Rozdział 38

630 79 53
                                    

Witajcie ponownie po tej sporej przerwie :) przepraszam








Baekhyun

Poranki na wyspie Jeju należały do tych najprzyjemniejszych. Szczególnie, kiedy budzisz się w objęciach swojego chłopaka, który nadal śpi.  Przyglądałem się jego spokojnej twarzy, co mogłem nazwać już swoim ulubionym zajęciem, choć nie dane mi było robienie tego jakoś specjalnie często. 

Gdy moje spojrzenie ześlizgnęło się na odkryte ramię śpiące, napotkałem opatrunki, które znów nakierowały moje myśli na "tajemniczy wypadek". Lekko, opuszkami palców przesunąłem po białym materiale, ciągle rozmyślając o owym zdarzeniu. Tak bardzo chciałem znać prawdę, ale z drugiej strony postanowiłem nie naciskać. Chcę aby powiedział mi sam. 

Po kilkunastu minutach zaczęło mi się nudzić i zacząłem powolutku budzić Sehuna. Początkowo zaczesywałem jego włosy, później lekko drapiąc skórę jego głowy, co wywoływało jedynie senne pomruki z gratisowym przygniataniem przez lądującą na moim biodrze, nogę. Z włosów przeniosłem dłonie na plecy, delikatnie je głaszcząc. Później, jakby całkowicie same, moje ręce znalazły się na pośladkach młodszego. 

Opamiętałem się dopiero w momencie, kiedy usta Sehuna przywitały te moje.

- Dzień dobry.- odezwał się głosem jeszcze niższym niż zwykle i zachrypnięty. - Chyba ci się nudzi co? - zaśmiał się uroczo i przeciągnął, sycząc cicho z bólu. 



Po serii porannych czułości, otuleni w bluzy, przeszliśmy do salony z nadzieją na zapełnienie brzuszków.

W kuchni oczywiście zastaliśmy klasyczny już widoczek. D.O buszujący pomiędzy szafkami, Kai siedzący na blacie. Nagle za Kyungiem pojawił się również Luhan, który zniszczył cały miły dla mnie obrazek.

- O, Sehunnie!! - krzyknął, machając do nas. - Zrobiłem twoje ulubione śniadanie! - dodał a ja miałem ochotę rozpłaszczyć to co widniało na talerzyku, trzymanym w jego dłoniach, na jego rozpromienionej japie.

Nie zdążyliśmy nawet usiąść wygodnie przy stole, kiedy Lu pojawił się po drugiej stronie mojego chłopaka i wpychał mu do ust plasterek kimbapu. Sam zacząłem jeść palcami, bo tylko Sehun dostał pałeczki.

- Czekaj kochanie, ubrudzisz się. - powiedział nagle Oh, i oblizał moje palce, na co Han zakrztusił się jedzeniem.

Później byłem już karmiony przez Huna i zabijany jelenim spojrzeniem spojrzeniem. Miałem wrażenie, że Hunnie robił to specjalnie, co nie przeszkadzało mi w najmniejszym stopniu. 

- A właśnie! - usłyszałem krzyk Jongina. - Dziś robimy ognisko, a na jutro zaplanowaną mamy wspólną wycieczkę! - cieszył się jak nienormalny. Mnie również spodobał się ten pomysł, szczególnie dlatego że dawno nie byłem na tego typu wycieczce. Rozsądek podpowiadał mi, że pomysły Kaia nie należą do najzdrowszych. Zignorowałem to. 

- Gdzie idziemy? - zapytałem po chwili.

- To niespodzianka! Ale idą wszyscy. Oszalejecie z zachwytu, mówię wam. 



Pora obiadu nastała szybciej niż zwykle. Do tego czasu część z nas wylegiwała się w cieniu na tarasie, czerpiąc jak najwięcej z wolnego czasu. Telefon już pękał mi od ilości zrobionych zdjęć, a nie minęła nawet połowa wyjazdu.

Change Me | SeBaek |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz