Rozdział 46 "Kim jest twoja towarzyszka?"

286 38 15
                                    

*Luna*
Zaraz po skończonych zajęciach podeszłam pod klasę, w której Nina miała fotografię. Jeszcze nikt z niej nie wychodził, co znaczyło, że nauczyciel troszkę im przedłużył. Westchnęłam i cierpliwie zaczekałam, aż drzwi się otworzą. Uczniowie po kolei "wylewali się" na korytarz, a jako prawie ostatnią ujrzałam moją przyjaciółkę. Za nią szedł Gaston, ale nie rozmawiali. Za to dziewczyna wlepiała wzrok w telefon, uśmiechając się promiennie. Widząc mnie, chłopak posłał mi tylko przelotny uśmiech i wyminął nas, wkładając ręce do kieszeni. Nina tego nie zauważyła, zresztą nie zauważyła też mnie i prawie zderzyła się z moją głową, od razu z przestrachem wygaszając telefon.

- Na lekcji też z nim piszesz? - spytałam ironicznie.

Dziewczyna, jakby wyrwana z transu i zdezorientowana, jeszcze nie zdążyła przybrać maski obojętności i zarumieniła się lekko.

- Ha, wiedziałam, coś tak czułam, że to przez chłopaka! - Triumfalnie podparłam się pod boki.

- Ja nie wiem, o czym ty mówisz. - Rumieniec znikł, a zamiast tego pojawiło się udawane zaskoczenie.

- Nina! - powiedziałam z wyrzutem.

- No co? - Wyminęła mnie i skierowała się do wyjścia. - Robisz coś po południu? - zmieniła temat, a ja pokręciłam głową z niedowierzaniem.

- Idę na te obiecane zakupy z Matteo, a dowiedziałam się o tym godzinę temu. A to pewnie zajmie na tyle, żeby potem trzeba było pojawić się już w domu.

- Aa, okej. - Spojrzała na mnie przenikliwie.

- A ty?

- Chyba nic. Będę siedzieć w domu i dopingować mamę. Dzisiaj ma swój pierwszy dzień w nowym planie treningowym. Zresztą jest środek tygodnia, trzeba się uczyć.

- A skoro mowa o nauce - zatrzymałam się - ja jeszcze muszę iść do biblioteki po lekturę. Idziesz ze mną?

- Nie mogę. Mama na mnie już czeka, zdenerwuje się, jak długo mnie nie będzie.

- A, jasne. To pa, Nina. - Posłałam jej buziaka.

Zaśmiała się.

- Pa, Luna.

Zawróciłam w stronę biblioteki, a po kilku minutach znów szłam przez prawie pusty szkolny dziedziniec w kierunku bramy.
Nie zdążyłam jednak przejść połowy dystansu, gdy ktoś do mnie dołączył.

- Hej - przywitał się.

- Andreas? A co ty tu jeszcze robisz?

- Czekałem na ciebie - wyjaśnił, uśmiechając się.

- Oh... - Nie wiedziałam, co powiedzieć, ale uśmiechnęłam się. - Miło.

Przez chwilę szliśmy obok siebie w milczeniu.

- Więc - zaczął chłopak - może nie powinienem, bo to wasza sprawa, ale słyszałem twoją rozmowę z Matteo przed teatralnymi. Ty i on to coś... - przerwał znacząco wypowiedź i zrobił nieokreślony ruch ręką.

Zorientowałam się, co miał na myśli a na mojej twarzy wykwitł rumieniec.

- Nie, nie - zaśmiałam się. - My jesteśmy przyjaciółmi, a dziś umówiliśmy się tylko na zakupy na jego imprezę urodzinową. Najwidoczniej nie usłyszałeś całości rozmowy.

- To bardzo dobrze - mruknął i uśmiechnął się do siebie.

Kwnęłam głową.

Czekaj, co?!

Trochę mnie zamurowało, ale postanowiłam się odezwać.

- Proszę?

Powiedzcie mi, że źle to zrozumiałam.
Zresztą...

Give Me Your Light ~ LutteoWhere stories live. Discover now