Rozdział XXXII

1.9K 148 65
                                    

Kylo spojrzał na rękojeść swojego miecza, który leżał na podłodze. Wiedział, że taka prośba od Przywódcy nie skończy się dobrze.

- Użycz jej miecza swojego dziadka. - Ciszę przerwał Snoke, przyglądając się każdemu ruchowi Rey. Ta stała na baczność i próbowała zachować spokój. Miała nadzieję, że pomoc wkrótce nadejdzie. Wiedziała, że nikt w pomieszczeniu nie poczuł jej wici Mocy, skierowanych do Skywalkera. Są dla niej za słabi, a nawet o tym nie wiedzą.

Kylo beznamiętnie wyciągnął zza pazuchy rękojeść i położył tuż przed dziewczyną. Powoli zaczęła domyśleć się, o co może chodzić Przywódcy. Ren, ułożywszy miecz na ziemi, cofnął się na swoje miejsce. Snoke chrząknął.

- Kylo Renie, gdy cię znalazłem, dostrzegłem w tobie pierwotną, nieokiełznaną siłę. A oprócz niej pewien niezwykły dar - wyszeptał złowrogo Przywódca, a Hux prychnął w myślach. Jego jedynym "niezwykłym darem" była Moc do niszczenia wszystkiego wokół z dziecięcą złością. - Teraz to udowodnij. Pokonaj swoją słabość.

- Słabość? - Kylo przełknął ślinę i spojrzał na rycerzy. Oni nie mogli się dowiedzieć, że ich mistrz posiada jakąkolwiek słabość. A zwłaszcza kobietę. Snoke jedynie skinął głową, rozkazując tym samym, aby rozpoczął walkę.

Rey spojrzała Renowi głęboko w oczy, jednak ten od razu odwrócił wzrok. Z drżącą ręką chwycił za rękojeść i uaktywnił miecz. Czerwona klinga zabłysnęła, rozświetlając jego niepewność wypisaną na twarzy. Dziewczyna nie chciała chwytać za broń. Zmusiła się jednak do tego, kiedy czerwony laser przeciął powietrze tuż przed jej nosem. Niebieska klinga zgrabnie odepchnęła cios. 

Rycerze Ren wpatrywali się w walkę pomiędzy ich mistrzem, a dziewczyną, o której słyszeli tylko raz. Hux przyglądał się im z niepewnością. Pierwszy raz kibicował swojemu wrogowi. Chciał już raz na zawsze pozbyć się dziewczyny ze swojego życia. 

Kylo przeważał nad dziewczyną przez pierwsze minuty walki, ponieważ ta nie miała zamiaru go atakować. Nie mogła wyzwolić w sobie Ciemnej Strony.

- Rey - mówił w międzyczasie Snoke, uśmiechając się szyderczo. - Spójrz, ile ten mężczyzna zrobił złego w twoim życiu. - Kylo przysłuchiwał mu się ze zdenerwowaniem. Co Przywódca miał na myśli? - Zabił Hana Solo, wymordował perfidnie twoich przyjaciół. Masz szansę się zemścić. Czy to nie dobra okazja? 

Dziewczyna nie dała się prowokować. Wiedziała, że Snoke chce zmusić ją do przejścia na ich stronę. Kiedy zabiłaby Rena, zapewne dołączyłaby do ich zakonu. Chciał wykorzystać jej słabość. Nie mogła mu ulec.

- Cóż, jeżeli zabijesz Kylo, będziesz miała okazję zabić mnie - odparł. Walczący Ren otworzył oczy jeszcze szerzej. Przywódca chciał go zdradzić. Albo on, albo dziewczyna. Wygląda na to, że ona bardziej mu odpowiadała. Jak śmiał?!

Rey zamknęła swój umysł i próbowała przywołać swoje wszystkie radosne wspomnienia, których miała niewiele. W jej umyśle zapanował obraz całującego ją Bena. Uśmiechnęła się pod nosem, jednak radość przerwało pewne wspomnienie. Ren mówił, że jest nikim. Nie zależy mu na niej. Traktuje ją jak przedmiot. 

Dziewczyna zacisnęła zęby i teraz to ona zaczęła atakować. Kylo bronił się, starając się unikać jej szybkich ciosów. W końcu zrobił salto w tył i stanął chwiejnie na barierce. Dzięki Mocy utrzymał równowagę. Rey również wykonała skok i znalazła się tuż przy Renie. Obydwoje zaczęli walczyć, starając się nie spaść w głąb przepaści, gdzie leżało ciało członka zakonu. 

- Rey! - Krzyknął Kylo, kiedy jego stopa ześlizgnęła się z barierki. Dziewczyna jednym ciosem odcięła mu prawą dłoń, która wraz z rękojeścią poleciała w dół. Ren syknął z bólu, a dziewczyna kopnęła go z całej w brzuch. Mężczyzna ześliznął się, jednak w ostatniej chwili chwycił się barierki lewą dłonią. W oczach Rena pojawiły się łzy. Nie, tak nie mógł wyglądać jego koniec. Zaczął żałować, że ukrywał przed dziewczyną swoje prawdziwe emocje. Popatrzył na swój kikut i zbladł jeszcze bardziej. Nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.

Cichy krzyk - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz