Rozdział 30

558 50 1
                                    

Siedzę właśnie na historii i myślę. Znaczy słucham... Czy chodzę z Maxem? W sumie to wyjawiliśmy sobie co do siebie czujemy ale... Nagle ktoś wpadł do sali.
  
   - Mary! Muszę ją wziąźć, to pilne - to pani Thomas moją nauczycielka od plastyki

Nauczyciel tylko pokazał ręką że mogę iść i wyszłam.

   - Musisz narysować pracę na konkurs! - mówi nerwowo i idzie szybko w stronę klasy od Plasty

   - A jaki jest temat? - pytam z za ciekawieniem

   - Tytuł brzmi "Odtrącenie". Na jutro musisz mi ją dać skończoną. Bo po jutrze już ją wysyłamy! - byliśmy w klasie

   - A jest określona technika?

   - Nie, ale to musi być narysowane albo ołówkiem albo cienkopisami albo promarkerami albo kredkami - mówi i podaje mi kartkę - to formularz zgłoszeniowy musi być wypełniony! - co ona taka nerwowa?

   - Proszę pani ale ja nie wiem czy zdążę... - nie dała mi dokończyć

   - I dlatego jesteś zwolniona z lekcji. Czas na naukę będziesz miała jutra A dziś cały dzień będziesz rysować ale w szkole. Dam ci szkolne przybory ale na pewno masz lepsze w domu. Może ktoś może ci je przywieźć?

Zamyśliłam się na chwilę. Rodzice nie... Pulpet tym bardziej... Max? Chyba mógł by się urwać z lekcji.

   - Tak! Już dzwonię!

   - To zostawiam Cię na chwilę- mówi i zamyka drzwi

Dzwonię pod ten numer... Nic. Drugi raz... Nic. Trzeci raz... Nic. Usłyszałam dzwonek więc szybko zadzwoniłam do Dian. Jeden sygnał... Drugi...

   - Halo?

   - Diana! Mam prośbę... No bo...

   - Pytaj!

   - Polecisz do mojego domu po przybory do rysowania no bo babka każe mi teraz rysować a ja nie nam czym...

Chwilka ciszy. Pewnie zliczała wszystkie plusy i minusy. Po kilku chwilach oznajmiła:

   - Dobra ale daj mi klucze!

   - Choć pod sale od plastry

Po nawet nie 2 minutach ona już była. Dałam jej klucze i dalej rozmawiałyśmy.

   - A Max tego zrobić nie mógł? - pyta

   - Dzwoniłam do niego ale nic...

   - Zaraz będę na przystanku - ale ona szybka jest!

   - Jedz 13 zawiezie cię centralnie pod mój dom

Rozmawiałyśmy jeszcze o jednym... Czyli o Alexie. Żadna z nas z nim nie gadała od tamtej pory. A już nie długo koniec roku bo jest pierwszy Maja. Jestem ciekawa co teraz robi. Na pewno ma pełno roboty. Czy Diana płacze?

   - Diana płaczesz?

   - Tak...

   - Nie martw się będziemy jeszcze przyjaciółmi! - próbuje ją pocieszyć

   - Ale ty nie rozumiesz Mary...

   - To mi wytłumacz

   - Bo ja... Bo ja... Ja go kocham!

Zamarłam. Diana mi oświadcza że się w nim buja... Bardziej bujała. A go nie ma.

   - Od ilu się zakochałaś? - pytam poważnie

   - Od 9 miesięcy 4 dni 11 godzin i - chyba patrzyła na zegarek - i 33 minut
Zaczęła bardziej ryczeć.

   - Porozmawiamy jak przyjdziesz... A jesteś już w autobusie?

   - Jestem przed twoim domem- ale szybko!

   - Uważaj na pulpeta! - mówię

   - Kogo? A twojego pieska! Wreszcie go zobaczę!

Po chwili usłyszałam ciszę. Czy ciszę się da słyszeć? Nie ważne. Nic nie słyszałam.

   - Halo? Diana? Powiedz coś!!! - strasznie się przestraszyłam

   - Mmm...Mary...- jąka się- Max leży pobity i nie przytomny na kanapie...

Fangs and TearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz