Wprowadzenie

1.7K 113 43
                                    

Baekhyun

Czuje jak ogromne zmęczenie zaczyna przejmować kontrolę nad moim organizmem. Staram się z tym walczyć, nie odpływać zbyt szybko, aby nacieszyć się jazdą w ciszy i spokoju. Nie mam nawet siły nabijać się z lecącej muzyki.

Siedzimy całą czwórką w naszym samochodzie. D.O i Chen chyba już zasnęli. Na nas wszystkich trasa koncertowa działa w ten sam, wyczerpujący sposób.

Zdecydowałem się otworzyć okno po swojej stronie i pozwolić aby wiatr bawił się moimi włosami. Może to  chociaż na chwilę pozwoli powstrzymać nadchodzący sen. Dopiero teraz gdy emocje odchodzą, cała reszta uderza z podwojoną siłą. Zaczynam liczyć ile godzin łącznie przespałem przez ten tydzień. Niewiele. Ostatni dzień był najgorszy. A to wszystko przez tego idiotę Chanyeola.

Pamiętam dzień naszego pierwszego spotkania, gdy oglądał nasz mały koncert z backstage'u. Trzy godziny męczarni. Na scenie zwykle czuję się jak ryba w wodzie. Jednak nie tym razem. Cały czas czułem na sobie jego krępujące spojrzenie. Zacząłem sobie wmawiać, że tylko mi się wydaje.

Nie wydawało mi się.

Po całej szopce udałem się najszybciej jak umiałem go garderoby. Chwila spokoju. Usiadłem na krześle przed lustrem i schowałem twarz w dłoniach.

- Byun, wiedziałeś że masz niesamowite ciało?- Podskoczyłem zaskoczony. Bałem się spojrzeć, dobrze wiedziałem kto to był. Czułem jak jego oddech porusza moimi włosami na karku. Musiał stać blisko, gdy ja ciągle gapiłem się na własne dłonie. Ciekawość wygrała, zobaczyłem jego odbicie w lustrze zaraz za mną. Był naprawdę przystojny. Białe jak śnieg włosy opadały mu na oczy, smukłe ciało opięte czarnym golfem. Widziałem to w jego spojrzeniu. Wiedziałem, że moje obawy były prawdziwe. Co z tego że był intrygujący. Co z tego. Nie takich relacji oczekiwałem ze strony przyszłego kompozytora a z czasem może wokalisty. Zdecydowanie nie.

- Ta, super. Dzięki - Parsknąłem już wystarczająco poirytowany - Skoro tylko tyle masz mi do powiedzenia to możesz już iść. Serio jestem zmęczony.

Udałem się szybkim krokiem do łazienki, chcąc przygotować się do powrotu do domu. Miałem tez nadzieję, że sobie pójdzie po takim uroczym dialogu. Umyłem twarz, zdjąłem z siebie błyszczącą marynarkę. Szczerze jej nienawidziłem. Cholera. Przez niego nie zabrałem koszulki. Musiała zostać na krześle. Przystanąłem przy drzwiach nasłuchując czy ktoś jest w garderobie. Cisza. Postanowiłem na wszelki wypadek wyjść po cichu. Otworzyłem drzwi najciszej jak się tylko dało. Nie rozglądając się w dwie sekundy znalazłem się przy krześle.

- Robisz to specjalnie? - Dotarło do mnie raczej niskie mruknięcie. Szybko się odwróciłem. Niech go szlag! Stał oparty plecami o szafę z dłońmi w kieszeniach. Wyglądał świetnie. Gdyby nie to, że miał zostać częścią naszego zespołu, pewnie zaciągnąłbym go do łóżka.

- Odbiło ci?! Co ty tu jeszcze robisz?! - Wyprostował się i ruszył powoli w moją stronę. Prowokacyjnie patrzałem w jego ciemne oczy. Byłem wściekły.- Wynoś się stąd!

Odwróciłem się z zamiarem zabrania koszulki, gdy nagle złapał mnie za rękę.

- Jak mógłbym teraz wyjść?- Zbliżył się na tyle że nie byłem w stanie się ruszyć, do tego mocno zaciskał mój nadgarstek. - Obok ciebie nie da się przejść obojętnie.

Pochylił się nade mną, a ja nie miałem pojęcia co się ze mną dzieje.

Może gdybym go wtedy odepchnął, może teraz wszystko wyglądałoby inaczej. Pewnie nie siedziałby teraz obok mnie z dłonią na moim udzie. Niby uroczy gest, ale ja dokładnie wiedziałem w jaki sposób zakończy się dzisiejszy dzień. Na samą myśl miałem ochotę mu przywalić, ale nie dałbym rady nic z tym zrobić. Zawsze otrzymywał to czego chciał. Sam nie wiem dlaczego jeszcze się na to godziłem. Miałem dosyć. Czułem jak moje myśli zaczynają podążać w innym kierunku, pozwoliłem sobie na to i zasnąłem z głową opartą na ręce.



Sehun

Pakowałem swoje rzeczy tak szybko jak jeszcze nigdy. Wrzucałem do walizki wszystko co wpadło mi w ręce. Nie miało znaczenia czy moje rzeczy przetrwają tą podróż. Zrobiłbym wszystko byleby jak najszybciej znaleźć się daleko stąd. Wyjąłem telefon z tylnej kieszeni spodni i wybrałem kontakt "Myeon-hyung"

- Stary, pierdole to! Nie mam już siły. Wracam do kraju i ukryje się na jakiś czas. To dla mnie za dużo!- krzyczałem do słuchawki.

- Hun, mów co się stało, co znów Ci zrobił? - odpowiedział z udawanym spokojem. Po chwili ciszy znów się odezwał. - Przyjedź do mnie. Na jakiś czas nie powinieneś mieć problemów

- Och no dobra, do momentu aż nie znajdę miejsca w którym mnie nie znajdzie. Z dnia na dzień sądzę, że to niemożliwe.

- Kiedy masz samolot?

- Polecę pierwszym jaki będzie. Kończę. - Po schowaniu telefonu do kieszeni złapałem walizkę i torbę i wybiegłem z pokoju, szybko załatwiłem wszystko na recepcji i wyszedłem z hotelu.

Był już wieczór. Nie spoglądając na zegarek poszedłem do mojego szefa powiedzieć że rezygnuje z pracy. Nie było to daleko, około 5 minut drogi. Nawet na tak nieduży kawałek marszu musiałem włączyć ulubioną playlistę, najgłośniej jak się dało.

Dyrektor na szczęście nie zadawał zbędnych pytań. Poszło łatwiej niż się spodziewałem.

Była już 21 gdy wsiadłem do taksówki i pojechałem na lotnisko. Tam nie miałem już takiego szczęścia. Byleby tylko ten psychol mnie tutaj nie znalazł. Kupiłem bilet do Seulu na 10 rano. Noc musiałem wytrzymać na jednym z krzesełek. 

___________________________________________________________________________

Witajcie, to moje pierwsze opowiadanie zamieszczane tutaj. 

  ♠  ♠  ♠  ♠ 

Dopiero się rozkręcam 

  ♥  

Change Me | SeBaek |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz