Rozdział 22 "Jestem sama"

797 63 24
                                    

Hej kochani! ♥
Dawno mnie tu nie było, wiem 😢
Ale na pocieszenie powiem wam, że sprawdziany się już skończyły więc będę dodawała częściej 😘
Najbardziej cieszy mnie to, że pomimo długiej przerwy, wciąż tu jesteście 😍
Kocham was ludziki! 😍🙌
Rozdział dedykowany mojej Tysi aka little_martyn oraz Wika_SL
Mam nadzieję, że się spodoba♡
JustNoOrdinaryMe 🎶

☆☆☆

*Luna*

Wchodziłam sama powoli na schodki prowadzące do szkoły. Ostatni dzień. Piątek.
Byłam zmęczona całym tym tygodniem. Dużo się wydarzyło. Od pamiętnej rozmowy z Królem Pawiem minęło trzy dni, ale zazwyczaj po prostu mijaliśmy się na korytarzu, wymieniając uśmiechy. W Rollerze też często go widziałam. Zawsze razem z Gastonem lub Ambar. Muszę przyznać, że świetnie jeździ na wrotkach.

Za to Nina ostatnio coraz częściej odpływa. Zawsze była taka konkretna, z obiema nogami na twardej ziemi, a teraz coś się zmieniło. Wydaje mi się, że coś ukrywa. Ale chyba raczej ze wstydu. Ale to przecież moja przyjaciółka. Jedyna, jaką mam.
Właśnie... jedyna...

Tak naprawdę oprócz niej nie mam nikogo. Od przeprowadzki i od... zerwania kontaktu z Simonem, w sumie z nikim innym się nie zaprzyjaźniłam. Jasne, znam Jim, Yam i innych z klasy, ale to nie to samo.
Wydaję się zawsze taka odważna, pewna siebie i swojej wartości, a tak naprawdę to jestem słaba.
Nie mam nikogo oprócz Niny, a i ona nie zawsze jest przy mnie, na przykład teraz - pewnie siedzi w bibliotece. Ale przecież ma prawo do własnego życia.

Po moim policzku spłynęła samotna łza. Pozwoliłam jej toczyć cieniutki korytarz aż do kącika ust. Zaraz za nią popłynęła druga.
Usiadłam na parapecie okna w najmniej uczęszczanym korytarzu.

To ja jestem problemem. To mnie przecież Simon zostawił. Kto by chciał się przyjaźnić z taką dziewczyną? Jedyne, co potrafię robić, to użalać się nad sobą. I dlaczego płaczesz idiotko?!

Myśli odbijały się w mojej głowie, a policzki stawały się coraz bardziej mokre od łez.
Schowałam twarz w dłoniach i oparłam je o kolana.
Jestem sama.

***

*Nina*
Rano weszłam do biblioteki z zamiarem poczytania jeszcze przed lekcjami podręcznika do geografii.
Pomieszczenie było prawie puste, więc usiadłam na jednym z wolnych miejsc niedaleko drzwi.
Zaczęłam czytać ostatni temat, ale w pewnym momencie myślami uciekłam w zupełnie inny temat.

Podobno Luna pogodziła się z Matteo, z lekkim błyskiem w oku opowiadała mi o tym ostatnio. Cieszę się, może nawet mojemu kuzynowi uda się zburzyć ten niewidzialny mur, który zbudowała wokół siebie moja przyjaciółka. Zawsze była bardzo otwarta, normalnie zjednałaby sobie już tutaj wszystkich w tydzień, a sprawa z Matteo pewnie trwałaby dużo krócej. Ale niestety widać u niej zmianę... Nie dziwię się, po tym, co się stało. Bardzo jej współczuję z tego powodu, ale nic więcej nie mogę zrobić. To ona musi się na nowo nauczyć ufać ludziom.
A to nie takie proste.
Potrzebuje kogoś, kto pokaże jej, że nie wszyscy ludzie chcą ją skrzywdzić, że jest wyjątkowa i może dojść do czegoś wielkiego.

Tu w Buenos Aires ma dużo możliwości. Już jutro w Rollerze jest kolejny Open Music. Muszę ją tam zabrać. Pewnie znowu wystąpi "para idealna", Jim z Yam i Ramiro, zapewne ze swoją kolejną "genialną" piosenką. Ciekawe czy Gaston coś planuje? Z jego głosem i wyglądem występowałabym za każdym razem, chcąc pokazać się jak największej liczbie ludzi. Przecież on jest wprost stworzony do tego. Idealny...
No Nina, nie zapędzaj się tak. Spokojnie.
Potrząsnęłam lekko głową.

W tym momencie poczułam, że ktoś ciężko siada obok. Odwróciłam się w tamtą stronę i myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. Prawie zachłysnęłam się powietrzem, ale na całe szczęście udało mi się nie zrobić niczego głupiego.

- Cześć, Nina. - Do moich uszu dobiegł głos chłopaka, wyrywając mnie tym samym ze (standardowego już) transu na jego widok.

- Hej, Gaston. - Uśmiechnęłam się delikatnie.

Jednak praktyka czyni mistrza pomyślałam z zadowoleniem. Przez dwa lata znajomości nauczyłam się, jak dobrze udawać wyluzowanie, a nawet coraz częściej nie musiałam udawać. Chyba, że był tak blisko jak teraz.
Zorientowałam się, że coś mówił.

- ... że tak się uczysz?

Kurcze.

- Przepraszam, co mówiłeś? - spytałam zażenowana.

- Pytałem, czy masz jakiś sprawdzian dzisiaj z geografii, że jeszcze siedzisz nad książką przed lekcjami? - zaśmiał się cicho.

Uśmiechnęłam się i podniosłam na niego wzrok.

- Nie, po prostu chciałam sobie przypomnieć, co było ostatnio.

Skinął głową.
Coś mnie zaniepokoiło. Jego oczy. Nie były roześmiane jak zwykle. Były... smutne. Cały był jakiś taki przygaszony. Uśmiechał się, ale to był smutny uśmiech.

- A... jak tam u ciebie? - spytałam niepewnie.

- Spoko. Wszystko jest okej i w jak najlepszym porządku - powiedział szybko. - Czemu pytasz?

Ale ja już wiedziałam.

- Nie, nic... - Pokręciłam głową.

- Może chodźmy już na lekcje. - Wstał z miejsca.

- Dobrze. Tylko pozbieram książki i dołączę.

- Poczekam na ciebie - powiedział i podniósł kartkę, która spadła mi na ziemię.

Uśmiech sam wdarł mi się na usta.
Poczułam się jak wtedy, dwa lata temu, przy pierwszym spotkaniu. To dziwne ciepło w sercu. I ogólnie dziwne i strasznie miłe uczucie.
Dla takich chwil chyba warto czekać, kochać, cierpieć...

Zebrałam wszystko i podążyliśmy do wyjścia z biblioteki.
Miał wzrok wbity w ziemię.
Wiedziałam, że coś jest nie tak. Na moje pytanie odpowiedział szybko i dość niedbale, chciał zmienić temat.

Tak bardzo chciałam wiedzieć, co mu się stało. Pocieszyć go. Może pomóc. Po prostu być.
Ale nie mogłam.
Nie było dla mnie miejsca przy jego boku. Nawet nie byliśmy przyjaciółmi. Byłam tylko kuzynką jego przyjaciela.

I właśnie to bolało najbardziej.

Give Me Your Light ~ LutteoWhere stories live. Discover now