Rozdział 56

332 35 3
                                    

Siedzę już w łazience dobre 10 minut. Wiem jestem cienias ale musze! MUSZE SIĘ NAPIĆ! Wyszedłem z łazienki ale dziewczyny w pokoju nie było. Więc sprawdziłem w kuchni. Też jej nie ma. Może salon? Poczułem nutkę krwi. Jak ona pięknie pachnie! Ogarnij się Max! Wszedłem a dziewczyna polewała nogę wodą utlenioną. Na udzie miała duże zadrapanie.

- Co się stało? - usiadłem obok niej

- Nadziałam się na ten gwuźć przy ostatniej szafce

Na początku myślałem że specjalnie się pocieła ale przypomniało mi się o tym gwoździe który miałem wyciągnąć.

- Daj opatrze to! - mówię i biorę jej nogę na swoje

Poczułem ten zapach. Taki kusząco słodki. Zapach któremu nie można się oprzeć. Przecudowny! Ale nie mogę... Potem zobaczyłem krew. Moje oczy zmieniły kolor na czerwony. Czułem to. Piękna czerwona krew. Ten widok i zapach mnie pobudzał ale też bardziej kusił i nie wystarczało już te dwie rzeczy. Musiałem! Pochyliłem się i polizałem radę. Kurwa! Nigdy nie piłem tak dobrej krwi! Słodsza niż najlepsza czekolada świata. Poziom adrenaliny i endorfiny wzrósł niebezpieczne wysoko. Ta krew nie mogłem się oprzeć i ugryzłem ją... Ta słodka cieć rozmieszczała się po moim ciele. W ustach nigdy nie miałem lepszej rzeczy. Ta słodycz... Mmmmmmm... Usłyszałem cichy pisk Mary. Stłumiony... Jednak wtedy go nie słyszałem. Wpadłem w szał. Piłem najpierw małe łyczki i potem coraz większe. Nie myślałem wtedy o tym jak cierpi dziewczyna. Nie myślałem że ją tym ranie. Jakby zapomniałem że to jest moja ukochana Mary!

- Proszę przestać- szepcze Mary łamiącym się głosem

Ja nie zwracałem na to uwagi. Piłem dalej. To była najlepsza w życiu krew jaką piłem. Teraz myślę o tej zwierzęcej. Ona się przy tym nie umywa.

- Proszę... - mówi chyba już słaba Mary

Ja też nie zwracałem uwagi. To co teraz przeżywałem to... Było niesamowite! Nigdy nie czułem tak wspaniałego uczucia jak to!

- Max, proszę! - usłyszałem przeraźliwy krzyk dziewczyny

Wtedy zrozumiałem co zrobiłem. Wstałem z kanapy i zobaczyłem dziewczynę. Była osłabiona... Cała sina, w jej oczach pojawiły się łzy... Jak ja mogłem doprowadzić ją do tego co teraz przeżyła. Zawsze chroniłem ją przed tym a teraz?! Sam ją krzywdze. Zacząłem płakać... Wtedy pobiegłem do łazienki. Oparłem się o wannę. Zakryłem dłońmi twarz. Jak ja mogłem ją ugryźć?! Tą osobę co o mnie dba, która chcę dla mnie jak najlepiej, która mnie kocha... Dlaczego wpadłem w ten pieprzony trans. Bo jestem wampirem... Jak wampirem się stałem już muszę być do końca. Ale kiedyś byłem człowiekiem i dlatego jako wampir umrę... Ale to nie jest temat na teraz. Do pokoju weszła opatrzona dziewczyna. Tak jak wtedy wzięła moją twarz w swoje osłabione łapki, oparła nasze czoła o swoje i chciała coś powiedzieć ale ja ją ubiegłem:

- Przepraszam... Kocham Cię ale ty pewnie chcesz teraz odejść i nie wracać- pociagam nosem

- Też Cię kocham! Ja pokochałam Ciebie nie za to kim jesteś tylko za to jaki jesteś! Nie chcę odejść, chce tu zostać Max - i pocałowała mnie w usta
Ja ją lekko odepchnąłem.

- Nie moge Cię całować po tym co się stało! - i wybiegłem

Pobiegłem z domu. Po kilku minutach byłem już w ciemnym, starym lesie.

____________________________________________________________________________

Siema wszystkim! Bardzo mi miło za to ile osób czyta to gówno! Dziękuję ❤❤ Zaraz jadę na badania więc zaraz wam to wrzucę. Miałam prawie cały rozdział napisane tak jak w mojej drugiej powieści tylko trzeba było napisać końcówki więc zebrałam wszystkie moje siły i wam dopisałam. Tylko sory że takie krótkie. Trzymajcie się! I miłych wakacji 😘😘

Fangs and TearsWhere stories live. Discover now