Sez. 2 Rozdział 49

135 13 2
                                    

Usłyszałam huk. Ze strachem, ale musiałam się odwrócić. Powoli zaczęłam się odwracać. Powoli, przyznaję, że każda sekunda trwała w nieskończoność. Ujrzałam średnich rozmiarów smoka. Serio? Kolejny? Zrobiłam znudzoną minę, ale nagle sobie przypomniałam w jakiej sytuacji się znajdowałam. Kilka metrów przede mną (poza okręgiem, w którym się znajdowałam) stało przerażające, ogromne stworzenie, a ja nie mogłam nigdzie uciec otoczona krwiożerczymi roślinami. Super.  Zrobiłam jedną z moich najbardziej przerażonych min i zaczęłam powoli się wycofywać małymi krokami. 

-Znowu się spotykamy. - Usłyszałam. Spojrzałam zaskoczona w stronę głosu i ujrzałam tą samą dziewczynę, która pomogła mi, gdy pojawiłam się tu pierwszy raz. - Jeśli nie będziesz robić gwałtownych ruchów - nie zaatakuje Cię. - oznajmiła spoglądając na smoka. Ja tylko zrobiłam żałosną minę. Nie miałam pojęcia co zrobić, ani co powiedzieć. Dziewczyna westchnęła. 

-Skąd ty się urwałaś? Coś czuję, że nie jesteś z tond i wyczuwam kłopoty... - patrzyła się na mnie podejrzliwie. - Każdy normalny mieszkaniec Złego Wymiaru wie, jak poradzić sobie z Eidiami. - Nazwę kwiatów wymówiła z dziwnym akcentem. Wzruszyłam ramionami. 

-Nigdy nie spotkałam tych roślin. - Powiedziałam powoli. Nie mogłam jej powiedzieć, że pochodzę z innego wymiaru! 

-Mhm... - dziewczyna westchnęła. - Interesujące. - Następnie wypowiedziała jakieś dziwne słowa do stworzenia obok. Chyba zrozumiało, bo po 2 sekundach zobaczyłam ogień doszczętnie spalający Eidie

-Dzięki za pomoc... 

-Już drugi raz muszę Cię ratować. Wiesz, jeśli mnie nie będzie to raczej nie przeżyjesz tutaj dłużej niż dnia. Inni mieszkańcy raczej nie są skorzy do pomocy. - Po tych słowach zaczęła się oddalać. Gorączkowo zaczęłam wymyślać byle jakie pytanie, które mogłabym jej zadać, by została. Musiała mi pomóc. 

-Mogę chociaż poznać Twoje imię? - spytałam na tyle głośno, by mnie usłyszała. Zatrzymała się i odwróciła w moją stronę.

-Ekscolerynceja - tak brzmi moje imię, ale można mi mówić w skrócie Eksco. - Wytrzeszczyłam oczy.

-Wow... ciekawe imię. - Skomentowałam. 

-Wiem. - odparła. - Jeszcze coś?

-Tak, może mogłabym... pójść z Tobą? Wiesz, nudzi mi się i w ogóle. - Eksco przewróciła oczami. 

-Czemu ty ciągle za mną łazisz? - spytała zdenerwowana. 

-Nie chodzę za Tobą! - zawołałam. - Po prostu to zbieg okoliczności, że właśnie CIEBIE tutaj spotkałam. Proszę, weź mnie ze sobą!

-Hmm... - zaczęła myśleć. - Ok, jak padniesz przynajmniej będę miała spokój. - Nagle sobie uświadomiłam, że nie miałam pojęcia gdzie ona idzie! Ale już nie miałam wyboru. I tak było to lepsze, niż dalsze łażenie po niebezpiecznym lesie zdana tylko na siebie. 

---------------------------------------------
Coś długi ten dzisiejszy rozdział! :D
Ale to za to, że tak długo nowych nie dodawałam. ;3
Tak, tak - wiem, że późno, ale jakoś teraz złapała mnie wena. :P
A więc rozdział dedykuję MixKlik, która tak bardzo nie mogła się doczekać next rozdziału. ^^
Będę wdzięczna za każdą gwiazdkę i komentarz (no i jak najbardziej wyświetlenie :D)! 

The ElementsWhere stories live. Discover now