Vivian uśmiechnęła się szeroko, gdy Ernan wjechał przez dużą bramę do Searbhreat. Zaciekawiona przyglądała się ludziom, którzy snuli się ulicami zupełnie bez celu. Podziwiała wysokie budynki i obłożone gładkimi kamieniami chodniki.
Przejechali przez całe miasto, aż dotarli do wysokiego, żelaznego ogrodzenia. Ernan zsunął się z siodła i otworzył ciężką bramę. Chwycił wodze i wprowadził rumaka na posesję. Zatrzymał konia przed stajnią, po czym ściągnął z niego Vivian. Wszedł z wierzchowcem do budynku i zaprowadził go do wolnego boksu.
Kątem oka zerknął na córkę, która podeszła do boksu srokatego ogiera.- Jak ma na imię? - spytała ciekawsko.
- Walther - odparł - Podoba się?
- Bardzo.
- To mój ulubieniec - Rzucił siodło na bramę boksu - Jest wredny, ale biega naprawdę szybko.
- Będę mogła na nim pojeździć?
- Może kiedyś - mruknął, zdejmując uzdę z ciemnogniadego rumaka - Ale jak będziesz trochę większa. Trzeba mieć naprawdę dużo siły, by okiełznać Walthera.
- Nauczysz mnie jeździć?
- Jasne - Wskazał na tarantowatą klacz. - To Sevi. Jest bardzo łagodna i posłuszna - Wyszedł z boksu i zamknął go. - Idealna do nauki.
Wyszli ze stajni i ruszyli w stronę ogromnego, drewnianego domu. Ernan podszedł do drzwi i chwycił za klamkę.
- Śmiało, Vi - rzucił, wchodząc do domu.
Dziewczynka niepewnie przekroczyła próg chaty.
Carr niemal od razu wyjrzał z kuchni, słysząc jak drzwi się otwierają. Vinian, dostrzegając młodzieńca, natychmiast skryła się za ojcem.- Sądziłem, że gustujesz w nieco starszych panienkach - Carr parsknął śmiechem.
Ernan przewrócił oczami.
- Nie bój się - powiedział do małej - Ma tylko głupie żarty, ale nie jest groźny.
Vivian wyjrzała zza niego. Po chwili odważyła się stanąć przed Carrem. Młodzieniec przetarł oczy.
- Ona... O rany! Jaka ona jest do ciebie podobna!
- Bo to moja córka - mruknął Ernan.
- C-córka? - Carr rozdziawił usta. - A gdzie zgubiłeś jej mamuśkę?
- Mama poszła do nieba - odparła Vivian.
Carr zdębiał, a gdy spojrzał w ciskające piorunami oczy Ernana, pobladł.
- Em... Chyba powinienem nauczyć się trzymać język za zębami - Carr uśmiechnął się niepewnie.
- Jak raz się zgadzamy - Ernan twardo powstrzymał się od warknięcia.
Uśmiechnął się łagodnie do Vivian.
- Chcesz zobaczyć ogród?
- Tak!
- Ale tam jest Blackburn - wtrącił Carr.
- Nie skrzywdzi jej.- Skąd ta pewność?
- Dopóki nie usłyszy komendy "pilnuj", albo "atakuj" jest potulny, jak baranek.
- To czemu ciągle próbuje mnie ugryźć?
- Bo cię nie lubi.
- Masz pieska? - Vivian uśmiechnęła się szeroko.
- Pieska... - prychnął Carr - Ten piesek, to wielkie bydle!
- Fajnie! - Dziewczynka zaklaskała.
YOU ARE READING
Likwidator : Drugie Pokolenie
AdventureDruga część "Likwidatora". Czy Zdobywcy powrócą? Tajemnica dziwnych mieczy zostanie rozwikłana? Czy tajemnica Zethara i Keiry wyjdzie na jaw? Zobaczcie sami. Uwaga! Występują przekleństwa Najwyższe odznaczenie: # 1 w Przygodowe - 2016r. # 2 w Przyg...