- Chodźcie jeść! - dotarł do nas wesoły głos Kyunga, na który zareagowaliśmy błyskawicznie. - Obudźcie może Xiumina i Chena, co?

- Oni jeszcze śpią?! - zdziwił się Kim, po czym złapał mnie i Luhana za ręce i zorganizował małą akcję budzenia, która polegać miała na "wpierdoleniu im się do łóżka", tak wytłumaczył nam to Kai. Wewnętrznie płakałem, bo dlaczego musiał to być akurat Lu?! 

Jong otworzył cichutko drzwi i ruszył biegiem, wskakując na niczego nie spodziewających się śpiochów. Luhan zgubił nam się gdzieś po drodze za co skrycie dziękowałem i już miałem tarzać się szczęśliwy w pościeli, gdyby nie słowa przyjaciela....

- Łoooohoho! Opuście te maszty moje małe dzikuski! - zaśmiał się Kai, na co znieruchomiałem jak sparaliżowany, przed ucieczką z sypialni usłyszałem kwiczący śmiech Jongdae i głośny huk. Pewnie zrzucili któregoś z Kimów z łóżka. 

Nie było mnie zaledwie parę minut, a zasrany Luhan dobiera się już do mojego chłopaka. Rozszarpałbym go, przysięgam, gdyby nie ramię Sehuna, które przyciągnęło mnie na jego kolana. Jednak, gdy tylko Lu mnie zauważył, wstał z zajmowanego miejsca, z miłym uśmiechem skierowanym w moją stronę. Czyżby mi się przewidziało?

- Umm... Baekkie... - usłyszałem cichy, niepewny głos Sehuna, co było dosyć niespotykane, dlatego odwróciłem się do niego przodem.

- Tak? - odezwałem się po dosyć długiej już ciszy. - No powiedz.

Nie powiem, zacząłem się trochę martwić. Łącząc fakty miałem dziewięćdziesiąt procent pewności, że to co chce mi powiedzieć dotyczy jeleniookiego. Sehun chyba zauważył, że zacząłem się stresować, bo zaczął masować moje udo.

- Rozmawiałem z Luhanem. - zaczął powoli, jakby odpowiednio dobierając słowa. - Poprosił mnie o rozmowę, chciał iść ze mną za spacer. Ne pytam o pozwolenie, ale chcę abyś wiedział, że tylko ty się dla mnie liczysz. Nie musisz się martwić.

Uśmiechnąłem się, łapiąc twarz Huna w dłonie i pocałowałem jego miękkie usta. Ufałem mu bezgranicznie, wierzyłem w każde jego słowo.

- Kiedy chcecie iść? - zapytałem tuląc się do niego jak do ogromnego misia.

- Jeszcze dziś, wolę mieć to za sobą. - mruknął zanurzając nos w moich włosach. Lubiłem gdy to robił, było to na swój sposób kochane.

W salonie pojawił się Kai, z garnkiem wypełnionym tajemniczym obiadem, którego zapach wypełnił wszystkie pomieszczenia. Zająłem swoje miejsce, przysłuchując się rozmowom prowadzonym przez resztę domowników. Pojawił się nawet Chanyeol, którego obecność wyjątkowo mnie nie irytowała. 


Sehun

Po obiedzie i krótkim odpoczynku zdecydowałem, że jest idealny czas na obiecany Luhanowi spacer. Czekał na jakiś sygnał z mojej strony, ciągle mi się przyglądając. W końcu się doczekał. Po namiętnym pożegnaniu się z moim chłopakiem wstałem, udając się do swojej sypialni. Przebralem się w bardziej wyjściowe ubrania i wróciłem do salonu.

- O, Hunnie idziesz gdzieś? - zaciekawił się Kyungsoo, pojawiając się nagle w zasięgu mojego wroku.

- Tak, wychodzimy się trochę przejść. Potrzebujemy czegoś ze sklepu? - zapytałem czując o co może chodzić.

- KIEŁBASKI!!! - wrzasnął Kai, doprowadzając mnie swoim niedźwiedzim okrzykiem do zawału.

- Tak, jakieś mięsko na ognisko. - potwierdził Soo, który był dla mnie jakoś bardziej wiarygodny.

