Rozdział 44 "Jestem już trochę inną osobą"

Zacznij od początku
                                    

- I który ma dziewczynę, Nina. Proszę cię, nie przesadzaj i nie wymyślaj mi historii miłosnej ze swoim kuzynem, który w dodatku jest w związku - powiedziałam, zakładając ramiona na klatce piersiowej i przewracając oczami. - A co do tej bluzy, to w środę mi ją oddał i stwierdził, że nie muszę iść z nim na zakupy. Ale i tak pójdę. - Uśmiechnęłam się delikatnie.

- O, no widzisz. Kobieto, przecież wszyscy widzimy, że Ambar nie jest dla niego odpowiednia.

Po tych słowach trochę się zdenerwowałam.

- Nina, nie będę rozmawiać z tobą na takie tematy. To czy Ambar jest - zrobiłam cudzysłów palcami - "dla niego odpowiednia", to chyba trzeba pozostawić do rozważenia samemu zainteresowanemu, nie uważasz?

- No niby. Ale co zrobić, jak zainteresowana jest połowa szkoły? - mruknęła. - Albo jak ten głu...

- Wystarczy! - Wstałam z miejsca. - Nie chcę tego więcej słuchać. To serio jest jego życie. Jestem jego przyjaciółką i powinnam go wspierać, a nie snuć domysły, jakby tu pozbyć się jego dziewczyny.

Nina patrzyła na mnie w lekkim osłupieniu. W sumie sama byłam zdziwiona, ale nie żałowałam tego, co powiedziałam.

- Jesteś jego przyjaciółką, powiadasz? - spytała w końcu, a mnie opadły ramiona.

Jakby się teraz zastanowić, to w całej naszej rozmowie nie padło imię "Matteo", ale i tak doskonale wiedziałyśmy, o kogo chodzi. A kto by nie wiedział?

- Oj, Ninka. Kiedy się z ciebie zrobiła taka szalona swatka? - opadłam na łóżko i położyłam się obok niej na plecach.

- W sumie sama nie wiem. Pamiętam, że jeszcze z miesiąc temu, gdy Jim i Yam mi powiedziały, że "shippują Lutteo", wyśmiałam troszeczkę je i ten pomysł. - Wzruszyła ramionami. - Ale teraz...

- Czekaj, czekaj. Co to "Lutteo"? Chyba nie chcesz powiedzieć, że to... - zawiesiłam głos.

- Luna plus Matteo to Lutteo - wyjaśniła. - I żeby nie było - uniosła ręce w geście obrony - to nie ja to wymyśliłam.

Wpatrywałam się w nią przez dłuższą chwilę, nie dowierzając do końca w to, co usłyszałam.
A potem wzięłam poduszkę i zakryłam nią twarz.

- No super, moja własna przyjaciółka chce, żebym była z jej kuzynem, a koleżanki wymyśliły nam nawet nazwę - jęknęłam w tłumiący mój głos materiał, jednocześnie zaczynając się śmiać z tej całej sytuacji.

- Spoko, nie jest tak źle - pocieszała mnie Nina, próbując zachować powagę. - Przecież on jest przystojny, nie? Gorzej by było, gdyby nie był. A poza tym... - przerwała. - Ty się śmiejesz czy mi się wydaje?

Pokiwałam głową (i poduszką przy okazji), więc dziewczyna parsknęła i po chwili obie śmiałyśmy się jak głupie.
Gdy trochę się opanowałyśmy, podniosłam się do siadu, a brunetka poszła w moje ślady.

- To wszystko było bardzo zabawne i w ogóle, ale mam prośbę - odezwałam się. - Nie rozmawiajmy już o tym, okej? To trochę dziwne.

- No okej... na razie - dodała i wycelowała we mnie palec. - Ale jakby coś, to masz mi mówić od r-a-z-u - przeliterowała ostatnie słowo.
Pokręciłam głową rozbawiona, ale zgodziłam się.

- To ty też mi coś powiedz - zagadnęłam i poruszyłam znacząco brwiami. - Jak tam z Gastonem?

- Yyyyy... Jestem głodna? - bardziej spytała niż stwierdziła, a ja spojrzałam na nią jak na wariatkę. Chociaż w sumie to nie dziwiłam się jej.

- Co to za zbaczanie z tematu? - Zmarszyłam brwi.

- Serio, chodźmy coś zjeść. - Wstała z miejsca i dalej próbowała się wykręcić.

Give Me Your Light ~ LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz