy seks w całym moim życiu. Zeskanowałem jego ciało wzrokiem i zatrzymałem się na brzuchu, który opinała bluzka i wyraźnie wystawał, na sto procent był w ciąży. Przeszło mi przez myśl, że to może być moje dziecko, tym bardziej że przy tamtym razie mówił, że nikogo nie ma i długo się wstrzymywał. Spojrzałem na Zayna pochylającego się nad chłopakiem i postanowiłem zainterweniować.

- Zostaw moją omegę Zayn. - warknąłem. 

- Twoją co? - zdziwił się.

- Nie widzisz, że jest w ciąży? Chodź Lou. - rozłożyłem ramię.

Chłopak jak oczarowany do mnie podszedł i wtulił się we mnie, skierowałem nas do kuchni i dałem szatynowi szklankę wody. Siedział na krzesełku obracając szklankę w dłoniach, widocznie czuł się niezręcznie.

- To moje dziecko? - wskazałem na jego brzuch.

- Jeśli przespałem się z tobą na imprezie Liama to tak. - cały czas patrzył na swoje dłonie.

- Jak to jeśli? - zdziwiłem się.

- Byłem tak pijany, że nie pamiętam kompletnie nic z tamtej nocy. - pokręcił głową.

- Okej rozumiem. Przespaliśmy się, sam byłem pijany i nie miałem prezerwatyw, więc chyba jest moje. - przyznałem.

- W takim razie na pewno jest twoje, bo nie spałem z nikim innym. - westchnął.

- Oczywiście chcę ci pomóc z nim. - wskazałem na zaokrąglony brzuch - Chciałbym też poznać bliżej ciebie Louis, bo próbowałem Cię znaleźć po tamtej imprezie, ale było na niej za dużo osób, a ja znałem tylko twoje imię. 

- Na prawdę chcesz pomóc? - jego oczy się zabłyszczały.

- Jestem pewien. - przytaknąłem.

Szatyn rzucił się na mnie i mocno objął, wymieniliśmy się numerami telefonów i obiecałem jutro się z nim skontaktować, jak emocje opadną. Przeszliśmy do korytarza, gdzie nieznany mi blondyn był przyparty do ściany i całował się z Zaynem.

- Niall? - odezwał się szatyn, a oni jak oparzeni od siebie odskoczyli - Wracamy do domu?

- Tak... Ummm... Tak, jasne. - odchrząknął. 

Chłopcy pożegnali się i wyszli frontowymi drzwiami, uśmiechnąłem się do Zayna, który tylko przewrócił oczami. W końcu znalazłem moją omegę, będziemy szczęśliwi, my i nasze dziecko.

***

- Wszystko rozwija się prawidłowo. - odparła kobieta - Dziecko ułożyło się w końcu tak, że mogę stwierdzić płeć, chcecie ją poznać? - spytała.

Spojrzałem się na Louisa, który wzruszył ramionami, więc decyzja została dla mnie, biłem się przez chwile sam ze sobą, ale w końcu zdecydowałem.

- Chcemy. - odetchnąłem.

- W takim razie macie silną i duża córeczkę. - oznajmiła.

- Malutka księżniczka. - do moich oczu podeszły łzy.

- Chcecie zdjęcia na pamiątkę? - zaproponowała.

- Jak najbardziej! - nie zawahałem się.

- Widzę, że ojciec roku się szykuje. - zażartowała kobieta. 

- Czasami mam wrażenie, że to on jest w ciąży, a nie ja. - zaśmiał się Louis.

Pokręciłem głową na to wszystko, po prostu cieszyłem się z toku wydarzeń nawet jak było to dość przypadkowe.

***

- Harry! - usłyszałem o raz kolejny krzyk Louisa.

- Coś się dzieje? - wpadłem jak poparzony.

- Zrobisz mi herbaty? - poprosiłem słodko się uśmiechając.

- Już idę. - wziąłem głęboki oddech, bo każdy taki krzyk przyprawia mnie o dreszcze.

Zacząłem robić herbatę tak jak Louis lubi najbardziej. Jestem na wszystko nadwrażliwy, zostały nam dwa tygodnie do terminu porodu.

- Harry! - usłyszałem ponownie.

- Nie tym razem Louis, poczekaj chwilę na tą herbatę. - odkrzyknąłem.

- Cholera Harry zaczęło się! - krzyknął.

Upuściłem filiżankę z herbatą, którą zdążyłem wziąć i poleciałem do salonu, gdzie Louis zwijał się z bólu.

- Co robić? Co robić? - spanikowałem.

- Torba z sypialni i weź Nialla z jego sypialni. - wydusił przez zęby.

- Tak do dobry plan. - odparłem.

- Harry! - upomniał mnie.

- Już biegnę! - ruszyłem na piętro.

Wziąłem przygotowaną wcześniej torbę i ruszyłem do sypialni Nialla, znałem już ten dom bo mniej więcej od 3 miesięcy mieszkam tu z Louisem. Bez pukania wparowałem do sypialni blondyna, co tylko wywołało pisk. 

- Z tego co widziałem to nienajlepszy moment, ale to sprawa nieciepiąca zwłoki. - zasłoniłem oczy.

- Co jest tak ważne, że przerwałeś mi pieprzenie mojego chłopaka? - warknął Zayn.

- Louis tak jakby rodzi. - odparłem.

- Daj mi dwie minuty. - rzucił Niall.

Zszedłem na dół wsadziłem torbę do auta i pomogłem tam przejść Louisowi, instruowałem go żeby oddychał i miałem wrażenie, że chłopak zmiażdży moją dłoń, ale cholera warto to przejść dla tej małej istotki.

***

- Dziękuję Louis. - ucałowałem szatyna w czoło.

- To ja dziękuję. - pociągnął nosem.

- Jest taka piękna, złamie w przyszłości nie jedno serce. - westchnąłem.

- Witamy naszych tatuśków! - rzucił Zayn wchodząc do szpitalnej sali.

- Mamy mały prezent dla małej. - uśmiechnął się Niall i położył koło małej pluszowego misia. 

- Myślę, że Natalie jest zachwycona. - odparł Louis.

- Wybraliście już imię? - pisnął Niall.

- Natalie Styles. - pogłaskałem dziewczynkę po główce - Moja kochana rodzinka. 


***

- Pomachaj do taty Natalie. - skierowałem aparat na siedzącą w basenie trzylatkę - Moja śliczna dziewczynka. - odparłem widząc zrobione zdjęcie.

- Harry? - usłyszałem zza siebie Louisa.

- Poczekaj, uwieczniam naszą córkę. - ustawiłem się do zrobienia kolejnej fotografii.

- Harry... - poczułem jego dłoń na ramieniu.

- Chce uchwycić ten uśmiech Lou. - jęknąłem.

- Cholera Harry, jestem w ciąży. - rzucił.

- Nie przeklinaj przy dziecku. - zmarszczyłem brwi i spojrzałem na męża - Chwila! W ciąży?

- Szósty tydzień! - pokazał mi zdjęcia usg.

- To to była ta ważna sprawa u Nialla? - spojrzałem na niego.

- No cóż. - zachichotał.

- Cudowna nowina. - pocałowałem szatyna - Słyszałaś Natalie? Będziesz miała braciszka!

- Albo siostrzyczkę. - dodał Louis.

- Tym razem to będzie chłopiec! Czuję to. - spojrzałem jeszcze raz na zdjęcia.

- Kocham cię Harry. - przytulił się do mnie.

- Ja ciebie również Lou i całą naszą rodzinkę. 

*********************************************************

Zapraszam na moje inne prace:

♥ Sweet lies|| Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
♥Mistake || Ziall
♥ Christmas miracle || Ziall
♥ Babysitter || Ziall

ziallxziall

Continue Reading

You'll Also Like

26.8K 4.3K 48
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
18.4K 1.5K 43
🧡Harry Potter ma wygląd po Jamesie i oczy po Lily, ma dwójkę wspaniałych przyjaciół, talent do pakowania się w kłopoty i... starszą siostrę. 🧡Rosem...
41.3K 2.2K 62
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
5.9K 560 30
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...