63.

881 102 17
                                    

Nora powoli otworzyła oczy. Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, gdy poczuła, że ktoś obejmuje ją w pasie. Zrobiło jej się gorąco. Spojrzała na wytatuowaną rękę, na której opierała głowę. Natychmiast okiełznała strach.
Ostrożnie przekręciła się na drugi bok i spojrzała na ciemne włosy, które niemalże całkowicie zakryły twarz mężczyzny, śpiącego u jej boku. Wbiła wzrok w usta Ernana, na których malował się spokój. Niepewnie odgarnęła jego długą grzywkę. Przyglądała się przez chwilę bliznie biegnącej od kącika jego prawego oka, aż do połowy lewego policzka. Nagle jego powieki uniosły się, odsłaniając brązowe ślepia.
- Długo nie śpisz? - zamruczał zaspany.
- Chwilę.
Nagle Nora poczuła, że ręka Ernana, otulająca ją w pasie, przyciąga ją nieco bliżej do właściciela. Nie protestowała.
- Uspokoiłaś się trochę? - spytał troskliwie.
- Odrobinę...
Westchnęła cicho, wtulając głowę w ramię Łotra, zdobione przez czarnego smoka. Nadal chciało jej się płakać, ale wiedziała, że to jej nie pomoże.
Niespodziewanie Morven ściągnął rękę z boku Nory, po czym sięgnął do jej policzka.
Musnął kciukiem jedną z głębokich blizn. Zbliżył się do niej jeszcze bardziej, aż ich twarze dzieliły centymetry.
- Co robisz? - spytała niepewnie, nie odrywając wzroku od jego oczu.
- To, co już dawno powinienem - odparł, po czym złączył ich wargi.
Nora leżała przez chwilę nieruchomo i analizowała to, co się właśnie działo. Gdy Ernan chciał się odsunąć, odwzajemniła pocałunek. Po chwili oderwała się od niego. Na jej policzki wkradły się lekkie rumieńce.
- Ernan... My... Nie możemy.
- A kto nam zabroni? - wzruszył ramionami, po czym przeczesał dłonią jej śnieżne włosy.
- Przecież ja jestem... Byłam Zdobywcą, a ty jesteś Likwidatorem. Zabiją nas...
- Nie widzę powodu, dla którego mieliby nas stracić. Nie powiedziałem ci nic o Likwidatorach, a ty mi o Zdobywcach. Co w tym złego, że zamiast wbić ci nóż w plecy, wolę cię pocałować?
Nora zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
- Kocham cię - wyznał Ernan - A "x" na twojej nodze tego nie zmieni.
Nora niepewnie dotknęła jego policzka. Przeszedł ją lekki dreszcz, gdy poczuła pod palcami jego szorstki, rzadki zarost.
- Ja też cię kocham - szepnęła.
Ernan uśmiechnął się, po czym złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Przesunął dłonią po jej plecach, nie odrywając się od jej ciepłych ust.
Nagle drzwi pokoju się otworzyły. Ernan przerwał pocałunek i spojrzał w stronę drzwi.
- Czego? - warknął na Carra, który wpadł do sypialni bez pukania.
- Rozruba na mieście!
Ernan rzucił mu znużone spojrzenie.
- Coś jeszcze? - mruknął.
- Ernan! - ryknął Carr - Rusz dupsko i biegnij na miasto! Zdobywcy zaatakowali! Likwidatorzy wyszli na ulicę i walczą! To wojna!
Morven poderwał się z miejsca. Sięgnął pod łóżko i wyciągnął lśniący miecz.
- Vi! - ryknął na całe gardło.
Po chwili zaspana dziewczynka weszła do pokoju.
- Zabarykadujcie drzwi - rzekł stanowczo - W szafie jest ukryta broń.
- Idę z tobą - Nora podniosła się z łóżka.
- Nie ma mowy - mruknął, stając przy drzwiach.
- Nie pytałam cię o zdanie - dostrzegła w jego dłoni klucz, który dotąd był w zamku - Ernan?
- Wybacz, skarbie - wypadł za drzwi i przekręcił klucz w zamku.
- Ernan! - wrzasnęła Nora - Wypuść nas!
- Tato! - usłyszał płacz Vivian.
- Przykro mi - szepnął, łamiąc klucz, czym zablokował zamek.
Zagwizdał.
- Blackburn!
Po chwili pies przybiegł.
- Siad - rozkazał Morven - Pilnuj.
- Ernan! - Nora zaczęła dobijać się do drzwi - Otwórz do cholery!
- To dla waszego dobra - przesunął dłonią po gładkim drewnie, po czym ruszył biegiem do wyjścia. Chwycił jeszcze swój czarny płaszcz, wiszący przy drzwiach, po czym wypadł z domu.

Likwidator : Drugie PokolenieWhere stories live. Discover now