Mamiąca bezsilność

30 2 2
                                    

No i nie wiem kurwa co zrobię ze sobą
Bo znów nie jestem sobą
Więc nie jestem też osobą
Czy w ogóle istotą
Moje zmysły się pierdolą
Bom ja pustą jest powłoką
Co dwie w sobie trzyma dusze
Walczyć z sobą ciągle muszę
Jestem pusty i próżny, wypłukany z życia
I czuję się tak jakby żyły wypełniała me kodeina
Diacetylomorfina
Pogrążony beznadzieją leżę bez sił i się duszę
I krztuszę
Krwią pluję
Katuję
I mgłą gęstą umysł mam spowity
Nie czuję już niczego i tak leżę bezsilny
Jakbym palił  tetrahydrokannabinol
Szepty w głowie mej wrzeszczą a nie milkną
I już nie wiem co mam zrobić
Nie wiem jak się przed tym bronić
I jak znaleźć w sobie życie
By opuścić wreszcie skrycie
Poczuć ten jebany sens
By marzeniem już nie było odpłynięcie w wieczny sen
Lecz mnie męczy brak endorfin i serotoniny
Potrzebuję benzodiazepiny i dopaminy
Abym żywot mógł wieść wreszcie inny
I wiem, jestem dziwny
Obojętny i zimny
Apatyczny i nie czuły
Jestem nagi tak jak prawda i na całym moim ciele widać blizny
Po walkach ze sobą, moimi demonami
I żmijami
Te swym jadem mnie skaziły
I to przez to właśnie w swoim organizmie mam nadwyżkę morfiny
Znieczulony na doznania zewnętrzne
Wewnętrzne
Żyję w półśnie
Pół koszmarze
I nikomu się nie jawię
Błądząc nie w pełni na jawie
Przeżywam dziwną podróż, która mnie prowadzi we mnie
Jak na opium zwiedzam siebie, swoje wnętrze
Słodki dym z brązowych grudek miło drażni moje nozdrza
Czuję ciężkość na żołądku przez laudanum bo substancja jest to mdląca
Lecz kusząca
I gubiąca
Lecz sam już zgubiłem siebie dawno
Więc na życie patrzę smutno
Niewyraźnie
Mętnie
I smętnie
Chcę jeszcze
Choć zdycham i więdnę
To kurwa chcę jeszcze

Podróż zniszczonej duszyWhere stories live. Discover now