17.

918 122 10
                                    

- Co robisz? - mruknął Zethar, widząc syna rozwalonego na kanapie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że obracał w dłoni mały nożyk.
- Myślę - odparł.
- A powiesz mi skąd wytrzasnąłeś ten nóż?
- Spokojnie. Nie tknąłem skrytki - pokazał narzędzie.
Zethar uspokoił się trochę. To był zwykły nóż, który zazwyczaj brał na ryby.
Mimowolnie się uśmiechnął. Keira też często kładła się na plecach i myśląc o niebieskich migdałach, obracała w palcach drobne ostrze.
- Nie powinniśmy już dostać wiadomości? - z rozmyślań wyrwał go głos syna.
- Już dwa dni temu...
- Zaczynam się martwić.
- Ja też, młody...
Nagle rozległo się pukanie. Zethar otworzył drzwi. Dostrzegł mężczyznę, który na oko wyglądał na trzydzieści lat. Jegomość zdjął kapelusz i skinął głową.
- Witam. Pan Morven?
- Zgadza się. Kim pan jest?
- Posłańcem z Derowen - odparł sięgając pod zakurzoną kurtkę. Wyciągnął spod ubrania kopertę - Wiadomość dla pana małżonki.

Zaraz co?

- Chwila, chwila... To chyba jakaś pomyłka...
Goniec ze stoickim spokojem wyciągnął z kieszeni jakąś karteczkę.
- Keira Lagun-Morven - przeczytał - Córka lorda Rogana Lagun. Zgadza się?
- T-tak... - Zethar drżącą dłonią przejął wiadomość.
- Miłego dnia - kurier skinął głową, po czym nałożył kapelusz i odszedł.
- Nareszcie! - Ernan poderwał się z kanapy, gdy ojciec wrócił do salonu z listem w rękach.
- To nie od niej... - mruknął Zethar.
- Co?
- "Moje kondolencje pani Morven. Pani ojciec był moim bliskim przyjacielem i naprawdę ubolewam nad jego śmiercią. Zgodnie z daną mu obietnicą, zawsze będę do usług, gdyby potrzebowała pani (albo ktoś z rodziny) jakiejkolwiek pomocy.
Testament znajduje się w skrytce w jego sypialni. Jestem pewien, że odnalezienie tego dokumentu nie będzie problemem dla człowieka o pani sprycie i umiejętnościach. Radzę uważać. Nawet stary Likwidator, na łożu śmierci, nie zapomina o pułapkach.
Jeszcze raz chciałbym wyrazić swój żal. Rogan był wspaniałym człowiekiem. Szkoda, że już odszedł na tamten świat... Hrabia Sevir Oter."
Ernan wbił spojrzenie w ojca.
- T-to znaczy, że...
- Nie dotarła do Derowen... - Zethar mimowolnie ścisnął list.
- Jesteś pewien?
- Spójrz na datę - dał synowi zgniecioną kartkę - Tego dnia powinna już być z ojcem.
- C-co teraz?
- Pakuj się. Jedziemy jej szukać.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

- Zethar! - zawołał Gloster.
Dobiegł do nich w ostatniej chwili. Już mieli wsiąść na konie i odjechać.
- Zdobywcy wrócili!
- Co? Skąd wiesz?
- Byłem na zakupach w Syraid. Jakiś Likwidator mnie rozpoznał i ostrzegł, bym broń Boże nie podróżował sam. Wyłapują nas!
Zethar wściekły uderzył pięścią w siodło. Jego koń omal nie odwdzięczył mu się za to potężnym kopnięciem.
- Te sukinsyny porwały Keirę - warknął.
Gloster pobladł.
- Co? Jak? Kiedy?
- Rogan nie żyje... Pojechała sama. Mieliśmy do niej dojechać, kiedy rany Ernana pozwoliłyby mu na podróż...
- I co teraz? - spytał Gloster.
- Jak to co? Jedziemy do Naughton i szukamy Keiry!
- Pojadę z wami.
- Nie. Masz swoją rodzinę...
- Devira zrozumie. Dajcie mi pięć minut.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

Ernan z trudem poruszał się po pokładzie statku. Wielkie fale okrutnie uderzały o kadłub łajby, omal jej nie wywracając. Zdarzyło się nawet, że jeden z żeglarzy spadł z olinowania. Miał tyle szczęścia, że runął z małej wysokości, prosto do jednej z szalup.
Chwiejnym krokiem, Ernan dotarł na rufę. Zaczął podziwiać spienione wody.
- Odprężające, prawda? - usłyszał za plecami.
Zerknął przez ramię. Dostrzegł Glostera, który bez problemu zbliżył się do burty.
- Dokąd właściwie płyniemy, wuju?
- Do Ionhar, a stamtąd pojedziemy do Pałacu Śmierci.
- Czego?
- Siedziby ludzi, którzy mogą nam pomóc. Oby byli tak łaskawi i nas wysłuchali...

Likwidator : Drugie PokolenieWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu