Rozdział XIX

2.1K 141 109
                                    

Ren poczuł smród papierosów i w jednej chwili obudził się ze snu, w którym to obserwował małego Bena i jego ojca, Hana Solo, którzy podróżowali razem po Galaktyce. Nawet się nie zdziwił, kiedy ujrzał obok siebie palącego Hux'a. Generał wypuścił dym z ust i uśmiechnął się sztucznie.

- Jak było na randce? - Zapytał ironicznie, próbując z premedytacją rozwścieczyć współpracownika. Ten jedynie warknął coś niezrozumiałego pod nosem. - To prezent od niej? Bardzo skromny. - Powiedział, wyciągając z kieszeni wisiorek Anakina Skywalkera, aby potem machać nim w prawo i lewo. 

- Oddaj mi to! Skąd to wziąłeś?! - Warknął, wyciągając złamaną rękę, co było jego błędem, ponieważ znowu go zabolała. - Cholera!

- Miałeś to zawieszone na szyi. Musieliśmy zdjąć z ciebie wszelakie ozdoby na czas operacji. Powiedz mi, jak ty zdołałeś się połamać, kiedy ta dziewczyna przyleciała nietknięta? Taki z ciebie gapa? Ona cię tak pokiereszowała? Odpowiedz mi ze szczegółami - ciągnął Armitage i ponownie zaciągnął się papierosem. Ren użył szybko Mocy i wyszarpał generałowi swoją cenną pamiątkę. 

- Nic cię to nie interesuje - odwarknął, zaciskając naszyjnik w zdrowej dłoni.

- Połamane żebra, ręka, wstrząs mózgu, stłuczona czaszka, mnóstwo siniaków i blizn. Może mnie by to nie zainteresowało, ale Najwyższego Przywódcę już tak. - Hux uśmiechnął się, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. Kylo nienawidził, kiedy ten się tak uśmiechał. Zawsze musiał coś wtedy knuć. - Znowu cię powaliła? No weź się przyznaj. - Pochylił się ku leżącemu mężczyźnie, parodiując zainteresowanie.

- To Skywalker - kaszlnął, ponieważ generał dmuchnął mu dymem z papierosa prosto w twarz. Hux skamieniał, a po chwili wybuchnął śmiechem, który zażenował Kylo.

- Staruszek cię powalił! - Poklepał się po kolanie i ironicznie wytarł łzę ze śmiechu. - Ale zobacz! Twoja dziewczynka cię nie dobiła. Wręcz błagała o to, żeby ci pomóc. 

Kylo opuścił wzrok, zastanawiając się nad jednym. Czemu ona ratowała mu życie? Przecież go tak bardzo nienawidziła. Mogła ukraść jego wahadłowiec i być wolna. Wrócić na to swoje zadupie i żyć ze spokojem do końca swoich dni. Z dala od niego i Najwyższego Przywódcy, który nie ma względem niej dobrych intencji.

- Za to ja rozpocząłem swój genialny plan - stwierdził Hux, tym razem już poważniej. - Zdrajca, Dameron i "Tico" wylecieli tuż przed twoim przybyciem.

- Jaka Tico? Kiedy to było? - Kylo złapał się za głowę, na której poczuł opatrunek. Dopiero teraz dostrzegł, że był ubrany jedynie w spodnie. Eksponował za to generałowi swoją klatkę piersiową, pełną blizn.

- Może z dzień temu. Przeszedłeś sporo operacji - odpowiedział, poprawiając swój kołnierz. - Wiedziałeś, że Rose to córka rebelianta?

- I dalej nie ma od nich żadnej odpowiedzi? Może sobie nagle zwiali i postanowili dołączyć do Ruchu Oporu? - Prychnął Ren, próbując zirytować swojego wroga. - Chwila, Rose jest córką rebelianta? - zdziwił się Kylo, otwierając szerzej oczy, jednak jak na zawołanie komunikator generała zaczął wibrować.

- O, jaka niespodzianka! To nasz kochany Finn. - Hux przyglądał się ekranowi i szczerzył się do niego jak głupi. - Rebelianci najwyraźniej bratają się ze swoimi krewnymi. Siedzą sobie na Endorze pomiędzy brudnymi Ewokami - zacmokał i pokręcił głową. - Genialnie.

Ren odwrócił wzrok, ponieważ nie mógł dłużej znieść triumfu rudowłosego. 

- Może w końcu ich zaatakujemy i dobijemy? - Zaproponował.

- Nie tak prędko, Ren. Bądźże cierpliwy - odpowiedział. - Wiesz, do twarzy ci z tym opatrunkiem - zmienił temat, a Kylo chwycił się za bandaże na głowie. - Nie chodzi mi o to. - Pokręcił głową i chwycił za lusterko, stojące na szafce i skierował je w stronę wroga. Ten ujrzał w odbiciu swoją twarz, po której przebiegała rana, jednak nie była ona taka normalna. Była ona metaliczna, mająca nawet wzór w kratę. - Przyznam, że teraz wyglądasz groźniej.

Cichy krzyk - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz