Rozdział VI

2.8K 217 23
                                    

- Ren. - Stwierdził z pogardą w głosie rudowłosy generał. Mężczyzna w masce nadal stał w progu i przyglądał się jego zimnym, niebieskim oczom, które płonęły nienawiścią i chęcią zemsty. Dopiero po chwili przeniósł wzrok na dziewczynę, która wpatrywała się w niego zdziwiona.

Nie zmieniła się, pomyślał. 

- Generale, dlaczego nie poinformowałeś mnie, iż mamy gościa? - Zapytał, przerywając długą ciszę. Hux zdawał się nie słyszeć jego pytania. Po prostu chrząknął pod nosem i zajął się chowaniem swoich zabawek. Kącik ust Rena drgnął. - Pierwszy raz widziałem takie twoje oblicze. - Odparł i wszedł do środka. Starał się nie zwracać uwagi na dziewczynę, która nie spuszczała go z oczu.

- Nigdy nie byłeś na moich przemówieniach. - Burknął pod nosem, zamykając szafkę na kod.

- Nigdy nie miałem okazji. A jeżeli już miałem, to po prostu brakowało mi ochoty. - Odpowiedział spokojnie Kylo. Hux odwrócił się do niego i wyprostował się.

- Nie masz prawa przerywać mojego przesłuchania. - Odważył się w końcu.

- Z twoich psychicznych przesłuchań zakładnicy nie wychodzą żywo. - Powiedział ze stoickim spokojem. Rey skrzywiła się. Ostatnim razem nie był taki opanowany. Zapewne Snoke wyprał mu mózg do końca. Zniszczył Bena Solo.

- To nie ja wchodzę do cudzych umysłów, Ren. - Odpowiedział z zadziornym uśmiechem generał. Kylo skrzywił jedynie głowę, jakby poważnie się nad czymś zastanawiał. - Idę poinformować Najwyższego Dowódcę. Zapewne ucieszy się z naszego jeńca. - Zatriumfował.

- Czyżbyś wziął się sam za przesłuchanie? Tak bez informowania dowódcy? - Ren zacmokał i pokręcił głową. Hux zacisnął wargi i zmrużył oczy.

- Mam takie prawo... - Warknął.

- Nie masz. - Przerwał. - Dowódca doskonale wie, iż może nam się przydać. Jednak... raz jej po prostu nie okiełznałem. To się nie powtórzy. - Zapewnił. Rey spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem. Nie wiedziała, co to może oznaczać.

- Dlaczego ty żyjesz? - Zapytała w końcu, a mężczyźni przenieśli na nią wzrok. Zapadła głęboka i przerażająca cisza. Słychać było jedynie nieregularny oddech dziewczyny, która starała się wyjść z twarzą z sytuacji. 

- A dlaczego ty nie jesteś na Jakku? - Odpowiedział pytaniem zamaskowany człowiek. Rey nie mogła odpowiedzieć. Po prostu wpatrywała się w jego soczewki, mając nadzieję, iż może dojrzy jego oczy. Chciała ujrzeć jego przerażenie. Chciała ujrzeć jego cierpienie. Chciała ujrzeć jego śmierć. 

- Małomówna. Stwierdziłem to już na przesłuchaniu. - Prychnął Hux. - Idę powiadomić dowódcę. - Odparł, nonszalancko poprawiając swój mundur. Wyszedł bez słowa, posyłając dziewczynie mordercze spojrzenie. 

Kiedy drzwi zatrzasnęła się z hukiem, ponownie nastała cisza. Rey wpatrywała się w podłogę, próbując unikać wzroku jej wroga. 

- Jeżeli nie chcesz zginąć, słuchaj się mnie. - Powiedział w końcu, swoim lodowatym, mechanicznym głosem. Rey uniosła wzrok i na niego spojrzała.

- Co powiedziałeś? - Zapytała zdezorientowana.

- Słyszałaś. - Odpowiedział jej. Rey rozchyliła wargi, jednak zaraz je z powrotem zamknęła. - Nie chcę się litować nad słabymi. Ale ty posiadasz ogromną Moc. Nie wiem, skąd ją masz, ale pragnę ją wykorzystać. 

- Do czego? - Zadała pytanie. Kylo ani drgnął. Nadal wpatrywał się w kajdany, oplatające jej chude ręce. Rey zdała sobie sprawę, że już raczej nie otrzyma na to odpowiedzi. - Gdzie Poe? 

Ren w końcu poruszył głową. Rebeliantka zacisnęła wargi w oczekiwaniu na odpowiedź. 

- Dameron. - Stwierdził, jakby do siebie, odwracając głowę. Ponownie się wyprostował. - Żyje, ale nie wiadomo jak długo. Zależy czy nam się przyda. - Odparł.

Nagle podszedł do fotelu przesłuchań i odblokował wszystkie kajdany. Rey nadal leżała, wpatrując się na przemian w Rena i w swoje dłonie. Po chwili szybko wstała, próbując dotrzeć do drzwi. Jednak ledwo się ruszyła, a już była opętana przez mężczyznę w masce. 

- Widzę, iż śpieszno ci do celi. - Prychnął. Rey zdała sobie sprawę, iż nie czuje, że ma kontrolę nad swoim ciałem. Jakby nie tworzyli całości. Teraz Mroczny Rycerz włada jej ciałem. - Posiedzisz w niej trochę, dopóki Snoke nie pozwoli ci wyjść. 

Rey stała w bezruchu. Każda kolejna sekunda bez czucia w kończynach przyprawiała ją o bóle psychiczne. Próbowała się nie odzywać. Najważniejsze było to, iż Poe żył. Może da radę się jakoś stąd wydostać i wezwać pomoc. W końcu rok temu dał radę... Jednak czy znajdzie ponownie zdesperowanego szturmowca, który pragnie opuścić Najwyższy Porządek? 

Ren chwycił ją za nadgarstki i skuł kajdanami. Rey odwróciła głowę i dostrzegła swój plecak. W jej oczach błysnęły iskierki nadziei. Gdyby jakimś cudem dostała miecz w swe ręce. Zagryzła wargi i skupiła się na torbie. Ren w tym czasie mocował się z innymi zabezpieczeniami.

Plecak lekko drgnął, a Rey nadal się nie poddawała. Może udałoby się jej włączyć miecz w locie i po prostu odciąć mu głowę? 

- Nie trudź się, widzę twoje myśli. - Stwierdził, wpisując ostateczny kod w kajdanki. - Masz tu coś ważnego? - Zapytał ironicznie, podchodząc do zniszczonego plecaka. Rey przeklęła siebie w myślach. Od roku nie miała kontaktu z nikim, kto posiadałby Moc. Kompletnie zapomniała o możliwościach posiadaczy pradawnej wiedzy.

Rey próbowała się poruszyć, ale kajdany krępowały jej ruch. Dalej nie wiedziała czy to one, czy może Ren nadal używał swojej Mocy. Chwycił plecak i rozrzucił jej zawartość po żwirze. Pomiędzy dość zwykłymi przedmiotami ujrzał coś, co od razu przykuło jego uwagę. Chwycił rękojeść miecza i obejrzał go z każdej strony. Rey wydawał się, iż ogląda go bez żadnych emocji, jednak pod maską skrywał ogromne zdziwienie. 

Trzymał bowiem rękojeść miecza świetlnego jego dziadka, Dartha Vadera. Wtedy jeszcze jednak Anakina Skywalkera, ale to nie grało większej roli. Odbezpieczył go, a niebieska klinga oświetliła jego czarną zbroję. Przeciął nią ostrożnie parę razy powietrze i wyłączył go.

- Mamy zwycięzcę. - Wyszeptał do siebie. Rey poczuła ulgę. Kylo w końcu zwolnił swój uścisk. - Zatrzymam go sobie. I to nie jest prośba. - Stwierdził lodowatym tonem głosu. Dziewczyna chciała mu wyrwać miecz, jednak była za słaba. Czuła, jak Ren chwyta ją za ramię i pcha ku drzwiom. 

Po drodze mijali cele oraz szturmowców. Rey krzywiła się, kiedy widziała ludzi odzianych w białą zbroję. Może wśród nich także skrywał się taki Finn, który pragnął uciec? Który został odebrany rodzicom, zmuszany do zabijania? Westchnęła. Gdyby tylko mogła im pomóc. 

W końcu zatrzymali się przed jakąś celą. Rey próbowała dostrzec, jaki kod wpisuje jej oprawca, jednak ten sprytnie to maskował. Kod miał co najmniej 36 znaków i składał się z cyfr oraz liter jakiegoś nieznanego jej języka. Kiedy drzwi otworzyły się, dostrzegła pustkę. Cztery, srebrne ściany i coś imitującego łóżko. 

- Co zamierzacie z nami zrobić? - Zapytała.

- Już odpowiadałem na te pytania. - Stwierdził, wpatrując się w pustą celę. - A ty je już doskonale znasz. - Dodał.

- Ten miecz nie należy do ciebie. - Westchnęła, wpatrując się w rękojeść, przywieszoną do pasa mężczyzny. Kylo stał cicho. Rey pomyślała, jak bardzo go nie poznaje. Ostatnim razem, kiedy go widziała, był nerwowy, pochopny... a teraz nie przypominał siebie.

- Należy do mnie. - Stwierdził groźnie, wpychając dziewczynę do celi. - Jak teraz ty do Najwyższego Porządku. - Kiedy wypowiedział ostatnie słowa, drzwi się zamknęły, a Rey pozostała całkowicie sama... Jak zawsze.

Cichy krzyk - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz