Rozdział 55

359 35 1
                                    

Max POV.

Cieszę się że Mary jednak ze mną zamieszkała. Cieszy mnie widok dwóch naszych szczoteczek w jednym kubku, jej kosmetyki porozwalanych w całej łazience, jej ulubione lody w zamrażarce bez których nie mogła żyć... Może i były to drobiazgi ale przypominało mi o niej na każdym kroku. Może i mieszkanie razem nie było bezproblemowe ale powoli do tego dąrzyliśmy. Cieszyło mnie budzenie się przy niej każdego ranka, wspólne ranki spędzone na piciu kawy. Tego nam w życiu brakowało. Brakowało nam siebie.
Powolnie otworzyłem oczy ale przez jasne promienie słońca szybko je zamknąłem. Pomrugałem kilka razy by przyzwyczaić się do światła. Czułem coś na sobie. Nie coś tylko wtuloną we mnie dziewczynę która jeszcze spała. Zaczęła mnie boleć głowa i gardło... Czy to znaczy że jestem chory?!?! Nie patrząc na to czy obudze moją księżniczki pobiegłem do kuchni po termometr. Przyłożyłem do czoła.

- Nie!!! - wykrzyknąłem

Szybko zmoczyłem sobie ścierke i położyłem na czoło ciągle trzymając.

- Co się stało? - pyta przeciągając się

- Patrz! - pokazałem jej sprzęt - 37,6!

Mary tylko wybuchła śmiechem. Co jest śmiesznego w tym że umieram?! Będę musiał wziąść wolne. Przy takich objawach muszę zostać w domu.

- Idź się połóż! - karze mi a ja robię co mi każe

Fuck! Wampir który jest bardziej osłabiony potrzebuje większej ilości krwi i wyższej jej jakości. Przecież nie mogę ugryźć Mary! Za żadne skarby! By mnie mieli kroili lub coś innego ale bym tego nie zrobił! Jakie kroili ? Czy ja majacze?!

- Chcesz jakieś leki? - pyta z troską

- No możesz przynieść mi coś na gardło, na głowę, na przeziębienie i na gorączkę- mówię na co dziewczyna dziwnie na mnie patrzy

Mary nigdy nie była zwolennikiem brania leków. Zawsze wolała to odespać albo wyleżeć. Pamiętam jak miała 38 stopni i nie chciała wziąść leków a jak miała migrene to od razu.

- Ale się tą chemią faszerujesz!

Odeszła z pokoju. Wysłałem sms chłopakom że dziś mnie nie będzie i położyłem się. Byłem spragniony. Byłem spragniony ludzkiej krwi. Ale nigdy przenigdy nie wypije jej krwi. Z przemyśleń wyrwała mnie Mary.

- Skarbie nie wiem czy aż TYLE powinieneś wziąść- mówi podając mi wyznaczone leki

- Ale ja tu umieram! - mówię histerycznie i łykam tabletki

- Zapomniałam... Jak faceci chorują to umierają... Nie długo to kondolencje będę przyjmować - mówi czuje całując mnie w polik

Położyłem się na łóżku. Była jedna rzecz o której nie mogłem przestać myśleć krew. Jak tu nie myśleć o tym jak Marka ma najsłodszą krew na tej całej ziemi. Tsssa... Ona zaakceptowała że ja jestem wampirem to ja zaakceptuje to! Moim zdaniem to nie wada tylko dar ale ona twierdzi inaczej.

- Może film? - pokazała na laptopa

Ja skinąłem głową.

- Nie przesadzaj! Chyba jeszcze umiesz mówić?

Pokręciłem przecząco głową. Włączyła jakiś dramat a ja obiołem ją ramieniem. Nie mogłem skupić się na fabule ponieważ męczyło mnie pragnienie. Nie mogłem już wytrzymać. Krew... Ludzka! Nie! Max ogarnij dupe i oglądaj dalej! Nie che ci się pić! Ani trochę... Obok mnie siedziała Mary. Słodka, urodza, delikatna Mary. Miała odsłoniętą szyję i czułem to. Czułem jej krew. Czułem jej smak. Czułem tą słodycz w ustach. Czułem jak adrenalina jak i endorfina krąży po moim ciele. Ale nie! Nie mogę! Nie zrobię jej tego. Ani sobie. Niech ta adrenalina pójdzie się pieprzyć!
Jej włosami zakryłem jej szyję by jej nie czuć. Mary zamknęła laptopa i spojrzałam na mnie.

- Co się dzieje?

- Nic...

- Nie okłamuj mnie. Widzę że coś jest nie tak - chwyciła moją rękę- mi możesz powiedzieć

- Po prostu wampiry jak są osłabione potrzebują więcej krwi...

- To wypij moją! - powiedziała dając mi swój nadgarstek- chyba że wolisz w szyję?

Po jednej stronie miałem kochającą, dobrą i miłą osobę którą cholernie kocham a po drugiej chęć i pragnienie. Komu ulegne... Na pewno nie pragnieniu!

- Nie zrobię tego!

- Max... Jesteś wampirem i musisz pić krew a ja nie pozwolę byś krzywdził niewinnych ludzi

Ta moja Mary. Troskliwa... Nie złości się prawie w ogóle. Zawsze słucha i próbuje zaradzić.

- Więc proszę napij się - z jej oczu poleciały łzy

Będzie ją to cholernie boleć. Nie chcę jej zranić. Nie chcę by cierpiała. Nie chcę!

- Nie! - pobiegłem do łazienki

Muszę dać sobie ochłonąć... Muszę!

____________________________________________________________________________

Hey! Liczę że rozdzialik się wam podobał! Przykro mi ale na razie albo nie będzie ich albo rzadko a to z powodu tego że jestem w szpitalu i po prostu nie czuje się na siłach. Ale będę starać się jak mogę by was nie zawieść i spróbuję pisać. Trzymajcie się cieplutko!

Fangs and TearsWhere stories live. Discover now