Rozdział V

3.1K 234 109
                                    

Rey zawróciło się w głowie. Jej nieprzespana noc dała we znaki. Poe docisnął ją bardziej do ściany, aby przypadkiem się nie wychyliła. Dlaczego Najwyższy Porządek musi zawsze odkryć, dokąd się udają?

Zza rogu wyłonił się szturmowiec, który przeszukiwał resztę wioski. Rey zacisnęła mocniej zęby i spojrzała pytająco na swojego kompana. Ten próbował wymyślić, jakby się stąd wydostać. Ich myśliwce były na drugim końcu tego całego zamieszania. Chyba byli już na straconej pozycji.

- Odwrót. - Usłyszeli mechaniczny, damski głos. Poe domyślił się, że to ta cała kapitan. Kamień spadł mu z serca. Przynajmniej tym razem darowali sobie mordowania całej wioski. Rey także uśmiechnęła się pod nosem, jednak zbladła, kiedy ujrzała szturmowca, który się im przyglądał. Wyglądał, jakby zastanawiał się, co ma właściwie zrobić.

- Pani kapitan, Rebelianci. - Powiedział, naciskając przycisk na kasku przy swojej skroni. Poe natychmiastowo wyciągnął przed siebie swój blaster i strzelił prosto w klatkę piersiową żołnierza. Rey, zapominając o spokoju, zaczęła się nerwowo rozglądać. Muszą znaleźć jakieś rozwiązanie, inaczej skończą martwi. Jako kolejne ofiary Najwyższego Porządku...

Poe szarpnął Rey za rękę i zaczął ją gdzieś ciągnąć. Ta w końcu ocknęła się ze swoich przemyśleń. 

- Co ty robisz?! - Zapytała. 

- Widzieli nas! Musimy uciekać! - Odpowiedział zdenerwowanym głosem i palcem wskazał na jakiś statek, którego Rey wcześniej nie zauważyła. Cały był zardzewiały, jakby stał tam od tysiącleci. Dziewczyna spojrzała za siebie. Obok chatki stała mała, pomarańczowa postać, która wpatrywała się w nią swoimi ogromnymi oczami.

- Kanata... - Wyszeptała rebeliantka, chwytając za swoją ogromną kieszeń, gdzie schowała rękojeść miecza. Sama nie wiedziała, po co go wzięła. Przecież może go stracić, a musi się dowiedzieć, dlaczego wraz z Drzewem Mocy tak na siebie działają. Tajemnicza postać uciekła za inne budynki, zaś zza rogu wynurzyli się szturmowcy, z kapitan Phasmą na czele. Próbowali ich postrzelić.

- Gdzie BB-8? - Zapytała Rey, wbiegając do statku, który w myślach nazwała "Kupa Złomu v2". Poe podążył do sterowni, jednocześnie zakrywając sobie twarz dłońmi. 

- Ach, znowu! Potem po niego wrócimy! - Oznajmił, znajdując kabinę pilota. Rey usiadła na drugim miejscu i także próbowała pomóc. 

- To w ogóle ma silnik?! - Warknęła Rey pod nosem. 

- Nie dam sobie uciąć ręki, bo jeszcze bym ją stracił. - Po twarzy pilota Ruchu Oporu zaczęła spływać strużka potu. Rey sama otarła swoje czoło. Wyczuwała, jak szturmowcy strzelają do statku.

Poe pociągnął przypadkową wajchę, a Złomem nagle wstrząsnęło. Obydwoje chwycili się foteli, aby nie upaść.

- To lata..? - Wyszeptała zdziwiona Rey. 

- Rękę odetniesz mi później! Musimy... - Zaczął Poe, jednak nie było dane mu dokończyć, ponieważ statek gwałtownie upadł, a przed ich oczami zapanowała ciemność. 

*

- Generale. - Kapitan Phasma skinęła głową, a mężczyzna odwzajemnił ponuro gest. - Złapaliśmy dwóch rebeliantów. Jednym z nich jest dziewczyna, która... 

- Nie musi pani kończyć, kapitanie. Doskonale wiem, o którą dziewczynę chodzi. - Stwierdził Hux jedwabistym głosem, splatając dłonie za sobą. - Miałem przeczucie, że to jeszcze nie koniec. - Dodał.

- Czy powinnam poinformować Rena? - Zapytała niepewnie. Dostrzegła, że generał wzdrygnął się na wypowiedziane wcześniej imię. Zaczęła się zastanawiać czy zadała właściwe pytanie we właściwym czasie.

Cichy krzyk - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz