7.

1K 130 7
                                    

- Mogę cię o coś spytać? - zaczęła niepewnie Devira.
- Ernan! Zostaw tego kija! - wrzasnęła Keira, po czym usiadła wygodnie na ławeczce obok przyjaciółki - O co chcesz spytać?
- Przyjaźnisz się z Glosterem... Czy wiesz może...? Czy on...? - Devira westchnęła ciężko - Podejrzewam, że ma romans...
- Gloster? - zdziwiła się Keira - Przestań... Nigdy by cię nie zdradził. Prędzej powrócił by do mordowania, niż tknął jakąś kobietę poza tobą. Skąd pomysł, że Gloster mógłby być niewierny?
- Bo... Ciągle gdzieś znika... I jest taki... tajemniczy.
- Spokojnie. Jestem pewna, że nigdy nie pozwoliłby sobie na skok w bok.
- A ty nigdy nie podejrzewałaś Zethara?
- A wygląda na samobójcę?
- Nie.
- Masz odpowiedź.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

- Musisz mi pomóc - westchnął Gloster.
- Z czym? - odparł Zethar, nie odrywając wzroku od spławika.
- Nie mam pomysłu na prezent dla Deviry. No wiesz... Zbliżają się jej urodziny, a ja mam pustkę w głowie...
- Urządź przyjęcie. Dawno nie widziała się z rodziną, więc...
- Mam sobie ściągnąć teściową na łeb?!
- Stary, jak tak dalej pójdzie to nic nie złapiemy.
- Wybacz. Po prostu... Nie zniosę myśli, że ta wiedźma zjawi się w moim domu...
- Będziesz musiał to ścierpieć. Albo...
- Albo?
- Pójdźmy we czworo do knajpy. Kup jej jeszcze jakiś drobiazg i będzie zachwycona.
- Tylko co mam jej kupić?
- Nie wiem. To twoja żona.
- A ty co wymyśliłeś na urodziny Keiry?
- Poszliśmy razem na polowanie.
- Żartujesz, prawda?
- Nie.
- Chwila, chwila. Jakoś sobie nie przypominam byście coś przynieśli.
- Powiedziałem, że byliśmy na polowaniu, a nie, że coś upolowaliśmy - Zethar uśmiechnął się łobuzersko.
Zamilkli na chwilę. Znudzeni wpatrywali się w zupełnie płaskie lustro jeziora. Od rana nie złapali ani jednej ryby.
W końcu spławik Glostera zaczął się zanurzać. Ibor poderwał wędkę, zacinając tym rybę. Uśmiechnął się do Zethara. Ściągnął sznurek. Uśmiech spełzł z jego ust, gdy dostrzegł swoją zdobycz. Rybka spokojnie mieściła się na jego dłoni.
- Widzę, że czeka cię uczta - Zethar parsknął śmiechem.
- To są jakieś żarty - mruknął Gloster, patrząc na maleństwo dyndające na haczyku - Pół dnia tu siedzimy. Gdy w końcu coś łaskawie się łapie, to okazuje się, że nawet kot by się tym nie najadł...
Zethar nie mógł się opanować. Cały czas się śmiał.
- Co cię tak bawi, czubku? - mruknął Gloster, próbując zdjąć rybę z haczyka - Co za cholera!
- Ty, choleryku - zarechotał Morven, biorąc od niego rybkę. Bez problemu ściągnął maleństwo i przyjrzał mu się dokładnie.
- Od patrzenia nie urośnie - mruknął Ibor.
- To z nią pogadaj - zaśmiał się Zethar, wbijając haczyk w grzbiet ryby - Może nie urośnie, ale przyprowadzi większą koleżankę.
Gloster zarzucił wędkę. Patrzyli z nadzieją na ciągle podrygujący spławik, aż zamarł w bezruchu.
- Wiesz co? - westchnął Zethar - Na pobliskiej polanie kłusownicy lubią zastawiać swoje sidła. Chyba się nie obrażą jeśli coś im zwiniemy?
- Wiesz, że mogą rozłupać ci za to czaszkę?
- Niech spróbują - uśmiechnął się upiornie.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

- Wyjaśnisz mi skąd wytrzasnęliście sarnę, skoro poszliście na ryby? - spytała Keira.
Zethar uśmiechnął się nieco.
- Kłusownicy mają w plecy parę monet - ułożył się wygodnie na kanapie.
- Ciekawa jestem, czy też byś się tak cieszył, gdyby ci za to zęby powybijali.
- Co najwyżej nos przetrącili - rzucił beztrosko.
- Nigdy nie spoważniejesz, co? - stanęła mu nad głową i oparła dłonie na bokach.
- Hm... Nie - złapał ją za rękę i pociągnął tak, że wylądowała na nim.
- Wariat - zachichotała.
- Ale twój - przytulił ją mocno.
- A no mój - westchnęła cicho.
Leżeli przez chwilę, ciesząc się sobą.
- Devira podejrzewa Glostera o zdradę - wypaliła nagle Keira.
- Naprawdę?
- Uważa, że jej unika. Wiesz coś o tym?
- Próbuje wymyślić prezent na urodziny Deviry.
- O, to odetchnie z ulgą - zamyśliła się na chwilę - Spytała mnie, czy kiedyś podejrzewałam cię o zdradę.
- Przemknęło ci to przez myśl?
- Oczywiście, że nie - zaśmiała się - Nie miałbyś odwagi.
- Masz rację. Bał bym się, że byś mnie wykastrowała, a później udusiła gołymi rękami - parsknął śmiechem.
- Miej się na baczności - zachichotała - Ciekawe co Gloster wymyśli.
- Na pewno pójdziemy wszyscy do baru, ale nie wiem co jej kupi.
- A teściową zaprosi? - Keira zaczęła się śmiać, wyobrażając sobie Glostera powstrzymującego się przed zamordowaniem matki Deviry.
- Broni się przed tym rękami i nogami.
- Dobrze, że nie nożami.
- Mamo! - usłyszeli Ernana.
Keira już miała się podnieść, ale Zethar jej na to nie pozwolił.
- A ty dokąd?
- Nie słyszałeś? Ernan mnie wolał.
- Poczeka - zaśmiał się, po czym pocałował ją - Przecież nie narozrabia.
Keira rzuciła mu wymowne spojrzenie.
- Chociaż... Tak po chwili namysłu... - puścił ją - Może lepiej, żebyś do niego poszła.
Keira zerwała się z miejsca i pognała do synka.

Likwidator : Drugie PokolenieWhere stories live. Discover now