Rozdział 11 "Zawsze podsłuchujesz czyjeś rozmowy, Królu Pawiu?"

1K 73 11
                                    

Hej kochani! ♥
Wiem, że długo nie było rozdziału, ale wiecie: rekolekcje, egzaminy próbne i takie tam ;)
Postanowiłam sobie, że będzie co najmniej jeden rozdział na tydzień, chociaż mam nadzieję, że częściej uda mi się coś wstawić.
Jak również mam nadzieję, że ten się wam spodoba ;*
Piszcie, co myślicie ♥
JustNoOrdinaryMe ★

☆☆☆

*Luna*
Po szkole umówiłam się z Niną w Rollerze. Po powrocie do domu więc przebrałam się, szybko zjadłam obiad, wzięłam wrotki i już miałam wychodzić, gdy przypomniałam sobie o rodzicach.
"Przecież muszą wiedzieć, gdzie jestem!", pomyślałam i weszłam do kuchni, gdzie mama sprzątała po obiedzie.

- Mamo, wychodzę do Jam&Roller, ok?

- Do tego miejsca, co wczoraj? - spytała, wycierając ręce o ściereczkę.

Pokiwałam energicznie głową.

- A z kim? - Oparła dłonie na biodrach.

- Mam się tam spotkać z Niną - odpowiedziałam, śmiejąc się delikatnie.

- No dobrze, rozumiem, że jesteś już przygotowana na jutro do szkoły?

- Mamo, dzisiaj był dopiero pierwszy dzień, nic nam nie zadali. A spakuję się wieczorem. - Spojrzałam na nią błagalnie.

- Zgoda, idź już, tylko uważaj na siebie i nie zgub się nigdzie - powiedziała, przytulając mnie.

- Dziękuję, obiecuję, że będę uważać! To pa, kocham cię! - zawołałam i wyszłam z domu.

Ubrałam wrotki na schodkach przed drzwiami, a potem przejechałam przez bramkę i skierowałam się w prawo.
Ujechawszy kilka metrów, nagle poczułam, że mój telefon wibruje, więc wyciągnęłam go i przystanęłam na chwilę.
W momencie, gdy sprawdzałam kto do mnie napisał, usłyszałam głośne chrząknięcie.

- Mogłabyś się przesunąć?

Podniosłam gwałtownie głowę i, lekko wybita ze swoich myśli, patrzyłam przez kilka sekund zdezorientowana na wysoką blondynkę.

- Stoisz przed moją bramką - powiedziała lekko zirytowana.

Wtedy zreflektowałam się i przesunęłam delikatnie tak, by odsłonić jej przejście.
Patrzyłam jak wchodzi i zatrzaskuje bramę, a potem drzwi.

Zmarszczyłam delikatnie brwi. Skądś znałam tę dziewczynę.
Roller!
No tak, przecież to dziewczyna tego... Króla Pawia - uśmiechnęłam się na myśl o przezwisku idealnie do niego pasującego.

Po chwili uśmiech zszedł mi z twarzy.
Przecież to oznaczało, że jego dziewczyna jest moją sąsiadką.
Chociaż z drugiej strony, może uda mi się z nią zaprzyjaźnić. Wtedy wydawała mi się bardzo miła. A teraz... każdy na swoje złe dni, nie?

Ruszyłam z miejsca i, nim się obejrzałam, byłam już pod wrotkowiskiem.
Weszłam, a raczej wjechałam, do środka. Nina przedtem wysłała mi wiadomość, że będzie czekać na mnie przy barze, więc od razu udałam się w tamtą stronę.

Nagle poczułam, że coś, a raczej ktoś, uderza we mnie z boku.
Szybko odwróciłam głowę i zobaczyłam chłopaka z dwiema tacami, chwiejącego się tak, że zaraz by wylądował na podłodze, razem z wszystkimi koktajlami.
Utrzymawszy jakimś cudem równowagę, błyskawicznie przechwyciłam więc te tace i z rozpędu obkręciłam się dookoła własnej osi, zatrzymując się wręcz tanecznym krokiem. Zaskoczony chłopak odzyskał równowagę, a wtedy ja z uśmiechem oddałam mu przedmioty.

- Dzięki - powiedział, odwzajemniając gest.

- Nie ma za co. - Posłałam mu jeszcze szerszy uśmiech i oddaliłam się w stronę baru.

Ujrzałam tam Ninę, która miała na twarzy wymalowany szczery podziw.

- Wow, kochana, to było niesamowite! - pochwaliła na przywitanie, przytulając mnie.

- Nie przesadzaj - zaśmiałam się i weszłyśmy do szatni.

- Ale naprawdę, już myślałam, że on to wyleje, a tu ty mu pomogłaś i to jeszcze jak! Z wrotkami na nogach zdołałaś utrzymać równowagę i dwie tace! - zachwycała się, zawiązując sznurowadła.

- Przecież w Cancun rozwoziłam jedzenie na wrotkach. - Uśmiechnęłam się. - To mój żywioł.

- A więc Kelnereczka? - Usłyszałam za sobą irytujący głos.

Odwróciłam się w stronę Matteo, a uśmiech zniknął mi z twarzy.

- Zawsze podsłuchujesz czyjeś rozmowy, Królu Pawiu? - Uniosłam delikatnie brwi.

- Tylko wtedy, gdy są prowadzone przy mojej szafce, Kelnereczko.

Ukrywając lekkie zakłopotanie, przewróciłam oczami i wyminęłam go, zanim zdążył jeszcze cokolwiek powiedzieć.
Nina podążyła za mną.

- Królu Pawiu? Co to znaczy? - spytała, gdy wjeżdżałyśmy na tor.

- Tak się mówi, gdy ktoś jest bardzo zarozumiały - wyjaśniłam.

Przyjaciółka pokiwała głową, a po chwili parsknęła śmiechem.

- Matteo Paw Balsano - wykrztusiła, gdy posłałam jej zdziwione spojrzenie.

- Rzeczywiście, brzmi trochę komicznie. - Zaśmiałam się. - Dobra, nie rozmawiajmy już o nim. Lepiej powiedz mi, co to za chłopak, którego uratowałam, bo wydaje mi się, że gdzieś już go widziałam.

- To Andreas - odpowiedziała. - Rok starszy od nas. Przyjaciel Gastona i Matteo.

- Teraz mi się przypomniało, skąd go kojarzę. To on siedział wtedy z nimi przy stoliku! - odkryłam i zaśmiałam się.

- W sumie to bardzo prawdopodobne, bo on tu często przychodzi, zresztą jak wielu uczniów z naszej szkoły. A teraz nawet dostał pracę jako kelner.

- O czym przekonałam się już dość boleśnie - dokończyłam z uśmiechem.

Give Me Your Light ~ LutteoWhere stories live. Discover now