Ostatnia część maratonu, tym razem dedykowana WiktoriaKmiotek5 😙💌
☆☆☆*Luna*
-Wyszło ci świetnie! - pochwalił mnie brunet, gdy oboje byliśmy już w szatni.-Dzięki. Ale ty trochę mi pomogłeś. - przyznałam.
-Od tego jestem. - stwierdził, uśmiechając się.
Nagle usłyszeliśmy grzmot i milion małych kropel na raz uderzyło w szyby Jam&Roller. Spojrzałam za okno. Było prawie ciemno i do tego mokro. Skrzywiłam się trochę i zaczęłam szukać mojej kurtki w szafce.
Po chwili zrezygnowana wyciągnęłam żółto-różowy materiał - ale nie ten, który chciałam.-Co się stało? - spytał Matteo, widząc moją minę.
-Muszę wracać do domu, a leje deszcz. Myślałam, że mam tu schowaną kurtkę, a okazało się, że jest tylko bluza, która momentalnie przemoknie. - wyjasniłam. - A jak tak wrócę, to mama będzie strasznie zła, bo mnie ostrzegała.
-Ja mam parasol. - odezwał się prawie natychmiast. - Mogę cię pod niego przygarnąć.
-Ty? - zdziwiłam się. - Przecież ty masz dom w zupełnie inną stronę, z tego co wiem.
-No i co, lubię wieczorne spacery. Mogę cię odprowadzić. - odparł.
Przez chwilę wpatrywałam się w niego w ciszy.
-Jeśli chcesz, to proszę bardzo. - powiedziałam w końcu. - Będę ci bardzo ale to bardzo wdzięczna.
-To biorę parasol i możemy iść. - posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.
***
*Ambar*
Siedziałam w moim pokoju razem z Delfi oraz Jazmin i robiłyśmy sobie maniciure. Aktualnie brunetka malowała mi paznokcie bezbarwnym lakierem, a druga siedziała i pokazywała mi różne wzory i kolory na tablecie. Nagle usłyszałam, jak na zewnątrz ktoś głośno się śmieje, piszczy i ogólnie hałasuje. Nie mogłam tego znieść nawet przez 10 sekund.-Jazmin! Idź zobacz, kto tak wrzeszczy pod moim domem.
Ruda posłusznie wstała i podeszła do okna.
-Z tego co widzę, to Luna z jakimś chłopakiem. - wzruszyła ramionami. - Ale co Luna robi przy twoim domu? - zdziwiła się.
-Oh, mówiłam wam przecież, że jest moją sąsiadką. - przewróciłam oczami. - Ale co to za chłopak?
Dziewczyna przyjrzała się bardziej, a po chwili na jej twarzy zobaczyłam zdumienie i lekki strach. Odwróciła się do nas i wzrokiem przywołała Delfi. Ta wstała szybko i też wyjrzała przez okno. Siedziałam jak ostatnia debilka z mokrymi paznokciami i irytowało mnie to, że obie tam stoją i nic nie mówią.
-No to kto to jest? - westchnęłam lekko już tym znudzona.
Spojrzały na siebie porozumiewawczo, potem niepewnie na mnie i zawahały się.
-Mówcie w końcu!
-Ambar... - zaczęła Jazmin. - Nie jesteśmy pewne, jak ci to powiedzieć...
-Ale wydaje nam się, że to... Matteo. - dokończyła Delfi.
Nie mogłam w to uwierzyć. Co mój chłopak robi tu z tą smarkulą?!
Wstałam gwałtownie i podeszłam do nich.-Odsuńcie się. - rozkazałam, a one to zrobiły.
Wyjrzałam przez okno i rzeczywiście zauważyłam Lunę. Ale obok niej stał ktoś zupełnie nie podobny do Matteo. To prawda może miał męską sylwetkę i był odwrócony tyłem, więc nie widziałam twarzy, ale na sobie miał bluzę z kapturem założonym na głowę. A Matteo NIGDY tak nie chodzi.
W ogóle nie posiada takich rzeczy, przecież byłam u niego w domu, nigdzie niczego takiego nie zauważyłam. No i ta bluza była w jasnych kolorach to już zupełnie.
Przewróciłam oczami i wróciłam na swoje miejsce.-Dziewczyny, przecież to na pewno nie Matteo. Spójrzcie tylko ubranie tego chłopaka.
Przez chwilę one stały bez ruchu.
-No co tak stoicie? - spytałam zirytowana. - Delfi, dokończysz, to co zaczęłaś?
***
*Luna*
Gdy dochodziliśmy do mojego domu, przestało padać. Tryumfalnie spojrzałem na Matteo.-Widzisz, mówiłam, że przestanie zanim dojdziemy!
-To nie fair, specjalnie się wlokłaś, żeby wygrać! - zaoponował chłopak.
-Królu Pawiu, przestań się wykręcać, to nic ci nie da. - zaśmiałam się. - Musisz założyć moją cudowną bluzę.
-Nie mogę uwierzyć, że się zgodziłem na ten zakład. - pokręcił głową, chwilę później wciskając się w o wiele za małe ubranie.
-No to uwierz. - wyszczerzyłam się. - A teraz się zapnij. I jeszcze kaptur. - naciągnęłam mu na włosy materiał.
-No nie! - zawołał i w odwecie strzepnął na mnie wodę z parasola.
-Królu Pawiu, co robisz! - pisnęłam i zaczęliśmy się histerycznie śmiać.
Nawet nie zauważyliśmy, że jesteśmy już obok mojej bramki.
-Muszę już iść, rodzice czekają. - westchnęłam.
-Okej. - powiedział i całkiem nieoczekiwanie przyciagnął mnie do siebie i krótko przytulił.
Sama się zdziwiłam, ale to było... fajne. Wcale nie krępujące ani nic. Naturalne.
-To pa. - uśmiechnęłam się. - Dzięki za pomoc parasolową.
-Nie ma za co. Lubię ratować Kelnereczki z opresji. - zaśmiał się.- Do zobaczenia.
Spojrzałam na niego jeszcze raz i weszłam do domu.
☆☆☆
I jak się podobał cały maraton? 😏 No i scenki Lutteo? 😏😏😂
Love you all, ludziki moje ❤😊😙
JustNoOrdinaryMe🎶
YOU ARE READING
Give Me Your Light ~ Lutteo
Fanfiction"Jeśli wydawało ci się, że tobie uda się mnie zniszczyć - masz rację. Wydawało ci się." Ból jest częścią życia każdego z nas. Nawet, jeśli myślisz, że wziosłeś się wysoko - uważaj, bo upadek może okazać się niemiłą niespodzianką. Bardzo boleśnie pr...