Rozdział 24 "Too... gdzie mnie zabierasz?"

671 57 9
                                    

*Luna*

Następnego dnia miałam zamiar spać długo, bo w końcu była sobota. Chciałam odespać cały tydzień pełny emocji, wstawania przed siódmą, pisania rozmaitych sprawdzianów, kartkówek i męczenia się z wkurzającymi znajomymi (Kto też tak ma, ręka w górę -,-- ~ dop. autorki 🙋).

Ale niestety nie było mi dane pospać, bo ktoś z impetem wpadł mi do pokoju, wyrywając mnie z tego błogiego stanu nieświadomości. Usiadłam gwałtownie na łóżku, nie wiedząc, co się stało. Chwilę to trwało, zanim ogarnęłam, że przede mną stoi nie kto inny, jak moja droga przyjaciółka.

- Luna, a ty jeszcze w łóżku? - spytała, szeroko się uśmiechając.

- Tak, też miło cię widzieć, Nina - powiedziałam, ziewając przeciągle.

Pokręciła głową z rozbawieniem.

- Wstawaj! Chcę cię dzisiaj gdzieś zabrać - oznajmiła entuzjastycznie.

- Gdzie? - spytałam średnio zainteresowana tematem.

- Powiem ci, jak się trochę ogarniesz. - Rzuciła w moją stronę czyste ubrania wyjęte z szafy.

Jęknęłam. Wstałam ociężale i skierowałam się w stronę łazienki.
Nie miałam najlepszego humoru. Dalej odczuwałam skutki mojej wczorajszej podłamki psychicznej. W dodatku czułam się źle z tym, że okłamałam Matteo.

Spojrzałam w lustro. Zobaczyłam rozczochraną dziewczynę z delikatnymi cieniami pod oczami pełnymi smutku i z ustami wykrzywionymi w grymasie.
Słowem: wyglądałam okropnie strasznie.

Dobra, Luna, wczoraj było wczoraj, a dziś jest dziś. Masz Ninę i ona chcę cię gdzieś zabrać, więc wypadałoby wyglądać jakoś sensownie
pomyślałam i spojrzałam na ubrania, które dała mi brunetka.
Zwykłe krótkie spodenki i koszulka.
Szybko wzięłam prysznic, nałożyłam podkład, rozczesałam włosy i ubrałam się. Wyszłam z łazienki po 15 minutach. Nina siedziała na krześle i bawiła się telefonem. Podniosła na mnie wzrok.

- No i teraz wyglądasz jak człowiek! - Uśmiechnęła się zadowolona.

Odwzajemniłam go. Wraz z zimną wodą spłynęły ze mnie resztki snu i smutku. Czułam, że ten dzień chcę przeżyć jak najlepiej, nie przejmując się przeszłością.

- Chodźmy może na śniadanie, co? - Pociągnęłam przyjaciółkę w stronę schodów. - W ogóle to kto cię wpuścił tak rano?

- Rano? - Nina roześmiała się. - Lunka, jest już po dziesiątej. - Pokazała mi telefon, na którym wyraźnie widniała godzina: 10:19.

- Aj, rzeczywiście. - Uśmiechnęłam się lekko.

Podczas śniadania obserwowałam,  jak dziewczyna żywo rozmawia z moją mamą. Miałam dziwne wrażenie, że oddałam jej trochę mojej pewności siebie. Zachowywała się bardzo podobnie do mnie jeszcze sprzed kilku tygodni, a ja jak ona, gdy ją poznałam. I naprawdę nie wiem, co mam o tym sądzić...

- Luna. Luna. Luna! - Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej rodzicielki. - Co ty wyprawiasz? - roześmiała się.

Spojrzałam zdziwiona na swoje dłonie i zauważyłam, że zamiast słodzić, zaraz posoliłabym sobie herbatę.

- Em, zamyśliłam się, przepraszam - powiedziałam i szybko odłożyłam sól.

Nina tylko pokręciła głową.

- Too... gdzie mnie zabierasz? - spytałam, gdy po skończonym śniadaniu, wrociłyśmy na górę, żebym mogła umyć zęby.

- Na Open Music do Rollera! - zawołała entuzjastycznie.

Uśmiechnęłam się, widząc jej radość.

- No tak, coś słyszałam - powiedziałam, nakładając pastę na szczoteczkę.

Gdy byłam ostatnio w Jam&Roller, Nico z Pedro zamartwiali się, że nie będą mieli gitarzysty. Potem zobaczyłam ogłoszenie o tym wydarzeniu.

- Każdy Open jest wyjątkowy... - i tak Nina przez dziesięć minut nawijała mi o tym, jak to wygląda, kto zwykle występuje i tak dalej.

Zdążyłam w tym czasie wyjść z łazienki, pójść do pokoju i przejrzeć SM. Oczywiście cały czas ona chodziła za mną, a ja słuchałam. Czas nam jakoś tak zleciał, poczyściłam moje wrotki, dokręciłam kółka, razem z Niną ogarnęłam bałagan w pokoju. Potem moja mama oznajmiła, że nigdzie mnie nie puści bez odrobienia zadania domowego na poniedziałek, co spotkało się z moim długim jękiem niezadowolenia. Ale moja przyjaciółka zadeklarowała, że mi pomoże.
Okazało się, że wcale nie było tego aż tak dużo i większość z tych rzeczy zrozumiałam na lekcji. Do czego nie zaliczała się matma i fizyka. Na całe szczęście chociaż z chemii nic nie było.

- A tak w ogóle, to o której zaczyna się Open? - spytałam, patrząc na zegarek, gdy skończyłyśmy ostatnie zadanie.

- O 14:00, a która jest?

Spojrzałam na nią lekko przerażona.

- Nina... jest 13:45.

☆☆☆

Ludziki! 😍
Przepraszam was za taki beznadziejny rozdział. Miał być o wiele dłuższy, nazywać się inaczej i być hepi ale mój humorek zmienił się diametralnie na bardzo nie hepi a chciałam coś dodać i przerywając w środku rozdziału wyszło takie coś💔
Jutro dalsza część i ważna notka.
Nie mam pojęcia czy wam się podoba to coś ale dajcie znać co myślicie ♥
Baj 💕
JustNoOrdinaryMe🎶

Give Me Your Light ~ LutteoWhere stories live. Discover now