Rozdział 28 "Dante, śmieszki i shipy"

651 62 21
                                    

Hej kochani ❤
Wasze komentarze są niesamowite 😍😄 Dają mi niezłego kopa, więc piszcie co myślicie po przeczytaniu! 💕
Dzisiaj rozdzialik trochę dłuższy i taki luźniejszy 😍 Mam nadzieję, że się wam spodoba 😙
JustNoOrdinaryMe 🎶
☆☆☆
*Nina*
Następnego dnia szłam sobie spokojnie w stronę klasy, w której miałam mieć moją następną lekcję.
Nagle doskoczyły do mnie dwie osoby. Przestraszona szybko odwróciłam się i ujrzałam Jim i Yam. Westchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się.

-Cześć Nina! -zawołały razem i wyszczerzyły się do mnie.

-Hej. -odpowiedziałam i ruszyłyśmy dalej we trzy.

-Na jakie zajęcia się zapisałaś? -spytała rudowłosa.

-Na fotografię. -uśmiechnęłam się lekko.

-Szkoda. Bo my na teatralne. -odparła blondynka.

-To tak jak Luna. -stwierdziłam.

-I Ramiro. -dodała niższa.

-Tak w ogóle to słyszałam, że ten Andreas, no wiecie, ten który grał ostatnio z chłopakami na Openie, też idzie na teatralne. -powiedziała półgłosem Yam.

Spojrzałyśmy obie na nią zdziwione.
-Skąd ty wiesz takie rzeczy? -spytałam.

-A tam, chodzi się tu i tam, to się wie. -wyruszyła ramionami a my się zaśmiałyśmy.

-A jak myślicie, na co idzie szkolna świta? -zastanowiła się Jim.

-No raczej nie na technikę. Wyobraźcie sobie Ambar sklejającą coś z drewna. Aaaa, moje paznokcie się kleją! -Sanchez pisnęła udając głos blondynki.

Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.

-Albo Jazmin na literaturze. Panie profesorze, ale skąd ja mam wiedzieć, kto napisał Boską komedię Dantego? -rudowłosa westchnęła wysokim głosem.

Znowu się zaśmiałyśmy.

-Dobra, już wystarczy. -opanowałam się i powstrzymałam je od kolejnych niegrzecznych żartów. Może i ta trójca nie była zbyt miła, ale nikogo nie powinno się tak wyśmiewać.

-Ok, to chyba znaczy, że idą na fotografię. -wywnioskowała Yam.

-Najprawdopodobniej. -potwierdziła Jim.- Założę się, że razem z Gastonem i Matteo.

-Może i Gastonem tak. -z trudem powstrzymywałam drżenie głosu przy jego imieniu.- Ale nie z Matteo. Dla niego podobno nie starczyło miejsca i nauczyciel zapisał go na teatralne.

Tym razem to dziewczyny spojrzały na mnie ze zdziwieniem.

-To mój kuzyn, nie? -wyjaśniłam widząc ich miny.

-A no tak. -westchnęła blondynka.- Ciągle o tym zapominam. Nie jesteście do siebie ani trochę podobni.

-No właśnie. Na pewno łączą was więzy krwi? -dodała Jim.

-Jego ojciec jest Włochem i ożenił się z siostrą mojej mamy. Stąd różnice w wyglądzie. Większość genów po prostu ma prawdopodobnie po tacie. -wyjaśniłam.

-Ale też z charakteru jesteście inni. On to taki podrywacz i król szkoły, a ty taka miła i cicha. -drążyła Yam.

Uśmiechnęłam się, słysząc to. Matteo rzeczywiście był dobry w sprawianiu pozorów. Mało ludzi postrzegało go jako zabawnego chłopaka i dobrego przyjaciela. W sumie tylko Gaston, Andreas i ja. Bo czasami wydawało mi się, że nawet Ambar traktuje go pod kątem "tego najlepszego". A jeśli Ambar, to i Jazmin i Delfi. No chyba, że jeszcze Lunie uda się do niego przekonać...

-Tak to już jest. -odpowiedziałam tylko, bo nie za bardzo miałam ochotę tłumaczyć dziewczynom to wszystko.- Aczkolwiek Matteo wcale nie jest aż taki zły. Przynajmniej jako kuzyn jest całkiem spoko. -ucięłam temat i weszłyśmy do klasy.

-A skoro mówimy już o Matteo... -Jim posłała znaczące spojrzenie Yam.

-Proszę, tylko nie mówcie mi, że którejś z was się podoba. -zakryłam oczy i zaśmiałyśmy się.

-A skąd. -dziewczyna machnęła ręką.- Ale zauważyłyśmy ostatnio coś ciekawego. -uśmieszek wstąpił na jej twarz.

Posłałam im zaskoczone i zaciekawione spojrzenie.

-Otóż... -zaczęła Yam.- Matteo dość często w tamtym tygodniu gadał z Luną, nie?

-A w sobotę na Openie przytrzymał ją przy drzwiach, żeby się nie wywaliła. -dodała Jim.

-No i nawet podczas śpiewania się na nią raz popatrzył. -dokończyła.

-Aaaa o to wam chodzi. -zaśmiałam się lekko.- To nic, on w tamtym tygodniu musiał z nią po prostu coś wyjaśnić, a w drzwiach no to każdy by chyba pomógł, nie? -zbagatelizowałam ich słowa.

-A to podczas śpiewania? -dociekały.

-Spojrzał na nią raz, to normalne, są znajomymi. -wzruszyłam ramionami. To, co powiedziałam, wydawało mi się sensowne. Matteo ma dziewczynę i przecież właśnie o to była ta cała afera sprzed tygodnia. Nie można robić z igły widły. Na razie nie są nawet przyjaciółmi. Chyba... - Tak w ogóle to czemu was to tak bardzo interesuje? -dodałam już na głos  lekko rozbawiona.

Spojrzały na siebie.
-Po prostu shippujemy Lutteo. -powiedziały równo z szerokim uśmiechem.

-Shippujecie co? -dopytałam zaskoczona.

-No Lutteo. Luna plus Matteo. -wyszczerzyła się Jim.

Usłyszawszy to, zakryłam twarz dłonią i zaczęłam się śmiać.

-Z czego się śmiejesz? To poważna sprawa. -oburzyła się Yam.

-Mogłam... mogłam się tego po was spodziewać. -wydusiłam, gdy już się w miarę opanowałam.- Dobra, ja nie wnikam jak na to wpadłyście. -podniosłam ręce w obronnym geście.

-Cicho, idzie tutaj! -szepnęła blondynka, uciszając przyjaciółkę, która już otwierała usta, żeby coś powiedzieć.

Wtedy zauważyłam Lunę, która właśnie weszła do klasy.

-Hej! -przywitała się radośnie na nasz widok.- O czym rozmawiałyście?

-Aaaa o niczym. -Yam posłała jej uśmiech.- Dante, śmieszki i shipy.

Luna zaśmiała się.

-A u ciebie jak tam? -spytałam.

-Właśnie byłam kupić sobie wodę, ale źle nacisnęłam przycisk i wypadło to. -pokazała czekoladę i skrzywiła się trochę.

-A co w tym złego? -zdziwiła się Jim.

-Rodzynki. Mam uczulenie na winogrona, w tym na rodzynki. -wytłumaczyła.- Któraś chce? -zadała pytanie, na które odpowiedź była przecież oczywista.

Give Me Your Light ~ LutteoWhere stories live. Discover now