Rozdział 37 "Cieszysz się, że dołączyłaś?" (maraton 3/4)

432 49 12
                                    

Trzecia część dedykowana bessaly 😙💎
I love your komentarze 😂😂😙
I btw można za nie dostać dedyk 😉😂💓
☆☆☆

*Luna*
Piątek minął bardzo szybko, nawet nie zauważyłam kiedy na zegarze wybiła godzina dwudziesta druga i musiałam zacząć przygotowywać się do spania. Jutro rano będę musiała pouczyć się na poniedziałek, bo popołudniu idę do Rollera. Tak, mam zamiar powiedzieć Tamarze, że wystąpię. Dostałam tyle wsparcia ze strony rodziców, Niny i Matteo... No właśnie, Matteo. Wczoraj usłyszał jak śpiewałam piosenkę, która tak właściwie była... o nim. Mam wielką nadzieję, że nie skojarzył sobie tego. Nie spytał o kim była, więc istnieje szansa, że tak jest.
W ogóle to dzisiaj wciąż mnie zaczepiał z pytaniem, czy już zdecydowałam, a moja odpowiedź była wciąż taka sama. Lubię się z nim tak droczyć, to daje mi poczucie jakbyśmy rzeczywiście byli przyjaciółmi...

***
-Powodzenia, kochanie. - przytuliła mnie mama na pożegnanie następnego dnia, gdy wybierałam się na trening. - Tylko nie wracaj zbyt późno i weź sobie kurtkę, bo ma padać deszcz, a ty nie możesz zmoknąć.

-Dobrze, mam jakąś w Jam&Roller, pamiętam, że wkładałam ją do szafki. - odparłam. - To pa. - uśmiechnęłam się i wyszłam.

Po około 20 minutach byłam na miejscu. Weszłam do budynku i od razu skierowałam się do szatni. Do 16 zostało niewiele czasu, więc szybko ubrałam wrotki i włożyłam niepotrzebne mi rzeczy do szafki.
Potem wyjechałam na tor, gdzie byli już Tamara, Ambar i Matteo.

-O, cześć, Luna. Czyli wystąpisz? - spytała kobieta, gdy tylko mnie zauważyła.

-Tak. - pokiwałam radośnie i energicznie głową.

-To cudownie! Czekamy jeszcze na czwartego uczestnika.

Spojrzałam na parę idealną.
Blondynka stała i przyglądała mi się lodowatym wzrokiem, ale gdy zauważyła, że na nią patrzę, uśmiechnęła się sztucznie.
Przeniosłam moje oczy na chłopaka, który uśmiechał się do mnie cały czas.
Pojechałam bliżej, a wtedy szepnął "Przez chwilę myślałem, że już nie przyjdziesz", co skwitowałam delikatnym śmiechem.

-Wiecie, kto jeszcze będzie z nami tańczył? - spytałam na głos.

Ambar mnie zignorowała, a brunet tylko wskazał głową na wejście na wrotkowisko. Spojrzałam w tamtą stronę, a po chwili zauważyłam Gastona, który zmierzał w naszym kierunku.

-I jest nasz czwarty uczestnik! - ucieszyła się Tamara.

Przywitaliśmy się z nim, a kobieta zaczęła opowiadać nam o treningach.

-Na początek wymyślimy pierwsze kroki choreografii i nauczymy się ich. Następne pojawią się na kolejnych spotkaniach. Wasza inicjatywa jest tu bardzo ważna. Piosenkę wybrałam ja i będzie to "Sobre ruedas", ponieważ jest ona takim naszym jakby hymnem Rollera. Będziecie tańczyć w dwóch parach i obie będą miały te same kroki. Ambar z Matteo i Gaston z Luną. Jakieś zastrzeżenia? - powiodła po nas wzrokiem.

Prawie równocześnie wszyscy zaprzeczyliśmy. Spojrzałam na Gastona i uśmiechnęliśmy się do siebie, a kobieta kontynuowała swój wywód.

***
Dwie godziny później zmęczeni zjechaliśmy z toru. Cieszyłam się, bo jak na razie wszystkie kroki całkiem nieźle mi wychodziły. No, prawie wszystkie. Przy jednym obrocie ciągle zwalniałam, a tak nie powinno być. Postanowiłam najpierw trochę odpocząć i jeszcze dziś to wyćwiczyć.
Po rozebraniu wrotek i wyjściu z szatni, podeszłam do baru zamówić sobie koktajl. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy, ale nikogo nie zauważyłam, więc usiadłam sobie na kanapie i, spoglądając przez okno, wolno sączyłam mój napój.

*Matteo*
-To świetnie, że nas obu Tamara wybrała, nie? - Gaston schował swoje wrotki do szafki.

-Tak, znowu razem na wrotkowisku. - zaśmiałem się, klepiąc go w plecy.

-Na razie ten układ idzie mi całkiem dobrze. - stwierdził po chwili, gdy wychodziliśmy z szatni.

-Nie nastawiaj się, że będzie tak łatwo, to nawet nie jest połowa. - uśmiechnąłem się trochę kpiąco, za co dostałem z łokcia od mojego przyjaciela.

-No dobra, Romeo, a gdzie twoja Julia? - spytał, gdy czekaliśmy na nasze koktajle.

-Mówiłem ci, że nie lubię jak nas tak nazywasz. - spojrzałem na niego wymownie. - A Ambar poszła do domu, mówiła, że jest zmęczona i coś o paznokciach. - odparłem.

-Aha, okej. - pokiwał głową. - Nie chciała z tobą zostać jeszcze chociaż chwilę, porozmawiać czy coś?

-Mówiłem ci, że coś jest ostatnio z nią nie tak. - rozłożyłem ramiona lekko bezradnie. - Staram się, sam widzisz, jak mogę. Mało czasu spędzamy razem.

-Chyba po prostu coś się psuje, stary. - po chwili milczenia stwierdził Gaston. - Mam nadzieję, że nie myślałeś, że będziesz z nią w nieskończoność. A jeśli tak to bardzo mi przykro.

Wzruszyłem tylko ramionami, odwracając wzrok. Nie chciałem o tym dłużej rozmawiać.
Szatyn sprawdził swój telefon i odpisał na jakiegoś SMSa.

-Ja muszę już lecieć. - dopił szybko swój napój. - Do zobaczenia jutro!

Pożegnałem się z nim i wyszedł.
Miałem jeszcze wypełnioną ponad połowę szklanki i nie zamierzałem tego pić w samotności, więc poszukałem wzrokiem kogoś znajomego. Gdy moje oczy odnalazły szatynkę o zielonych tęczówkach, uśmiechnąłem się i szybko zmieniłem miejsce, dosiadając się do niej.

*Luna*
-Hej, Kelnereczko! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Matteo.

-Hej, Królu Pawiu. - uśmiechnęłam się.

-Jak tam po treningu? Cieszysz się, że dołączyłaś?

-Jasne, jest świetnie. - przyznałam. - Tylko jeden obrót jeszcze muszę dopracować.

-Który?

-Ten z łączeniem nóg na końcu. - odparłam. - I zamierzam go wyćwiczyć już zaraz.

-Jesteś niemożliwa. - roześmiał się. - Teraz? Jeszcze nie masz dość?

-Ja? Nigdy. - dołączyłam do niego. - Poza tym, chcę mieć opanowane wszystko idealnie, skoro już się zgłosiłam.

-Życzy sobie pani, aby jej potowarzyszyć? - spytał zmienionym głosem.

-Jeśli tylo ma pan ochotę znów ubierać wrotki, to nie mam nic przeciwko. - uśmiechnęłam się.

-W takim razie idziemy! - zawołał i po nagłym ataku śmiechu, ruszyliśmy na tor.

Give Me Your Light ~ LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz