Rozdział 23 "Nie ufa mi..."

784 68 19
                                    

Hej kochani💞
Ten rozdział dedykuję mojemu słoneczku Wikaachu
Zapraszam serdecznie na jej profil, ma niesamowity talent do wzruszania innych pięknymi i prawdziwymi tekstami💕
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba📖
JustNoOrdinaryMe🎶

☆☆☆

Szedłem korytarzem, zmierzając na moją pierwszą lekcję - fizykę. W głowie miałem pełno wzorów, które przydadzą się na dzisiejszym sprawdzianie.
Już miałem skręcić, gdy kątem oka zauważyłem skuloną postać na parapecie w pustym korytarzu. Przyjrzałem się dokładniej i spostrzegłem, że to Luna. Nie zastanawiając się, podszedłem do niej.
Kiedy dziewczyna usłyszała moje kroki, zamarła.

- Hej, Luna - powiedziałem i usiadłem obok niej.

Podniosła głowę, którą do tej pory trzymała schowaną. Zobaczyłem ślady niedawnych łez na jej policzkach. Oczy miała bardzo smutne, wprost nie do zniesienia.

- Matteo... - szepnęła, chyba lekko zdziwiona.

- Co się stało? - spytałem zmartwiony.

- Nie, nic - odpowiedziała szybko i sięgnęła do plecaka po butelkę wody. Ręka jej drżała. Napiła się i przejechała dłonią po twarzy.

- Luna... - Spojrzałem na nią wymownie. - Przecież widzę, że płakałaś... Dlaczego? - zapytałem, starając się, żeby mój głos brzmiał delikatnie, nie chciałem jej spłoszyć.

- Nie, nie, nie, nic się nie stało, po prostu coś mi się przypomniało. Taki zły sen, który miałam, to nic ważnego - powiedziała szybko, kręcąc głową.

Jakoś nie mogłem w to uwierzyć. Nawet nie próbowała się uśmiechnąć. To musiało być coś poważnego...
Ale postanowiłem nie naciskać, skoro ona nie chce mi tego powiedzieć, to chyba nie powinienem się wtrącać...
Aczkolwiek nie mogłem jej tak zostawić.

- Spokojnie, to tylko zły sen. Wszystko jest dobrze, on się skończył, a ty jesteś tu i ja też tutaj jestem. - Przysunąłem się bliżej, żeby ją objąć.

Popatrzyła na mnie ze strachem i, zanim jeszcze zdążyłem ją dotknąć, szybko odsunęła się, prawie spadając z parapetu.
Spojrzałem na nią, nic nie rozumiejąc.
Ona tylko zeskoczyła na ziemię.

- Tak, tak, wiem - mówiła, otrzepując niewidzialne drobinki ze spódniczki i marynarki.

Dopiero teraz zauważyłem, że bardzo ładnie wyglądała w mundurku.
O czym ty myślisz?!
zaraz skarciłem się w myślach.

Dziewczyna, gdy skończyła, podniosła nerwowo głowę.

- Emm. - Spojrzała na nadgarstek, na którym nie było zegarka. - Zaraz lekcje, muszę iść. Cześć. - Odwróciła się i wpadła na Ninę i Gastona.

- Ojć, przepraszam, cześć Luna, Matteo - powiedziała moja kuzynka.
Gaston też się przywitał, uśmiechając się lekko.

Dziewczyny popatrzyły sobie dosłownie przez sekundę w oczy i Nina złapała Lunę za rękę.

- My musimy już iść, pa! - zawołała, zanim którykolwiek z nas zdołał się odezwać. I już ich nie było.

Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Gaston chyba też miał te same mieszane uczucia, co ja.

- Stary, czy tobie też wydawało się, jakby one się porozumiewały bez słów ze sobą? - spytał Gaston, pochodząc do mnie, ale wciąż wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą stały dziewczyny.

- Tak, jakby czytały sobie z oczu... - powiedziałem wolno, dalej będąc pod wrażeniem ostatnich dziesięciu minut.

Dlaczego Luna nie chciała mi powiedzieć prawdy? Może poczułaby się lepiej. Nawet nie pozwoliła mi się dotknąć. Jakby panicznie bała się, że coś jej zrobię. Nie ufa mi... Ale dlaczego? Przecież wydawało mi się, że wszystko było dobrze, wyjaśniliśmy sobie wszystko, nawet czasem się do mnie uśmiechała. Teraz wyglądała, jakby ktoś ją skrzywdził... Przez tę chwilę kiedy mogłem spojrzeć w jej zielone oczy, dostrzegłem w nich coś jakby... zaszyty ból... głęboko zaszyty. Nie pokazywany nikomu przez wiele dni...

Skąd u mnie takie przemyślenia, taka wrażliwość?
Coś ze mną chyba nie tak. Od pewnego czasu jakoś dziwnie się zachowuję.

Otrząsnąłem się z tych myśli i w końcu spojrzałem uważnie na mojego przyjaciela.
I zauważyłem, że był bardzo zamyślony. Pewnie ja też tak musiałem wyglądać przed chwilą.

- Hej, stary, wypadałoby już iść na lekcję, nie sądzisz? - Szturchnąłem go lekko w ramię.

Popatrzył na mnie i zamrugał oczami.

- Aaa, tak, lekcje. Dobra, chodźmy - powiedział i klepnął mnie w plecy, ruszając w stronę klasy.

Przez następne kilka minut coś mi nie pasowało. Zwykle Gaston nawet przed sprawdzianem jest uśmiechnięty, śmieszkuje i wygłupia się, żartuje z tematów, które przerabiamy, z nauczycieli, jest po prostu wszędzie i z każdym zamieni po dwa zdania.
Teraz wpatrywał się tępo w otaczającą go rzeczywistość i zdawkowo odpowiadał na moje pytania.

W końcu nie wytrzymałem. Gdy tuż przed dzwonkiem siedzieliśmy już w ławce, złapałem go za ramię i odwróciłem w moją stronę.

- Gaston, co się dzieje? Jesteś jakiś inny. - Spojrzałem na niego poważnie.

Odwrócił wzrok.

- Stary, powiedz mi, proszę, nie mogę tego znieść. Jesteś przybity, a ja jestem twoim przyjacielem. Chcę wiedzieć, co się dzieje! - prawie krzyknąłem.

Westchnął ciężko.

- Matteo, ale ja sam nie wiem, co się dzieje... Czuję coś dziwnego, za każdym razem, gdy rozmawia z innymi, nie ze mną, gdy śmieje się do kogoś innego, gdy jedyne, co robi, gdy mnie mija, to uśmiecha się lekko i rzuca krótkie "hej". Z drugiej strony nie czuję niczego silnego, gdy jest tylko ze mną. Wiem, że się nie zakochałem. Przecież nie mogłem się zakochać. I nie wiem w takim razie, co się tak właściwie dzieje. - Gaston wyglądał na bezradnego.

Milczałem przez chwilę.

- A kim jest ta dziewczyna? - zapytałem, choć tak naprawdę domyślałem się tego.

W tym momencie zadzwonił dzwonek.
Mój przyjaciel westchnął i wbił wzrok w ławkę.
Nauczyciel wszedł już do klasy, ale zanim zamknął drzwi, Gaston powiedział do mnie półgłosem:

- To Luna. - Podniósł na mnie wzrok pełen mieszanych uczuć.

Give Me Your Light ~ LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz