Rozdział VIII

3K 205 41
                                    

Poe obudził się z głębokiego snu. Poczuł, iż jego nadgarstki coś ściska. Natychmiast podniósł głowę i rozejrzał się dookoła. Dostrzegł jedynie szturmowca, który najprawdopodobniej go pilnował.

- No znowu... - Jęknął, kręcąc oczami. Żołnierz popatrzył na niego, jednak ponownie stanął na baczność. Więzień powiercił się jeszcze trochę na krześle i westchnął ciężko. - Wiesz może, ile tu leżę? - Zapytał sarkastycznie. - Trochę mi się śpieszy i wiesz...

Szturmowiec nadal nie reagował. Przynajmniej w pomieszczeniu nie było żadnego pseudo-Jedi, który miałby go przesłuchiwać. Jeszcze tą całą "Mocą". Poe nie znał się na tych ciemnych i jasnych stronach. Wierzył w Moc, jednak była dla niego po prostu... dziwna. I bezsensowna.

- Powiesz mi, która godzina? - Uśmiechnął się, choć sprawiło to lekki ból głowy. Dopiero teraz zauważył na swoich ubraniach ślady krwi. Mężczyzna w zbroi nadal wstał niewzruszony. Damerona w końcu oświeciło. - Wiesz co? Znam twojego kolegę z pracy... Jak mu tam było? FP? Nie, nie. - Pokręcił głową, a szturmowiec w końcu na niego popatrzył. - O! FN 21-87!

- Ten zdrajca. - Warknął pod nosem szturmowiec.

- Bardzo fajnie, że w końcu zwróciłeś na mnie uwagę. - Westchnął Poe. - Zabiją mnie teraz czy później? Nie wiem czy mam czas. Wiesz, muszę to sobie zapisać w datapadzie. Dzisiaj mam randkę z taką fajną Twi'lekanką. - Westchnął teatralnie, kłamiąc jak z nut.

- Co mnie mają obchodzić twoje randki? - Zapytał mężczyzna i ścisnął mocniej swój blaster.

- Chciałem się po prostu wygadać. - Odpowiedział poważnie Poe. W końcu spojrzał na kajdany, które krępowały jego dłonie. - Em, chyba coś się popsuło, bo jest otwarte.

- Co? - Mruknął żołnierz, podszedł do więźnia i pochylił się nad nim, próbując sprawdzić zabezpieczenie. Poe zamachnął się z całej siły i uderzył głową w hełm szturmowca. Ból głowy się powiększył. Do tego zaczęło mu się kręcić w głowie.

To chyba nie był dobry pomysł, pomyślał, spoglądając na wkurzonego oraz jednocześnie zdezorientowanego szturmowca.

- Coś ty... Jak o tym dowie się generał to...

- To pożałuje. Tego nawet nie trzeba mówić, wszyscy to wiedzą. - Rozległ się niski głos, który Poe już gdzieś kiedyś słyszał. Z resztką sił spojrzał w stronę wyjścia. Spodziewał się go tutaj. - Witamy cię po raz kolejny. - Hux naciągnął swoje rękawiczki i skinął głową do szturmowca. Ten zasalutował i wyszedł z pomieszczenia.

- Witam generała. - Wyszeptał Dameron, próbując utrzymać przytomność. Był wygłodzony, a przed jego oczami zaczęły pojawiać się mroczki. - Coś nie tak?

- Poe Dameron. Najlepszy pilot Ruchu Oporu. Raz nam uciekłeś, jednak teraz żaden szturmowiec nie zamierza ci w tym pomóc. - Zapewnił rudowłosy mężczyzna.

- Tamten wydawał się być zainteresowany. - Kiwnął głową w kierunku drzwi, którymi przed chwilą wyszedł żołnierz. Generał mu na to nie odpowiedział. Poe przyglądał mu się z zainteresowaniem, kiedy ten pisał coś na swoim padzie. - Wołasz swoje maszyny do tortur, generale? Mnie tam ból nie przeszkadza. Im więcej tym lepiej.

- Nie, nie. - Zaprzeczył generał, uśmiechając się pod nosem. Kiedy Poe zobaczył jego wyraz twarzy, wiedział, że coś się święci. - Piszę wiadomość do Rena, aby cię odwiedził.

Dameron zmrużył oczy i tępo obserwował, jak generał stuka o ekran pada. Ren... On żyje? Pilot przybrał zielony kolor. Odechciało mu się żartować.

*

Rey zawyła z bólu, kiedy Ren ścisnął mocniej jej ramię. I tak było pełne siniaków oraz blizn. Jej organizm dawał znać o jej głodzie i zmęczeniu. Ren wydawał się nieobecny. Gdzie oni konkretnie szli? Na szkolenie? A może na pewną śmierć?

Cichy krzyk - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz