Rozdział XX

1.9K 139 75
                                    

- Ile razy można budzić się w tym cholernym pokoju! - Warknęła Rey, otwierając oczy. Przypomniała sobie sytuację z generałem i spochmurniała. Była tak blisko ucieczki. Gdyby nie mężczyzna, to prawdopodobnie już dawno byłaby na swojej ojczystej planecie. Dziewczyna chciała się podnieść, jednak zauważyła, że jej dłonie skute są kajdanami, przykutymi do poręczy łóżka. - Och, no bez żartów!

Kiedy zauważyła na małym stoliku przepyszne, mięsne danie, jej żołądek od razu się odezwał. Dlaczego nie mogli jej nakarmić za pomocą kroplówki? Czy właśnie podlegała jakiejś dziwnej torturze, w której to miała glodować? Dziewczyna próbowała jakoś się wyszarpać z kajdanek, jednak każda próba kończyła się kopnięciem prądu. 

- Mój program poinformował mnie, że w końcu się obudziłaś. - Usłyszała już za bardzo znajomy głos i zacisnęła mocno zęby. Do jej pokoju wszedł rudowłosy potwór, który jednym rozkazem wysadził cały układ planet. - Te kajdany były pomysłem Rena, nie moim. On nie wie, jak traktuje się kobiety.

- Czyżby zapomniał pan o moim przesłuchaniu, które pan prowadził? - Zapytała ironicznie, mając przed oczami ten okropny stan, kiedy była pod wpływem odurzającej substancji, zaś Hux groził jej oraz ją poniżał. Generał przysunął krzesło od biurka do łóżka, usiadł na nie i chwycił za talerz z jedzeniem. - Udław się tym.

- Miła to ty nie jesteś - odpowiedział ze stoickim spokojem, krojąc kawałek mięsa. Nabił je na widelec i podsunął pod usta zdziwionej dziewczyny.

- Em, co pan robi? - Spytała, odsuwając się od podawanego jej dania. 

- Dałem zakaz faszerowania cię tymi chemicznymi kroplówkami, ale Ren kazał cię związać, a nie chcę, żebyś umarła z głodu - stwierdził. Rey zmarszczyła czoło. Czy to aby na pewno był mężczyzna, który ją przesłuchiwał? Chyba, że gdzieś była ukryta kamera, a rudowłosy przegrał zakład i musiał się tak poniżyć? - No jedz, chociaż i tak jest już zimne.

Rey niepewnie popatrzyła na kawałek dobrze wysmażonego steku i w końcu wzięła go do ust. Miała nadzieję, że znajduje się w nim jakaś trutka, która po prostu zabije ją na miejscu. Byłaby wtedy szczęśliwa. 

- Więc... - kontynuował Hux, krojąc następną porcję. - Czemu ratowałaś Rena? Przecież ten człowiek cię skrzywdził, zamordował ważne dla ciebie osoby.

- Bo ja nie jestem taka jak on - odpowiedziała, kiedy połknęła pyszne mięso. Niestety żyła nadal, więc żadnej trutki prawdopodobnie tam nie było. - Wierzę w dobro i wierzę w to, że Najwyższy Porządek kiedyś upadnie. A ja przystawię panu blaster do skroni. Jednak pana nie zastrzelę. - Zatrzymała się, a Hux podniósł brew z zaciekawienia. - Ruch Oporu rozszarpie Pana na strzępy, aż w końcu będziesz błagał o szybką śmierć.

*

- Operacja zespolenia kości już za panem, jednak będzie najlepiej, kiedy przeleży pan co najmniej tydzień - stwierdził doktor, zaglądający w datapada. Ren leżał na szpitalnym łóżku i wpatrywał się w białą ścianę, w ogóle nie słuchając, co mówi mu mężczyzna w kitlu. 

- Hm? - Mruknął, wracając do świata żywych. Lekarz chciał mu powtórzyć wszystkie informacje, jednak od razu przerwał mu Ren. - Kiedy mi to zdejmiecie? - Zapytał, chwytając się za dziwny opatrunek na twarzy.

- Tego się nie zdejmuje. Pana skóra powoli zacznie się zrastać, a po tym nie zostanie ani śladu - poinformował go. - Zajmie to może miesiąc. 

- Wygląda jak jakaś cholerna naklejka, przyklejona na twarz - warknął do siebie Kylo, kładąc dłonie pod głowę. - Muszę szybko wyzdrowieć. Najlepiej na wczoraj.

Cichy krzyk - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz