6

2.4K 267 35
                                    

Przez całą drogę w samochodzie było cicho. W sumie, mogłam przemyśleć to czy pakować w to tamtego faceta. A co jak okaże się być jakimś zbirem, znajdzie i zabije?
- Proszę pana, na ile nas zatrzymujecie?- zapytałam, kiedy szliśmy do budynku.
- Najpierw musimy spisać zeznania- odpowiedział chłodno policjant.
Kilka minut później siedziałam na posterunku i czekałam, aż poproszą mnie do środka.
- Proszę za mną- powiedział.
Kiedy byłam już w małym pokoju, zajęłam miejsce przed policjantem i patrzyłam się na ścianę rozmyślając nad tym co im powiem. Najlepiej byłoby, żebym powiedziała prawdę, ale jak to by brzmiało? Facet ukradł mi torebkę, którą ja sobie ukradłam.
- Dobrze. Przed panią przesłuchaliśmy pana Parka, który oczerniał panią w swoich zeznaniach. Proszę powiedzieć swoją wersje wydarzeń.
- Co by tu mówić- powiedziałam i myślałam, że serce zaraz mi wyskoczy- Wie pan jak to jest mieć złamane serce? Z miłości do drugiego człowieka, ludzie popełniają głupstwa. Przyznaję się, że ukradłam torebkę tej pani, ale nie miałam wyboru!
- Co chce pani przez to powiedzieć?
- Byłam zastraszana... przez Parka! Nie wspominałam, że to mój były. To on kazał mi to zrobić, bo jak nie, to on zabije mnie i moją... siostrę- powiedziałam i udałam płacz.
- Czyli on pani groził?
- Tak, groził mi jak cholera, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja go nadal kocham!- powiedziałam drżącym głosem.
- Dobrze, niech pani nie płacze. Rozumiem, że jest pani teraz ciężko, ale musimy panią zatrzymać, bo okradła pani kobietę- powiedział policjant.
- Co? Przecież mówię, że to wszystko jego wina!
- Wierzę pani, dlatego jego też zatrzymujemy.

Podczas, gdy przesłuchiwali pana Parka, ja siedziałam na korytarzu, w kajdankach, i czekałam aż się coś wydarzy. Chwile potem z pomieszczenia wyszedł policjant z Parkiem, którego też skuli w kajdanki.
- Zostajecie aresztowani- powiedział policjant.
Z trudem przełknęłam gule w gardle. Aresztowana?!
Szliśmy wzdłuż korytarza, otoczeni policjantami. Czułam się jak jakiś zbrodniarz, a przecież nic złego nie zrobiłam... no prawie. Ja i Park dostaliśmy okropne, pomarańczowe stroje, w których spędzimy cały pobyt we więzieniu.
- Oto pani cela- powiedziała policjantka wpuszczając mnie do pomieszczenia.
- Mam ją sama?- zapytałam zdziwiona.
- Na razie tak.
Ulżyło mi nieco, że będę tutaj sama. Rozejrzałam się po celi... łóżko i umywalka są, więc przeżyję. Usiadłam na, wcześniej wspomnianym, łóżku i po chwili się na nim położyłam. Starałam się myśleć pozytywnie mimo tego, że na betonowej podłodze były ślady, chyba, krwi, a w każdym kącie były butelki. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Wstałam z łóżka i spojrzałam na kraty mojej celi.
- Nie rozumiecie, że ja nic nie zrobiłem?!- krzyknął jeden z więźniów prowadzących przez policje.
Obserwowałam co oni robią i rozpoznałam, że tym więźniem jest Park.
- Tak, zamknijcie go!- krzyknęłam.
- Ja jej nawet nie znam!- krzyknął dalej się szarpiąc.
- Widzicie jak on mnie traktuje?- powiedziałam podchodząc do krat.
Nagle jeden z policjantów otworzył drzwi od mojej celi, po czym popchnął do środka Parka.
- Co? NIE, NIE CHCĘ GO TUTAJ!- krzyknęłam.
- Wypuśćcie mnie!- krzyknął chłopak i zaczął trząść kratami.
Mimo naszych krzyków policjanci odeszli udając, że nas nie słyszą. Pięknie. Po prostu pięknie. Dlaczego oni nas posadzili do jednej celi?! Przecież on mnie kurwa zabije!

You Stole my bag| Chanyeol EXO Fanfiction|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz