- Proszę, zostań. Obiecuję, że postaramy znaleźć się twoich rodziców. - Generał zasunęła kosmyk włosów dziewczyny za ucho. Ta nagle zbaraniała. Czy się przesłyszała?

- Witam piękne panie! - Obydwie usłyszały męski głos. Odwróciły się w jedną stronę i ujrzały młodego mężczyznę, który się do nich zbliżał. Organa od razu rozpoznała w nim ich najlepszego pilota. - My się jeszcze nie znamy. - Zwrócił się do Rey, chwytając jej dłoń i całując ją lekko. Dziewczyna się zarumieniła. Szybko zapomniała o kłótni z Organą.

- Rey. - Wydusiła. Poe podskoczył, jakby coś go nagle oświeciło.

- Rey! To po ciebie leciał Finn? Nie dziwię mu się. - Puścił dziewczynie oczko. Młoda zbieraczka otworzyła szeroko oczy.

- Tak, a teraz chce już nas opuścić! - Prychnęła Organa, spoglądając w niebo. Dameron skrzywił się lekko, jednak zaraz posłał Rey czarujący uśmiech.

- Już nas opuszczasz? Nie bądź taka! Finn tyle dał, żeby cię znaleźć, a ty go po prostu zostawiasz? Poczekaj chociaż, aż się obudzi. - Poprosił, świecąc swoimi pięknymi oczami. Rey zamyśliła się przez chwilę. On miał rację. Chciała mu się jakoś odwdzięczyć za wszystko.

- Dobrze. - Wydusiła z ledwością. Sama nie wiedziała, że to robi. Po prostu nie miała innego wyjścia...

*

Generał Hux starał się opanować. Sięgnął po papierosa, który przemoknął przez śnieg. Ponownie warknął pod nosem.

Jego baza! Jego baza, nad którą pracował latami po prostu... Po prostu ten cholerny Ruch Oporu ją wysadził! Wyrzucił papierosa w kąt i ponownie spojrzał na drzwi, prowadzące do pokoju medycznego. Cały Najwyższy Porządek musiał się ewakuować, tylu żołnierzy zginęło w wybuchu... I to wszystko przez tę zbieraczkę złomu z Jakku...

Kogo on oszukiwał. To wina Rena! To on sprowadził ją, zamiast droida! Dlaczego go uratował..? Ach, tak. Rozkaz Snoke'a. Gdyby nie to, to z chęcią by go tam zostawił na pastwę losu. Widok Rena, rozrywanego na tysiące kawałków, przypadł Hux'owi do gustu. Jednak ponownie wróciła szara rzeczywistość.

Ren leżał w pokoju za drzwiami i darł się na całego Niszczyciela. Generał zacisnął pięści, kiedy usłyszał kolejną serię krzyków. Tym razem to nie był Kylo. Zaczął dobijać się do drzwi. Nadal liczył do dziesięciu... A był już przy jedenastu. Musiał się jakoś opanować. Ciągle nie dostawał wiadomości od przywódcy. Co mają teraz robić?

Hux po chwili wyciągnął komunikator i rozkazał technicznym natychmiast otworzyć drzwi do sali medycznej. Jak na zawołanie wrota uniosły się, odsłaniając obraz Rena, duszącego lekarza z pewnej odległości.

- Jestem cały! Nie potrzebuję pomocy! - Warczał, jednak Hux mało co z tego rozumiał. Przekręcił oczami i ciężkim krokiem wszedł do środka. Kiedy Ren go zauważył, wystawił ku niemu dłoń.

- Nawet nie próbuj. - Zagroził chłodno generał, jednak zaraz poczuł na szyi ucisk. Chwycił się za kołnierz, jednak nie dał się tak szybko zastraszyć. Nigdy nie pokaże przy nim swojej słabej strony. - Snoke... - Wykrztusił, a Kylo, jak na zawołanie, go puścił. Hux spojrzał z pogardą na mężczyznę, który leżał na łóżku i drugą dłonią dusił doktora.

Generał krząknął głośno i poprawił swój mundur. Próbował się opanować, jednak mistrz zakonu wyprowadzał go z równowagi. Jakim cudem to rozwydrzone dziecko zaszło tak daleko?

- Uspokój się, Ren. - Stwierdził Hux, nie przejmując się zbytnio widokiem duszonego doktora. Ten ciągle wisiał w powietrzu, próbując złapać powietrze. Generał splótł dłonie za plecami i powoli zbliżał się do łóżka współpracownika. - Zdajesz sobie sprawę, że Dowódca będzie zawiedziony twoją przegraną ze zwykłą zbieraczką złomu? - Uśmiechnął się złowieszczo, zaś lekarz w końcu wylądował na ziemi, ciesząc się z każdym nowym wdechem.

- Lepiej ze mną nie zadzieraj..! - Zagroził Ren, próbując usiąść, jednak zaraz złapał się za biodro. Rany okropnie go bolały. Jeszcze nigdy nie czuł się tak bardzo upokorzony. Ta dziewczyna... Zniszczyła go. Teraz generał miał kolejny powód, aby się z niego naśmiewać.

- Sir..! - Wydusił doktor, wstający z podłogi. - Chcę jedynie opatrzyć rany! Jeszcze trochę, a się pan wykrwawi! - Oburzył się, jednak kiedy Ren nadal nie dał się do siebie zbliżyć, mężczyzna w białym kitlu zwrócił się do rudowłosego. - Generale! Proszę jakoś przekonać pacjenta.

- Jego krwotok będzie dla mnie radosną nowiną. - Uśmiechnął się podle. Ren chciał udusić generała, jednak o ostatniej chwili się opanował.

- Natychmiast mnie opatrz! - Rozkazał, zaś doktor podskoczył ze strachu. - A ty, generale, masz natychmiast rozpocząć poszukiwanie tej dziewczyny! - Syknął z bólu. Armitage skrzywił się.

- Aby wysadziła nam jeszcze Niszczyciela? - Prychnął. - Musimy czekać na połączenie Dowódcy. I tak przez twoją głupotę straciliśmy zbyt wiele. - Stwierdził, prostując się. Dostrzegł, iż mistrz zaczyna robić się cały czerwony. I to nie od krwi.

- Generale, prosiłbym, aby opuścił pan tę salę. Pacjent nie może się denerwować. - Stwierdził głośno, bojąc się reakcji wysoko położonych w randze mężczyzn. Jeden niewłaściwy ruch i skończy jak ci szturmowcy, którzy są wysyłani na misję samobójcze.

- Oczywiście, doktorze. - Odparł beznamiętnie generał, odwracając się na piętach. Nagle jednak zdębiał, jakby sobie coś przypomniał. Spojrzał przez ramię, uśmiechając się diabelsko. - Najwyższy Dowódca chce dokończyć twoje szkolenie. - Poinformował i natychmiast wyszedł z sali medycznej. W duchu żałował, iż nie widział miny Rena.

Ten wpatrywał się tępo w ścianę, blednąc coraz bardziej.

- Dokończyć szkolenie... - Wymamrotał. To znaczy, że naprawdę zawiódł Snoke'a. On go zabije...

Kiedy doktor próbował opatrzyć ranę swojego pacjenta, ten oplótł dłoń wokół jego szyi i zaczął wolno go dusić. Mężczyzna w fartuchu machał dookoła rękami, jednak Ren był zbyt zamyślony, aby się tym przejmować.

- Wszyscy mamy przesrane..! - Warknął pod nosem Kylo, zaciskając mocniej palce. Doktorowi w końcu udało chwycić się strzykawkę, którą natychmiast wbił w szyję pacjenta. Ren szybko ją wyrwał, jednak zaraz padł nieprzytomny na łóżko.

Lekarz otarł pot ze swojego czoła i starał się opanować oddech. Płacą mu zdecydowanie za mało...

Cichy krzyk - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz