6.

966 129 6
                                    

- Gdzie idziemy, tato? - zagadnął Ernan.
- Na polowanie.
Byli daleko od domu. Głęboko w lesie.
- A na co będziemy polować?
- Na zające - zadarł głowę, by spojrzeć na syna, siedzącego mu na ramionach - Jak chcesz to możemy wrócić.
- Nie! - chwycił mocniej szyję ojca.
- Dusisz mnie - sapnął.
- Przepraszam - oparł dłonie na ciemnych włosach Zethara.
W końcu Zethar ściągnął syna z ramion i postawił go na ziemi. Pokazał małemu, jak się nastawia sidła. Kiedy pułapki były gotowe, poszli nad pobliskie jezioro. Zethar pilnie obserwował poczynania syna w wodzie. Chłopiec nie bał się położyć na plecach. Bez zawahania nurkował. Utrzymanie się na powierzchni też nie było dla niego żadnym wyzwaniem.
W końcu Zethar wstał.
- Chodź już, bo mi się jeszcze w rybę zmienisz - zawołał.
Ernan niechętnie wyskoczył z wody. Zethar dał synkowi swoją koszulę, by mógł się wytrzeć.
Wrócili do jednej z pułapek. Była pusta.
Ruszyli do kolejnych sideł. Zethar w ostatniej chwili złapał Ernana za ramię i odciągnął od potrzasków. Metalowe szczęki były sprytnie ukryte pod warstwą liści i ziemi. Nie zauważył by ich, gdyby nie fakt, że ściółka była podejrzanie uniesiona.

Cholerni kłusownicy...

Zethar nie widział w polowaniach nic złego, o ile do gry nie wchodziły potrzaski. Te okrutne pułapki z niewiarygodną siłą zatrzaskiwały się na swojej ofierze. Dorosły facet wył z bólu, jak dziecko. Gdyby Ernan w nią wpadł...
Sidła były o tyle lepsze, że człowiek miał szansę się wydostać bez szwanku.
Zethar chwycił spory kamień i rzucił w potrzask. Pułapka z hukiem się zatrzasnęła. Zethar rozejrzał się, po czym ruszył pierwszy. Wolał sam wpaść w jakieś narzędzie kłusowników, niż pozwolić by coś się stało jego synowi.
W końcu dotarli do wnyk, w które wpadł zając. Zwierzę nadal żyło.
Zethar łypnął na syna. Wyciągnął nóż i podał go chłopcu. Ernan przejął ostrze i rzucił ojcu pytające spojrzenie.
- Płynny ruch - Zethar przesunął palcem po swojej szyi.
Ernan kucnął przy zającu. Nie bardzo wiedział jak ma się zabrać za uśmiercenie futrzaka.
- Nic na siłę - powiedział Zethar, widząc, że Ernan niepewnie chwyta zająca za uszy - Możesz zrezygnować.
Chłopiec wlepił w niego swoje brązowe ślepia. W końcu jednym, płynnym ruchem rozpłatał futrzakowi gardło.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

Keira podskoczyła zaskoczona skrzypnięciem drzwi.
- I co? - spytała, gdy Ernan pobiegł umyć ręce.
Zethar oparł się o stół, po czym przetarł twarz.
- Zabił zająca. Z zimną krwią.
- Cóż... Zając, to nie człowiek...
- Nie widziałaś tego... Był taki spokojny. Zero zawahania... Nawet nie mrugnął, gdy przesunął ostrzem po szyi zająca.
- Boże, ale to znaczy, że...
- Jest urodzonym zabójcą - mruknął, chowając twarz w dłoniach - Nic na to nie poradzimy...
- Schowaj swoje rzeczy z powrotem do skrytki - ściszyła głos - Nie może się dowiedzieć. Nie pozwolę, by stał się taki jak my.
- Poczekam aż pójdzie spać - pokiwał głową - Mały o niczym się nie dowie.

Likwidator : Drugie PokolenieΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα