Rozdział 11

637 103 27
                                    

Gdy dotarliśmy już do salonu drzwi łazienki za nami otworzyły się i Sehun - mój chłopak dołączył do naszej grupki. Już myślałem że nigdy stamtąd nie wyjdzie. Chan na szczęście nic nie usłyszał i dalej rozglądał się po dobrze znanym sobie pomieszczeniu. Dlatego tez miałem okazję na porozumiewawcze kiwnięcie głową do Sehuna. Ten jak na komendę podszedł do mnie i jak gdyby nigdy nic objął mnie w pasie jedną ręką.

- Chan, to jest... -zacząłem.

- HYUNG?! - przerwał mi Hun.

- Sese? - Yeol wyglądał na jednocześnie zdziwionego i zadowolonego. Po chwili podszedł i przywitali się przyjacielskim uściskiem.

CO TO MA ZNACZYĆ?! HYUNG?! SESE?! Skąd mój Sehun zna tego potwora?! Tak, mój.

Skoro się znają, mam nadzieje że Hun nie wpadnie na pomysł aby wszystko wygadać. Musze go wypytać skąd się znają.

Nie odzywałem się do momentu aż usiedliśmy wszyscy przy stole czekając na kolację. Jakież było moje zdziwienie gdy dostałem szybkiego całusa w policzek. Oczywiście nie obeszło się bez rumieńców i wkurwu bijącego od Yeola na kilometr. Podobało mi się. Skoro SESE bierze udział w naszej umowie, ja nie mogę być gorszy.

Gdy już wszyscy dosłownie wylizali swoje talerze, Chen podbiegł do kuchni prawie się rozpłaszczając na lodówce, po alkohol. Reszta sprawnie przeniosła się na kanapy, tylko Xiu jak zwykle płaszczył zadek na podłodze.

- Sese, powiedz mi jakim cudem nie widzę cię przez 4 lata, a teraz nagle pojawiasz się tutaj? - zapytał Chan rozbawionym głosem.

- Parę tygodni temu wróciłem do Korei, pewnie dlatego. - odpowiedział a ja sprytnie położyłem sobie jego rękę na ramionach. Mądry jestem, nawet nie zauważył. Nie słuchałem nawet o czym rozmawiali, moją uwagę przykuły wystające żyły na dłoni Sehuna. Zacząłem więc sunąć po nich palcem, aż do łokcia, gdzie nie były już tak widoczne. Z transu wyrwała mnie dopiero druga ręka Sehuna, która znalazła się na moim udzie. Spojrzałem na niego, zastanawiając się czy robi to bezwiednie. Automatycznie odwróciłem głowę w stronę Parka, który siedział po mojej drugiej stronie. Z wyrazu jego twarzy nie potrafiłem nic odczytać, ale jego oczy wlepione były w dłoń na moim udzie. CUDOWNIE.

- Sehun, mógłbyś skoczyć po przekąski? - usłyszałem nagle głos Xiumina. Sehun tylko kiwnął głową i wstał.


Sehun

Przekąski. Tylko gdzie ja ich mam kurwa szukać. Wziąłem głębszy wdech rozglądając się po kuchni.

- Pomogę ci. - usłyszałem melodyjny głos i od razu się odwróciłem.

- Poważnie? - znam Byuna na tyle aby wiedzieć, ze on i kuchnia nie mają zbyt przyjaznych stosunków. Zdążyłem się już nasłuchać miliona historii, czego to nie narobił, chcąc chociażby przygotować sobie śniadanie. Dziwie się że nie dostał jeszcze zakazu wstępu.

- Tak, poza tym nie chce siedzieć tam obok Chana... no wiesz. - powiedział szeptem. Aż tak się go boi? Yeola znałem gdy chodziliśmy na studia, dzieliliśmy pokój w akademiku. Znam go dosyć dobrze. Wydaje się że wcale się nie zmienił, na co miałem cichą nadzieję. Skoro tak, muszę jeszcze bardziej się postarać jako nowy chłopak.

- W takim razie, już nie zostawię cie z nim samego. Będę ciągle przy tobie. - posłałem Baekowi ciepły uśmiech. Na co ten się rozpromienił. Z smutkiem nie jest mu do twarzy.

Zabraliśmy się do przygotowywania misek i miseczek. Żelki, chipsy, żelki, znów żelki. Baek uparł się że musimy jeszcze zabrać z lodówki kabanosy, będą wyglądać ślicznie wśród stosów słodyczy. 

Gdy już wszystko znalazło się na stole razem z Hyunem byliśmy zmuszeni usiąść na ziemi na kolorowych poduszkach, bo Xiu z Chenem zajęli nasze miejsca. Przez cały czas Chanyeol bez obserwował ruchy Byuna. Miałem wrażenie, że jeszcze chwila i się na niego rzuci. W tym wypadku musiałem zaznaczyć, że jest mój. Nie lubię się dzielić, zwszłszcza swoim udawanym chłopakiem. Więc dlatego gdy ten miał już w jednej łapce garść żelków, a w drugiej kabanosów złapałem go za rękę i przyciągnąłem do siebie. Gdy już znalazł się pomiędzy moimi nogami spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął. Swobodnie oparł głowę, tak jakby wcale nie był to pierwszy raz, kiedy to robi.

Czas przyjemnie mijał nam na jedzeniu, piciu oraz rozmowach do momentu gdy nie sięgnąłem po ostatniego kabanosa. Napotkałem wtedy na mordercze spojrzenie Baeka i w tym samym momencie rzuciliśmy się do stołu. Oczywiście jako pierwszy złapałem za kawałek mięsa, ale Byun nie dał za wygraną i rzucił się na mnie z bojowym okrzykiem. Pod ciężarem jego ciała wylądowałem plecami na podłodze, wyciągając rękę tak daleko aby na pewno krótkie rączki Baeka nie dały rady przechwycić mojej zdobyczy. Obydwaj śmialiśmy się przez cały czas. Nawet wtedy gdy ten usiadł okrakiem na moich biodrach i zaczął mnie łaskotać.

- Dzieciaki, mam pomysł! - przerwał nam Kai, a my zastygliśmy w trakcie wykonywanych ruchów. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę co się dzieje. Jak blisko znajduje się ciało niższego. Na samą myśl zrobiło mi się jeszcze bardziej ciepło. - Skoro jest jeden kabanos, a was dwóch, zjedzcie go razem!

Byun spojrzał na mnie z wolą walki wypisaną na twarzy. Usiadłem, przytrzymując go w talii aby mi nie uciekł i włożyłem sobie koniec kabanosa w usta. Przekręciłem głowę w bok czekając na ruch chłopaka.


Baekhyun

- 3... 2... 1... START! - wrzasnął Xiumin, na co ja wgryzłem się w drugą końcówkę kabanosa. Sehun od razu zaczął szybko gryźć od swojej strony, chcąc załapać się na jak więcej. Nie przegram. Zatrzymaliśmy się jakiś centymetr od swoich ust, nie wiedząc co zrobić dalej. Ja się nie odsunę, nie teraz. Mój żołądek podskoczył mi aż do gardła i zrobiło się okropnie ciepło. Spojrzałem w ciemne oczy mojego chłopaka, który też nie zamierzał popuszczać. Skoro tak chcesz się bawić...

W następnej chwili zrobiłem coś, o co nigdy bym sam siebie nie podejrzewał. Wpiłem się w lekko rozchylone usta Huna. Smakowały słodkimi żelkami. Na to doznanie zaczęło mi się kręcić w głowie. Całowaliśmy się już wcześniej, ale tym razem było inaczej. Niby robiłem to po to aby Chan zauważył, ale chciałem więcej. Poczułem jak ręka wyższego znika z mojej talii i pojawia się z tyłu mojej głowy. Poczułem jego język, chcący dostać się do moich ust. Chan nigdy mnie tak nie całował, pomimo uczucia Sehuna były udawane. Yeol widział we mnie tylko nic nie wartą zabawkę. Oderwałem się od chłopaka w momencie gdy dotarło do mnie że w salonie panuje cisza i wszyscy się na nas gapią.

Miałem racje. Poczułem się jak w rybnym. W salonie siedziało właśnie pięć karpi, z rozdziawionymi ustami. Z czego jeden był strasznie wkurwiony, dwa zdziwione i dwa szczęśliwe.

- Chce mi się ruchać. - usłyszałem głos Kaia, który nadal gapił się na mnie i Sehuna po czym bez gadania złapał Do za rękę i wywlekł go z pokoju. Bałem się spojrzeć na mojego chłopaka, bałem się jego reakcji. Moje obawy zniknęły w momencie kiedy poczułem jego głowę na swoim ramieniu. Czyli nie wyszedł z roli.

- Baek, rozumiem że nie będzie to problemem, jeśli tak jak zawsze będę u was nocować? - odezwał się nagle Chanyeol ze złośliwym uśmieszkiem. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. To prawda, że przed rozpoczęciem naszej pracy Yeol nocował u nas, ale teraz jest Sehun, to znaczy że będziemy musieli spać...

- Jasne, że nie ma. - przerwał moje rozmyślania Hun. Mam tylko nadzieje że wie na co się właśnie zgodził. Może dzisiejszej nocy będę miał się do kogo przytulić.


*

Co ten Sehun taki chętny. :O

Jak myślicie, co kombinuje Yoda? 

Change Me | SeBaek |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz