Rozdział 33 "On chce cię lepiej poznać"

Start from the beginning
                                    

Poczułam, jak przyjaciółka przyciąga mnie do siebie, mocno przytulając.

-Luna... Wiesz, przyjaźń jest trudna, zaufanie komuś może stać się twoim przekleństwem. Ale... warto ryzykować. Samo to, że siedzę tu z tobą, zawsze cię wysłucham, a ty poślesz mi swój najszerszy uśmiech... Nie miałybyśmy tego, gdybym wtedy w Cancun odepchnęła cię ze strachu przed zranieniem. Zaufałam ci, Luna. - spojrzała na mnie poważnie. - Matteo może i na pierwszy rzut oka wydaje się być chłopakiem bez ludzkich uczuć, ale to całkowicie nie tak. Wierz mi, skoro spędza z tobą tyle czasu, stara się zagadywać i pomaga, to chce cię lepiej poznać. Spróbuj tylko troszkę się otworzyć, a nie pożałujesz.

Patrzyłam na nią przez chwilę, a potem odwróciłam wzrok w stronę okna.
-Tak myślisz? - spytałam nieco niepewnie.

W odpowiedzi znów mnie przytuliła.
-Ja to wiem, Luna.

***
Od naszej poważnej rozmowy minęło kilka godzin.
Zdążyłam wszystko przemyśleć, co oczywiście skutkowało totalnym brakiem pojęcia o tym, co mówili nauczyciele, i uspokoiłam się trochę. Może rzeczywiście mój strach jest wyolbrzymiony? Matteo to kuzyn Niny, chyba jednak nieco go zna... I może rzeczywiście przyjaźń z nim jest mi potrzebna...?
Uśmiechnęłam się delikatnie.
Wyszłam z klasy tuż za Niną, która od długiej przerwy wydawała się być unoszona na skrzydłach co najmniej dziesięć centymetrów nad ziemią.

-Ej, ej, nie pędź tak, bo nie nadążam! - zaśmiałam się, gdy brunetka niekontrolowanie przyspieszyła, nie zwracając na mnie zbytnio uwagi.

-Aj, przepraszam, zamyśliłam się trochę. - zarumieniła się.

-O, ciekawe, w końcu komuś oprócz mnie się to zdarzyło! - zawołałam ze śmiechem. - Ale chyba nie myślałaś o niczym, co? - dodałam już spokojniej, znacząco na nią zerkając. - I chyba to był ktoś, kogo na długiej przerwie zobaczyłaś w bibliotece.

Na te słowa na twarzy Niny pojawił się jeszcze ciemniejszy rumieniec.

-Wiedziałam! - zatryumfowałam. - Oj, tak się cieszę! - podskoczyłam, a potem przytuliłam ją.

Trochę zaskoczona ze śmiechem oddała gest.

-No, nie przesadzaj. Cieszyć to się będziesz, jak coś w ogóle z tego wyjdzie czy coś. - westchnęła. - Zresztą, tylko rozmawiamy.

-Ale wczoraj robiłaś z nim zdjęcia, nie? Widziałam was razem z aparatami.

-A tak... Spotkaliśmy się przypadkowo w parku, robiąc pracę na fotograficzne i postanowiliśmy dokończyć razem. - uśmiechnęła się, a w jej oczach jasno odbijało się szczęście.

-Mówiłam już, że się cieszę? - zaśmiałam się lekko.

-Z czego się cieszysz, Kelnereczko? - usłyszałam nagle za sobą głos, a po chwili stanął przede mną brunet o ciemnych oczach.- W ogóle to cześć dziewczyny! - uśmiechnął się.

-Hej, Królu Pawiu. - odparłam i Nina również się przywitała. - Znowu podsłuchiwałeś naszą rozmowę? To ci chyba weszło w krew, nie dobrze. - stwierdziłam z udawaną dezaprobatą.

-Czyli nie powiesz mi, co cię tak ucieszyło? - spytał.

-Nie. - odpowiedziałam, kręcąc głową z rozbawieniem.

-Więc na pewno chodziło o naszą wczorajszą wspólną jazdę na wrotkowisku. - wyszczerzył się. - Świetnie się bawiłem, tak w ogóle.

Już miałam coś odpowiedzieć, ale przerwał mi czyjś zimny głos.

-Co proszę?

*Nina*
Stałam i przysłuchiwałam się przekomarzaniom Luny i Matteo. Nie ma co, przyjaźń to oni mieli na wyciągnięcie ręki. Wystarczyłby jeden mały krok w zaufanie.

-Więc na pewno chodziło o naszą wczorajszą wspólną jazdę na wrotkowisku. - wyszczerzył się chłopak w stronę Luny. - Świetnie się bawiłem, tak w ogóle. - dodał, a wtedy nie tylko na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Już miała odpowiadać, ale nagle usłyszałam dość nieprzyjemny głos gdzieś z boku.

-Co proszę?

Obróciliśmy się wszyscy. Przed nami stała Ambar wraz ze swoją świtą.

-Wydaje mi się, że Matteo właśnie powiedział, że wczoraj świetnie bawił się, jeżdżąc z Luną na wrotkowisku. - odezwała się Jazmin, za co została zgromiona wzrokiem przez swoje dwie przyjaciółki.

-Matteo? - blondynka spojrzała na chłopaka poważnie i wymownie. - Co to ma znaczyć? - nieznacznie podniosła głos.

-Ambar... - nieświadomie podrapał się po karku. - Proszę cię, nie rób scen. Nic się nie stało i z niczego nie muszę ci się tłumaczyć. Wczoraj po prostu pojeździłem trochę z Luną, bo ty byłaś na zakupach i tyle. - wyjaśnił, chowając ręce do kieszeni.

Mina dziewczyny mówiła, że takie tłumaczenia mało ją przekonują, ale uśmiechnęła się sztucznie.

"Zapewne zaczęłaby mu robić wyrzuty, gdyby nie środek korytarza szkolnego i jej reputacja." pomyślałam, przewracając oczami.

Spojrzałam na Lunę.
Stała nieruchomo i przysłuchiwała się wszystkiemu.
Mimo wszystko uznałam, że nie powinna tego oglądać, tak na wszelki wypadek.

-To my już pójdziemy, cześć. - rzuciłam i pociągnęłam przyjaciółkę w stronę naszej klasy.
Nie stawiała oporu.

-Tak, hej... - powiedziała tylko, po czym ostatni raz została zmierzona lodowatym wzrokiem Ambar.
Matteo nawet nie miał siły na uśmiech. Uniósł tylko dłoń, a z jego spojrzenia mogłam wyczytać bezradność.

Give Me Your Light ~ LutteoWhere stories live. Discover now