Chwilę później, razem z Lu opuściliśmy domek. Skierowaliśmy się na plażę, aby iść do sklepu drogą okrężną. Rozmowa zaczęła się od klasycznych tematów typu " co u ciebie" czy "jak przygotowania do comebacku". Dopiero po chwili Lu zadał to strategiczne pytanie.

- Twój związek z Baekhyunem... Jest prawdziwy? - odezwał się jakby zawstydzony.

- Oczywiście. W sumie zaczęło się w ten sposób, ale po czasie zorientowaliśmy się, że to wcale nie jest udawane. - powiedziałem patrząc w dal.

Czułem, że powinienem być z nim szczery. Chciałem aby z moich słów było czuć prawdę.

- Czyli... Jesteś szczęśliwy? - spojrzał na mnie niepewnie. Potwierdziłem kiwnięciem głowy, uśmiechając się. - Widać.

Również się uśmiechnął. Czułem, że walczy z samym sobą. Nie do końca wiedziałem jaki jest w tym wszystkim jego cel.

- Ten cały wypadek, to znów ten świr, prawda?

- Tak myślę, choć nie mam pewności. - odpowiedziałem. Lu znał większość historii, więc nie zdziwiłem się, że od razu połączył fakty.




Baekhyun

Od momentu, gdy tylko Sehun wyszedł, stałem się ofiarą słownych żarcików Park Chanyeola. Minęło zaledwie parę minut, a już mam ochotę zamordować tego idiotę.

- Baekkie, poważnie jesteś aż tak za niego pewny? - znów zaczął. - A co jak już się jebią gdzieś pod drzewem?

- Zamknij się już w końcu, co? - byłem już tym serio zmęczony. Dodatkowo przez takie jego teksty zacząłem sobie to wyobrażać i zrobiło mi się niedobrze. Ale byłem silny, wierzyłem w Sehuna i w jego uczucia.

- Ale poważnie, co jeśli.... - dalej już nie słuchałem. Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni pod pretekstem zrobienia sobie kawy. W domku zostałem tylko ja, Chan i drzemiący w swojej sypialni Soo. Reszta zabrała się za przygotowywanie ogniska, przynajmniej tak twierdzili. Dlatego też właśnie jestem dręczony przez Chanyeola, który właśnie przylazł za mną do kuchni. Nie było to zbyt duże pomieszczenie, więc było mi źle z tym że przebywał tuż za mną.

- Wiesz Baekhyunnie na co czekam? - odezwał się nagle.

- No zaskocz mnie... - mruknąłem ze zniechęceniem.

- Aż powiesz mi prawdę.

- Jaką znowu prawdę Chan?

- Taką, że twój związek z Hunem to jedno wielkie oszustwo. Wiem przecież, że nadal jesteś we mnie zakochany. - powiedział, a ja nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać nad jego głupotą.

- Yeol. Słuchaj mnie teraz uważnie, bo kolejny raz nie powtórzę. - spojrzał na mnie, a ja miałem nadzieję że moje słowa w końcu do niego dotrą. - Jestem zakochany w Sehunie, od samego początku. Nie wiem co tam sobie wymyśliłeś w tej swojej główce, ale najwidoczniej to nieprawda.

Powiedziałem to tak szybko, że aż się zdyszałem i przymknąłem na chwilę oczy, żeby się uspokoić. Jednak gdy tylko spojrzałem przed siebie prawie nie zemdlałem z przerażenia. Chan stał dosłownie parę centymetrów przede mną ciskając piorunami z oczu. Trwało to dosłownie sekundę, bo już chwile później zacisnął pięść na mojej koszulce i przygniatając moje lędźwie do blatu.

- Udowodnię ci Baek. - syknął wściekły. - Jeszcze przyznasz to przed końcem tego wyjazdu. Jeśli będzie trzeba to cię do tego zmuszę.




 * * *

Witajcie kochani ♡

Mam nadzieje że parę osób tutaj czekało ;(

Ciężko było mi wrócić w styl tego ff, ale mam nadzieję że tera poleci już z górki ♡

Kocham Was i przepraszam, że musieliście tyle czekać

nie chcę się tutaj usprawiedliwiać ;c 

Przepraszam ♡♡

Change Me | SeBaek |Where stories live. Discover now