Prompty ♥

By ziallxziall

195K 8.7K 1.1K

Skrzynka na prompty zamknięta! Cudowna okładka od @Madxxo ♥♥♥ More

Zamówienia ♥
Payment || Ziall
Payment || Larry
Consolation - Lilo/Nouis
All together || 1D
Lubber || Narry
Good boy || Cake
Fugitive || Mashton
Lonely hybrid || Larry + Niall
Educator || Ziall
My hero || Zouis
Hidden love || Nouis
Fire & Water || 1D&5SOS
Problematic ex-girlfriend || Ziall
Wedding || Larry
Red lines || Lashton
Banquet || Larry&Cake&Ziall&Mashton
Betrayal || Larry
Storm || Zouis
Powerless || Narry
Silence || Cashton
Boxer || Ziam
Rome || Larry&Ziall
Starvation diet || Ziall
Photomodel || Larry
Greece || Larry&Ziall
Fifty Shades of Styles || Larry
Difference || Ziall
Vampire || Ziall
Sex change ||Ziam
Transplantation || Larry
Party||Larry
Instinct|| Ziall
Adoption|| Mashton
Suicide || Larry & Ziall
Benevolence || Cake
Disappearance || Larry
Homophobic || Lashton
Disneyland || Ziall/Larry
Organizacja!
Accident || Niam
Shame || Ziall
Journalist ||Larry
Operation || Larry
Need || Zaniam
Full moon ||Nouis
Perfect || Larry
Perfect 2||Larry
Better place || Zaniam
Elevator || Zouis
Drugs || Ziall
Tribute||Ziam
Pirates||Zilo
Caught||Ziall
Exchange|| Zouis
Avoidance||Ziall
Stockholm syndrome ||1D
Auction||Zourry
Kidnapping||Zourry
Jealousy||Ziam
Second chance || Larry
Scare ||Zouis
Trip || Lilo & Lashton
Offense||Ziall
Coming out||Larry
Birthday gift||Larry
Miracle || Larry
Youtube || Ziall
Delegation || Ziall
Setback || Larry
3 ważne sprawy!
Plodder || Cashton
Premiere || Larry
Just a little bit of your heart||Zarry
Debtor||Zouiall
Enough||Niam
Slave||Larry
Tattoo studio||Nouis
Provocation||Larry
Leaving||Ziall
Happyend||Muke
Fake boyfriend||Larry
When I see your face||Larry

Ridiculed || Larry

2.3K 106 4
By ziallxziall

Pomysł od Kabanosiik ♥

Louis - 20 lat
Harry - 24 lata

1,8 tyś słów

Louis POV

- Jak łazisz frajerze! - krzyknął do mnie jakiś chłopak.

Przeprosiłem go szybko i ruszyłem w dalszą drogę do pracy do której już praktycznie byłem spóźniony, wpadłem do kawiarni pięć minut po ósmej, Niall z którym współpracowałem pokręcił tylko głową i wstawiał ostatnią blaszkę z ciastem do gablotki. 

- Czy Ty kiedyś Louis zejdziesz na ziemię? - westchnął blondyn.

- Mam po prostu pecha okej? Cały świat przeciwko mnie, te sprawy. - odparłem zdejmując kurtkę na zapleczu i wkładając na jej miejsce zielony fartuszek.

Miałem szczęście, że Niall to mój kumpel i nie wyda moich spóźnień szefowi bo chyba bym stracił pracę po tygodniu. Dziś to ja obsługiwałem kasę, a Niall robił kawę i nakładał słodkości na talerzyki. Na nasze szczęście to mała kawiarenka, więc nawet w porze lunchu nie ma tutaj tłumów. Po obsłużeniu wszystkich którzy byli w kolejce, pomogłem Niallowi z zamówieniami i miałem chwilę wolnego, oparłem się o blat koło kasy i zatopiłem się w swoich myślach. Męczyła mnie sytuacja z rana, znowu zawaliłem sprawę jak z resztą zwykle, bo jestem beznadziejny i nawet najprostsze rzeczy mi nie wychodzą. Patrzyłem na klientów kawiarni, śmiali się i rozmawiali, kilka par trzymało się za dłonie i patrzyło sobie w oczy z widoczną miłością z mojego zamyślenia wyrwało mnie głośne odchrząknięcie.

- Dzień dobry, co mogę podać? - spytałem, a potem spojrzałem na klienta.

Chłopak stojący przede mną był po prostu tak gorący, że na chwilę zapomniałem jak się oddycha, brązowe roztrzepane włosy przyciągały uwagę, a zielone oczy błyszczały szczęściem.

- Poproszę karmelową latte, ciasto orzechowe i Twój numer na paragonie. - uśmiechnął się.

- Karmelowa latte, ciasto orzechowe i ... - wyliczałem po czym się zaciąłem bo uświadomiłem sobie co ten chłopak właśnie powiedział.

Spojrzałem na niego uważnie i uniosłem brew, na pewno świetnie się bawi robiąc sobie ze mnie żarty, widać że jest ode mnie starszy, a poza tym taki ktoś jak on w życiu nie chciałby się umówić z takim zerem jak ja.

- Pięć funtów poproszę. - odparłem nie patrząc na chłopaka.

- Reszty nie trzeba. - odparł podając mi dziesięć funtów.

Niall przygotował zamówienie, a ja położyłem czysty paragon na tacce, chłopak wziął swoje zamówienie i usiadł w rogu kawiarni. Wyjąłem kubki ze zmywarki i zacząłem każdy po kolei przecierać, zanim ustawiłem je na szafce i tak robiłem przez kolejne pół godziny, po czym wstawiłem kolejne naczynia do urządzenia.

- Przepraszam. - usłyszałem i odwróciłem się, westchnąłem widząc szatyna za blatem.

- W czym mogę pomóc? - posłałem sztuczny uśmiech.

- Moje zamówienie było nie kompletne. - stwierdził.

- Jak to? - zdziwiłem się bo zamawiał tylko kawę i ciastko, ciężko byłoby mi o czymś zapomnieć.

- Prosiłem o kawę, ciastko i Twój numer na paragonie, który z tego co widzę jest pusty. - pomachał mi nim przed nosem - Więc może nie będę owijał w bawełnę i umówisz się ze mną? - spytał.

- Nie dziękuję. - odpowiedziałem, bo jakbym się zgodził na pewno by mnie wyśmiał i powiedział, że to żart.

- Czemu? Masz kogoś? - drążył dalej.

- Po prostu odmawiam. - westchnąłem.

- Nie odpuszczę tak łatwo. - spojrzał na moją pierś - Louis. - uśmiechnął się i odszedł.

Przeklęte wyszywane imiona na fartuszku, miałem nadzieję że jednak sobie odpuści bo nie wiem czy dam radę przetrwać kolejne upokorzenia na mojej osobie.

Szatyn niestety nie odpuścił i przez kolejne trzy dni przychodził do kawiarni i próbował się ze mną umówić, nawet próbowałem unikać go i chować się na zapleczu, ale mówił Niallowi że nie wyjdzie póki ze mną nie porozmawia. Nadszedł piątek, dziś ruch był praktycznie minimalny, a ja kończyłem swoją zmianę o 16:00. Jęknąłem widząc po raz kolejny natarczywego chłopaka, obsłużyłem go nie zwracając uwagi na głupie komentarze, przygotowałem talerzyk z ciastkiem w czasie, gdy Niall robił kawę.

- Może umów się z nim i da Ci spokój po tym spotkaniu. - zasugerował Niall.

- Nie wiem czy to najlepszy pomysł. - westchnąłem.

- Myślę, że bez tego on nie da Ci spokoju. - odparł.

- Kurwa, okej. - przetarłem twarz dłońmi.

Szatyn jak zwykle po skończeniu swojego zamówienia podszedł do blatu i oparł się o niego, uśmiechnął się do mnie i zaczęło się tak jak zwykle.

- To jak Lou, umówisz się ze mną? - spytał.

- Okej. - odparłem.

- Czemu jesteś taki uparty? - jęknął, ale dopiero po chwili uświadomił sobie, że to nie była odmowa - Chwila czy Ty się zgodziłeś? - spojrzał na mnie wielkimi oczami.

- Właśnie to zrobiłem, więc jeśli chcesz się ze mną umówić kończę zmianę za - spojrzałem na zegarek - dwadzieścia minut. 

- Zaczekam. - uśmiechnął się - Tak w ogóle jestem Harry. - wystawił do mnie rękę, a ja ją uścisnąłem.

Szatyn usiadł na swoim poprzednim miejscu i tak jak powiedział czekał na koniec mojej zmiany, punkt 16:00 poszedłem na zaplecze i przebrałem się, po czym podszedłem do Harry'ego i położyłem mu dłoń na ramieniu przez co podskoczył na swoim miejscu, a ja się na to zaśmiałem.

- To jak idziemy? - spytałem.

- Jasne. - uśmiechnął się i ubrał swój czarny płaszcz - Raczej nie masz ochoty na żadną kawiarnię nie? 

- Raczej podziękuję. - odparłem.

- Coś do jedzenia? Znam fajną, kameralną knajpkę. - zaproponował.

- Jak najbardziej. - zgodziłem się.

Weszliśmy do niewielkiej restauracji, która miała w sobie sporo uroku, miły kelner zaprowadził nas do ładnie nakrytego stolika, podał nam karty i uśmiechnął się ciepło. Przez dłuższą chwilę czytałem kartę i nie mogłem się na nic zdecydować, bo jak na tak małe miejsce menu było dość różnorodne.

- Dzień dobry, nazywam się Mark i będę dziś panów obsługiwał. - odparł do nas kelner - Jeśli mogę się wtrącić, polecam serdecznie zapiekankę z wołowiną. - wskazał ją w mojej karcie i położył dłoń na ramieniu.

- Dobrze w takim razie poprosimy dwa razy i do tego wino, niech Pan sam dobierze, byle było dobre i pasowało do potrawy. - powiedział Harry mierząc chłopaka poważnym wzrokiem.

- W porządku, mogę w czymś jeszcze pomóc? - spytał dalej patrząc na mnie.

- Dziękujemy. - powiedział dobitnie Harry, oddając mu nasze karty.

- A jeśli nie lubię wołowiny, lub jestem wegetarianinem? - uniosłem brew.

- A jesteś? - spytał.

- Nie, ale... - zacząłem, lecz nie dane mi było skończyć.

- W takim razie nie ma problemu. - uciął.

Miałem ochotę się zaśmiać bo wydawało mi się albo był zazdrosny o kelnera, który nas obsługiwał, za każdym razem kiedy podchodził do nas Harry starał się go jak najszybciej zbyć. Kiedy w końcu przyszło do nas jedzenie, a kelner oddalił się od nas, zaczęliśmy spokojnie rozmawiać, szatyn okazał się bardzo interesującą osobą, zadawał mi też bardzo dużo pytań i co ważne słuchał mnie.

- Czemu nie chciałeś wcześniej zgodzić się na randkę ze mną? - spytał.

- Umm właściwie to myślałem, że robisz sobie ze mnie żarty jak 3/4 ludzi na tym świecie. - odparłem.

- Żarty? - zdziwił się.

- No tak, myślałem że chcesz mnie wyśmiać, bo cholera kto by się chciał umówić z kimś takim jak ja? - westchnąłem.

- Hej Louis, jesteś bardzo wartościową osobą i umówiłem się z Tobą bo mi się spodobałeś. - wyznał.

- Miło mi to słyszeć. - czułem jak moje policzki pieką.

Zjedliśmy do końca nasze potrawy i Harry poprosił o rachunek, chciałem się dołożyć do niego, ale on wyprzedził mnie płacąc kartą, nie wiedzieć czemu kelner położył rachunek przede mną, spojrzałem na niego, a tam było jego imię i numer telefonu. Harry wyrwał mi go z rąk i poszedł do kelnera, nie słyszałem co mu powiedział, ale jego mina mówiła sama za siebie. Po chwili wrócił po mnie i wyszliśmy z knajpki, szatyn odprowadził mnie pod mój blok, zawahałem się przez chwilę, ale postanowiłem zaprosić chłopaka do środka na co chętnie przystał. Przejrzałem szafki i zaproponowałem mu wino, które jakiś czas temu dostałem od mojej siostry, rozlałem je do kieliszków i podałem jeden Harry'emu. Nie miałem mocnej głowy do alkoholu, a to w sumie już była druga butelka wina dziś, co dawało butelkę na głowę, gdy kończyłem mój kieliszek poczułem usta szatyna na mojej szyi przez co prawie sie zachłysnąłem. Wino dodało mi trochę odwagi, odstawiłem resztkę napoju na stolik i oddałem się pocałunkom szatyna.

- Jesteś taki piękny Lou. - mruknął w moją szyję - Taki idealny, idealny dla mnie. - odparł dotykając mojego policzka i wpił się w moje usta.

Usiadłem na nim okrakiem i pogłębiłem pocałunek, Harry błądził dłońmi po moim ciele, chwycił rąbek mojej koszulki i ją ze mnie zdjął, momentalnie skuliłem się i zasłoniłem moje ciało dłońmi.

- Nie Louis, zdejmij z siebie te ręce, jesteś piękny, Twoja skóra jest taka miękka i gładka. - powiedział po czym chwycił moje nadgarstki - Nie rozumiem jak ktoś mógł powiedzieć coś innego. - przejechał opuszkami palców przez moją klatkę piersiową.

Chłopak położył dłonie na moich plecach i przysunął mnie bliżej siebie, po czym wpił się w moje usta, pocałunki były niecierpliwe tak samo jak i jego ręce. Zdjął swoją koszulkę i rzucił ją w gdzieś w kąt, ujął moje pośladki i wstał, schowałem głowę w jego klatkę piersiową, a ręce przerzuciłem przez ramiona. 

- Gdzie masz sypialnie? - spytał rozglądając się.

- Na końcu korytarza po prawej. - odparłem.

Drzwi były uchylone, więc szatyn pchnął je nogą, zlokalizował łóżku i położył mnie na nim delikatnie, przejechał wzrokiem po moim ciele i uśmiechnął się, sięgnął do moich spodni, rozpiął je i ściągnął. Potem pozbył się też swoich spodni i zawisnął nade mną, obcałowywał każdy odkryty kawałek mojego ciała, mówiąc przy tym jaki jestem piękny. Pierwszy raz od dawna czułem się naprawdę doceniony, ostatni mój chłopak zdradził mnie po dwóch miesiącach związku, więc to była miła odmiana. Harry docisnął swoje biodra do moich przez co jęknąłem, chwilę później nasze bokserki leżały na podłodze, a szatyn rozciągał mnie.

- Masz prezerwatywę? - spojrzał na mnie.

- Jeśli będą to w szufladzie. - odparłem, po czym głośno jęknąłem bo trafił w mój czuły punkt.

Chłopak otworzył szufladę i znalazł  srebrną paczuszkę, po czym nałożył zabezpieczenie, użył śliny dla jakiegokolwiek nawilżenie i wszedł we mnie. Wbiłem paznokcie w jego plecy i skrzywiłem się na lekki ból, który na szczęście po chwili ustąpił, chłopak poruszał się bardzo powoli co doprowadzało mnie do szaleństwa.

- Chciałem to zrobić od kiedy pierwszy raz zobaczyłem Cię w kawiarni. - odparł do mojego ucha - Taki uroczy, idealny dla mnie, wyglądasz tak niewinnie, a jesteś taki zadziorny. - przyssał się do mojej szyi.

Doszedłem pierwszy, mogę przyrzec że usłyszało mnie pół bloku, Harry przyspieszył trochę i sam doszedł w prezerwatywę, opadł na mnie i oboje próbowaliśmy złapać oddech, pocałował mnie co od razu oddałem.

- Bądź mój, nie na chwilę tylko na zawsze. - przycisnął swoje czoło do mojego.

- Znamy się krótko. - odparłem po czym mentalnie walnąłem się w czoło po tym po co powiedziałem bo dopiero co się z nim przespałem.

- Ale ja mam wrażenie, że znam Cię całe życie. - przeczesał palcami moje włosy.

- Będę Twój. - odparłem.

- Cały mój. - uśmiechnął się.

**********************************************************************

Zapraszam:

♥ Holiday madness || Ziall

♥ Sweet lies || Ziall

ziallxziall

Continue Reading

You'll Also Like

23.1K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
40.6K 2.4K 41
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
26.9K 1.4K 47
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
55.3K 6K 52
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...