24.

928 119 12
                                    

Ernan zdyszany dobiegł do domu. Miał wrażenie, że zaraz wypluje płuca. Nogi się pod nim ugięły. Oparł się o drzwi i powoli opadł na ziemię. Nie mógł złapać tchu.
- Cieniutko z twoją kondycją - usłyszał śmiech ojca.
Ernan powoli uniósł głowę i odgarnął z oczu włosy, by spojrzeć na dumnie wyprostowanego mężczyznę, stojącego tuż przy nim.
- Przebiegłem... całe... miasto... - wysapał.
- Synku - Zethar przykucnął i uśmiechnął się - Nasze miasteczko, to nic w porównaniu z Derowen. Rozumiałbym, gdybyś był taki zziajany po przebiegnięciu całej stolicy Naughton. Ale po takiej wiosce, jak Brae? - pokręcił głową - Jedno muszę ci przyznać. Jesteś naprawdę szybki. Szkoda tylko, że tak prędko tracisz siły.
Ernan uspokoił nieco oddech.
- Nie chce mi się wierzyć, że kiedyś przebiegłeś całe Derowen.
- Mając na głowie twoją matkę? O, młody, takiego sprintu nigdy nie widziałeś.
Zethar twardo ukrył fakt, że wspomnienie zmarłej żony ugodziło go w serce, niczym najostrzejszy nóż.
Westchnął cicho, przypominając sobie mordercze treningi z Keirą.
- No - wrócił myślami do Ernana - Wstawaj.
- Nie każ mi więcej biegać... - chłopak splótł dłonie, jak do modlitwy - Ugotuję obiad, pozmywam, a nawet posprzątam dom! Tylko błagam, nie każ mi dziś więcej biegać!
- Skoro tak ładnie prosisz - Zethar zaśmiał się, widząc jego poczynania - Ale posprzątasz dom. Reszta cię ominie, bo idziemy na obiad do Glostera.
Ernan powoli wstał.
- Gdybym wiedział, że będziesz mi dawał taki wycisk... - jęknął.
- Wycisk? - Zethar parsknął śmiechem - Gdyby szkoliła cię matka... Wtedy to być mógł narzekać. Ja, póki co, jestem delikatny.
- Póki co? - chłopak spojrzał przerażony na ojca.
- A co myślałeś? - Zethar uśmiechnął się upiornie, otwierając drzwi - Ale spokojnie. Wszystko w swoim czasie. A teraz idź się trochę ogarnąć. Przygotowałem ci wodę.
Ernan posłusznie udał się do łazienki, gdzie czekała na niego balia z wodą. Prędko ściągnął przepocone ubrania i wskoczył do wanny.
- Cholera! - wrzasnął na całe gardło - Jaka zimna!
Zethar oparł się o framugę drzwi i parsknął śmiechem, widząc, jak Ernan szczęka zębami.
- To nie jest zabawne! - chłopak oburzył się - Bardzo głupi żart!
- Żart? To jest łagodniejsza wersja hartowania.
- Hartowania? Łagodniejsza wersja?
- Keira wymyśliła kiedyś przebieżkę po Goraidh w bardzo mroźną, jesienną noc. Byliśmy tylko w  bieliźnie... Dreszcz przechodzi na samą myśl.
- Mieliście dziwne zabawy...
- To był trening. Przyzwyczajaliśmy ciała do zimna. Dobra, możesz wyjść, bo jeszcze mi się przeziębisz.
Ernan z ulgą opuścił lodowatą wodę. Natychmiast zaczął trzeć zmarznięte ciało, próbując się ogrzać.
- W wiadrze jest cieplejsza - rzucił Zethar, znikając za drzwiami.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

Panowała niezręczna cisza. Wszyscy zajęli się posiłkiem. Nikt nie wiedział, jak przerwać milczenie. Nawet Akira i Donowan siedzieli spokojnie, zajęci obiadem.
Ernan podpierał głowę i niechętnie dźgał jedzenie widelcem. Myślami był gdzieś daleko.
- Nie smakuje ci, Ernan? - Devira w końcu odważyła się odezwać.
- Jest pyszne, ciociu - odparł chłopak, wyrwany z zamyślenia - Po prostu... Nie mam apetytu...
Devira i Gloster zerknęli na Zethara, który również był duchem w zupełnie innym miejscu.
Akira odchrząknęła.
- Chodźmy nad rzekę, chłopaki - uderzyła łokciem Donowana.
- Niezły pomysł - odparł - A ty, jak myślisz, Ernan?
- Możemy iść... - westchnął ciężko.
Kiedy opuścili dom, Devira poderwała się z miejsca i zabrała się za sprzątanie.
- Pomóc ci? - Gloster i Zethar spytali w tym samym momencie.
- Dam radę - rzuciła, znikając w kuchni.
Gloster odchrząknął cicho. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale po krótkim namyśle, zrezygnował. Nie wiedział od czego zacząć.
- Szkolę Ernana na Likwidatora - Zethar wypalił nagle.
- Że co?! Oszalałeś? - Gloster złapał się za głowę - Nie wprowadzaj go w to bagno!
- Tylko go uczę. Nie każę mu składać przysięgi. Zawsze będzie mógł się wycofać - Morven wzruszył ramionami - Po za tym, znając jego niewyparzony język, przyda mu się kilka sztuczek.
- Źle robisz. Zobaczysz, skończy jako zabójca. Będzie miał krew na rękach!
- Już ma.
- Co?
- Akira ci nie powiedziała?
- A co ma do tego moja córka?
- Ernan obronił ją przed Chojrakami - Zethar oparł łokcie na stole - Zabił trzech ludzi, a zachowywał się jakby nic się nie stało.
- Był w szoku. Naprawdę myślisz, że nadaje się na mordercę?
- Ja to wiem. Ale to od niego zależy, jaką wybierze ścieżkę. Powiedziałem mu wprost, że jeśli chce walczyć ze Zdobywcami, to musi stać się Likwidatorem. Pomęczę go trochę. Zobaczymy, czy zrezygnuje.
- Jeśli jest taki, jak ty i Keira, to napewno nie odpuści.
- Jego życie. Jego wybory. Ja mu tylko pomogę nie dać się zabić.
- Ciekawe, czy Keira by cię poparła - prychnął Gloster.
- Napewno nie chciałaby, by Ernan został zatłuczony przez jakiegoś bandytę, bo nie umiał się bronić -   Zethar warknął, zrywając się z miejsca - Nie pozwolę, by jej ofiara poszła na marne.
Ruszył do wyjścia.
- Dzięki za obiad - mruknął, wychodząc.

Likwidator : Drugie PokolenieWhere stories live. Discover now