Samotność

22 2 0
                                    

Samotnością ranią dni ostatnie
Jest to takie oczywiste
Odwróciłem się, uciekłem
Wszakże jestem tylko mięsem
To powtarzam sobie często
Zwłaszcza kiedy wszystko jedno
Jestem pusty od środka
Ktoś mi wyrwał serce
Teraz żal i słodycz gorzka
Podlewany kwaśnym winem tracę barwy, więdnę
Sam się ciągle dziwie sobie czemu w mych decyzjach nie ma dobra
Każda złą jest wszakże, przez to gubię swoje drogi
A umęczone tułaczką bez celu nogi nie chcą nieść do celu
Chociaż celu nie mam wcale, bo zgubiłem go tam gdzie zostawiłem przyjaciół wielu
Więc upadłem nie mając siły by się podnieść
Nie wiem kiedy zacząłem wtedy szlochać, skomleć
Lecz ujrzałem wszystkie swoje błędy
Wszystkie porażki i niedopowiedzenia w rozmowach
Błędy mego zachowania
Obojętność, która zwodzi pokusą jedności i wolności
Lecz naprawdę, przez to jestem więźniem
Wstając rano myślę tylko "czy to dzisiaj wreszcie zdechnę?"
Na barkach mam tyle ile unieść mogę
Lecz to niosę w samotności nikt nie woła "Chodź pomogę
Ci nieść ciężar Twoich grzechów"
A te ciągną za mną się od wieków
Dobijają strasznie, gdy przychodzą z samotnością
Choć ta mami wdziękiem i wiernością
To choć kocham, nienawidzę
Bo przez Nią życia w życiu już nie widzę

Podróż zniszczonej duszyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang