19.

896 121 33
                                    

- Co to jest ten Szlak Luny? - spytał Ernan.
- To jeden z najniebezpieczniejszych szlaków handlowych - zaczął Gloster - Jest najprostszą i najkrótszą drogą między Hebris, a Kinnor - dwoma dużymi miastami Naughton - zamyślił sie na chwilę - Pomimo dużego zagrożenia ze strony zbójów, jest często uczęszczany.
- A wyjaśnisz mi co planuje mój tata?
- Nie mogę, bo sam nie mam pojęcia co ten wariat znowu wykombinował.
Zamilkli na chwilę.
- Jaki jest? - wypalił Ernan.
- Słucham?
- Tata... Jaki jest naprawdę?
- Cóż... Ukrywał przed tobą tylko swoją morderczą naturę. Wszystko co o nim wiesz jest prawdą.
- Wszystko?
- No, może parę szczegółów się nie zgadza...
- Na przykład?
- Historia, jak poznał twoją mamę.
- A... To prawda, że mama pochodzi ze szlacheckiej rodziny, a tata z ulicy?
- Tak. Ale czemu mnie wypytujesz o takie rzeczy? Porozmawiaj z rodzicami. Już nie mają więcej sekretów, więc wszystko ci powiedzą.
Niespodziewanie z lasu wyszedł Zethar.
- Pułapki zastawione - usiadł przy ognisku.
- Pułapki? - zdziwił się Ernan.
- Tym razem nie stawiasz na bezpośredni atak? - Gloster uniósł brew.
- Za stary jestem na takie numery.
- Jakie numery? Wyjaśnicie mi o co chodzi? - spytał Ernan.
- Może kiedyś - Zethar wzruszył ramionami.
- Co zamierzasz? - spytał Gloster.
- Plan jest prosty. Zwabię Zdobywców i doprowadzę ich do pułapek. Przesłuchamy tych co przeżyją i zmusimy ich, żeby doprowadzili nas do porwanych Likwidatorów.
- Skąd pomysł, że Zdobywcy gdzieś się tu czają? - mruknął Ibor - Równie dobrze, mogą być na drugim końcu lasu, albo gdzieś jeszcze dalej.
- Wbrew temu co sądzimy, Zdobywcy nie są głupi. Przynajmniej nie wszyscy... Mogę się założyć, że doskonale wiedzą, że Likwidatorzy często tędy podróżują - zamyślił się - Trochę mnie dziwi fakt, że atakują za dnia - ułożył się wygodnie na ziemi.
- A co jeśli Zdobywcy nic nie powiedzą? - spytał Ernan.
- Możesz być pewien, że przynajmniej jeden z nich wszystko wyśpiewa - ziewnął Zethar, nakrywając oczy kapturem - Potrafię być naprawdę przekonujący.
Ernan zerknął pytająco na Glostera.
- Nie chcesz wiedzieć - Ibor pokręcił głową, osuwając się na ziemię.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

Zethar biegł ile sił w nogach. Wyklinał samego siebie za zaniedbanie niegdyś doskonałej kondycji. Zgraja Zdobywców biegła tuż za nim. Zabili jego konia, więc był zmuszony uciekać przed nimi na własnych nogach. Na szczęście tamci też nie mieli wierzchowców, ale byli sporo młodsi. Jednak Zethar miał kilka asów w rękawie.
Usłyszał wrzask.
Uśmiechnął się pod nosem. Pierwsza pułapka została odkryta.
Nie zwalniał do chwili, aż ostatnie z jego sideł nie zostało uruchomione.
Spojrzał w stronę chłopaka dyndającego kilka metrów nad ziemią. Wisiał głową w dół, powieszony za kostkę.
- Pożałujesz, sukinsynie! - warknął młokos.
- Ta? - Zethar uśmiechnął się prowokacyjnie - Jak na razie, to ty jesteś na przegranej pozycji.
- Jesteś tego pewien? - usłyszał za sobą.
Morven obrócił się powoli. Dostrzegł trzech Zdobywców.
- Więcej was matka nie miała? - westchnął.
Zdobywcy dobyli mieczy i rzucili się na niego.
Zethar chwycił swoje ostrze. Bez problemu pokonał rywali.
- Amatorszczyzna - splunął, po czym spojrzał na swoją zdobycz - No koleżko, mamy do pogadania.
Przeciął linę, na której zawisł Zdobywca. Chłopak z impetem runął na ziemię.
Zethar związał go i pociągnął za sobą do następnej pułapki. Wielki dół, który starannie zakrył, pochłonął czterech Zdobywców. Dwóch z nich niefortunnie upadło. Jeden skręcił sobie kark, a drugi nadział się na własny nóż.
Usłyszeli rozdzierające duszę wrzaski.
- Co to, do cholery? - spytał spłoszony "wisielec".
- Pewnie twój kompan, który wpadł w potrzask - odparł beztrosko Zethar.
Wepchnął chłopaka do dołu i dalej ruszył w stronę kolejnych sideł. Pętla zacisnęła się na szyi Zdobywcy. Morven nawet nie sprawdził czy żyje. Doskonale wiedział, że sznur zmiażdżył krtań młokosa i że ten dawno się udusił.
Podążał za wrzaskami, aż trafił na zwijającego się z bólu Zdobywcę. Chłopak próbował wydostać stopę z potrzasku.
Zethar uśmiechnął się okrutnie, widząc jak zalewa się łzami. W końcu otworzył stalowe szczęki i zabrał Zdobywcę ze sobą.
Gdy zapadnie zmrok, urządzi im prawdziwe piekło.

Likwidator : Drugie PokolenieWhere stories live. Discover now