49

1.2K 188 4
                                    


Udało nam się wejść do środka. Tak, jak mówił Chen, rozdzieliliśmy się. Na dachu nie widziałam ani Chanyeola, ani Jin Ho, dlatego musieliśmy przeszukać wszystkie pomieszczenia. Znajdowaliśmy się na drugim piętrze budynku, gdzie panowała grobowa cisza. Mimo, że miałam przy sobie broń, którą trzymałam w gotowości, to i tak czułam się bezbronna. Wchodziłam do pomieszczeń i wychodziłam. Bałam się o Chanyeola. Co jeśli ten psychopata mu coś zrobił?

Otworzyłam kolejne drzwi i weszłam do środka. Rozejrzałam się po całym pokoju i już miałam wyjść, gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Próbowałam się uwolnić, ale nie dawało to rezultatów. W końcu, gdy uderzyłam przeciwnika w brzuch, udało mi się go odepchnąć. Spojrzałam na niego, a on znowu próbował mnie zaatakować. Nie miałam dokąd uciekać, więc szybko wymierzyłam pistoletem w napastnika i pociągnęłam za spust. Człowiek padł na ziemię. Moje ręce zaczęły się trząść, a ja sama stamtąd wybiegłam. Co jakiś czas słyszałam strzały niedaleko mnie, co mogło świadczyć, że Chen również musiał się spotkać z ''wrogiem''. Biegłam przez korytarze, cały czas trzymając w gotowości broń. Na mojej drodze, znikąd, pojawili się kolejni mężczyźni, tym razem z bronią. 

- Na co czekasz?!- krzyknął jeden do drugiego.

Szybko schowałam się za rogiem, aby uniknąć pocisków. Moje serce biło szybciej niż dotychczas. Asami, strzelaj albo to oni zastrzelą ciebie. Wzięłam głęboki wdech, po czym wychyliłam się i zaczęłam do nich strzelać. Nagle jeden z nich padł na ziemię, a po chwili drugi. Ruszyłam w ich stronę i ominęłam ciała. Skręciłam w kolejny korytarz. Czułam się, jakbym chodziła w kółko... gdzie tu do cholery jest zejście na dół?! Zatrzymałam się i zaczęłam przysłuchiwać się ciszy, gdy usłyszałam nadchodzące kroki. Stanęłam przy ścianie i uszykowałam pistolet. Miałam już strzelać,ale moim oczom ukazał się Chen.

- Wystraszyłeś mnie!- krzyknęłam.

- Ty mnie też! Jesteś cała? Słyszałem strzały.- zapytał.

- Tak, ja też słyszałam.

- Miałem spotkanie z trzema typami. Jeden z nich prawie mnie załatwił. 

- Też napadło na mnie trzech...

- Jin Ho musiał się dowiedzieć, że tu jesteśmy.  Albo po prostu ktoś nas usłyszał.- powiedział.

Udaliśmy się do kolejnego korytarza, aż w końcu udało nam się znaleźć schody. Szybszym krokiem zeszliśmy na kolejne piętro. 

- Jest.- szepnął Chen.

- Całe szczęście, jeszcze w jednym kawałku- powiedziałam.

- Słyszysz może o czym oni rozmawiają?- zapytał.

- Nie... musimy podejść bliżej. Przez te szyby nic nie usłyszymy.

Podeszliśmy do wejścia na piętro, gdzie usłyszeliśmy kłótnie Jin Ho z Chanyeolem.

- Zostań tutaj i patrz co się dzieje, a ja będę podsłuchiwał.- rozkazał.

Zostałam przy oknie i przyglądałam się sytuacji. Chanyeol siedzi na krześle ze zwieszoną głową, a obok niego chodzi tamten mężczyzna. Był wściekły i chyba krzyczał na Chanyeola.

- O czym oni gadają?- zapytałam.

- O jakieś żonie...

Chan podniósł głowę, a ja zauważyłam jego lekko zakrwawiony policzek. Moje serce delikatnie zakuło, przez co łzy napłynęły mi szybko do oczu. Nie chciałam płakać. Miałam ochotę podejść tam i zamordować Jin Ho.

- Chen, on go pobił.- powiedziałam- Będziemy tylko tak siedzieć?

- Nie, myślę nad planem- powiedział i cofnął się do mnie- Dobrze, że jest sam.

- Sam, ale w każdej chwili mogą się pojawić jego ludzie.

Chen nie wiedział co zrobić. Przez dłuższą chwilę panowała cisza, a ja przysłuchiwałam się rozmowie Chana z Jin Ho.

- Widzisz, ja i moja żona nie mieliśmy dzieci. Planowaliśmy, jednak je mieć. Rozglądaliśmy się za domem, ale wszystko legło w gruzach, ponieważ tamtego wieczora ty ją zabiłeś!

- Przestań pieprzyc! Siedzę tu,a ty gadasz ciągle o tym samym! Wiem, że straciłeś ją, ale to nie ja ją zabiłem! Za to ty dzisiejszej nocy zabiłeś wiele osób, czego twoja żona na pewno by ci nie wybaczyła! 

- Jak śmiesz?!- krzyknął i uderzył go.

- Myślisz, że jak zabijesz jeszcze parę osób, to przywrócisz ją do życia?

- Nie, ale mogę ją pomścić- powiedział i przytknął pistolet do głowy Chana.

- Chen! Zrób coś!

- Nie zabije go.- powiedział.

- CHEN!

W końcu nie wytrzymałam i strzeliłam do niego. Mój pocisk trafił w jego rękę, wytrącając mu pistolet.

- Na nich!- rozkazał.

Cholera, nie przemyślałam tego.

You Stole my bag| Chanyeol EXO Fanfiction|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz