-Pociągasz mnie- przybliżyłam swoją twarz do jego. Nasze usta były blisko, czułam jego ciepły oddech.
-U mnie na odwrót- powiedział chytrze się uśmiechając.
-Naprawdę nie?- uśmiechnęłam się do niego. Zauważając jak jego podły wyraz twarzy zmienia się w promienny uśmiech coś we mnie pękło.
-Co się stało? Zarumieniłaś się... - patrzył mi w oczy, albo mi się zwyczajnie zdawało.
-Ehhh, nie da się z tobą rozmawiać.
-Od kiedy jesteś taka miła?
-Miewam te lepsze i gorsze dni.
-Porwanie mnie to był ten z tych gorszych?- spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Fajnie mi się z nim rozmawiało chodź nie była to jakoś za wybitna rozmowa.
Nagle pojawił się huk drzwi. Do pomieszczenia wszedł Joe. W jego oczach można było dostrzec panującą złość. Podszedł do mnie łapiąc za koszulkę unosząc do góry.
-Ty szmato!!!
-O co chodzi?! - zadał mi cios w twarz. Bolało mnie, sprawiło to cholerną przykrość.
-Zostaw ją! - usłyszałam głos więźnia, był on ciężki i mocno zachrypnięty.
-Widzę że nie posługujesz się według planu- rzucił mnie z całej siły w stronę Sugi.
Upadłam na jego ciało podpierając się o chłopaka klatkę piersiową. Joe wyszedł trzaskając drzwiami. Wciąż byłam oparta o chłopaka, słyszałam jego ciężki oddech. Spojrzałam w górę, nie mogłam się powstrzymać. Złączyłam nasze usta w pocałunek.